Rozdział 32.

137 13 2
                                    

Uzbrojeni żołnierze wpadli do salonu. Dwójka osób, które czułam, że są mi bliskie, stały przerażone. Zaatakowałam pierwszego napastnika odbierając mu broń i oddałam dwa strzały w stronę pary, a ich trupy głucho opadły na podłogę. Zaczęłam krzyczeć.

- Lila! Lila! – czułam na sobie ramiona, które mną potrząsnęły.

Otworzyłam natychmiast oczy chwytając oprawcę za gardło i przygwożdżając do podłogi. Spojrzały na mnie przestraszone niebieskie tęczówki.

- To tylko ja, spokojnie – powiedział unosząc ręce w obronnym geście.

Dopiero wtedy zwróciłam uwagę na jego lewe ramię, które w całości było metalowe. Rozluźniłam uścisk skupiając się na tej kończynie. Siedziałam na nim okrakiem z zaciekawieniem wyciągając dłoń ku temu dziwnemu zjawisku. Zauważył to i przesunął ją bliżej tak, bym mogła jej dotknąć. Chłód przeszył moje palce, a dreszcz wręcz poraził moje ciało. Spojrzałam na niego zaskoczona.

- Co ci się stało? – zapytałam, bo nie rozumiałam jak można było wszczepić komuś metalową kończynę.

- W czasie drugiej wojny światowej wypadłem z pociągu. Ręka była niestety do amputacji, a że zajęła się mną Hydra, to dostałem to – odparł ze smutkiem w oczach.

- Druga wojna światowa była od 1939 do 1945 – wyrecytowałam patrząc na niego. – Jak możesz nadal żyć?

- Serum super żołnierza i dobra zamrażarka – odparł, ale nie zrozumiałam. Znowu spojrzałam na jego rękę.

- Czy to boli? – zapytałam marszcząc brwi.

- Nie. Reaguje jak zwykła ręka.

- Jeden dzień wystarczył, żeby Alinov dosiadła Barnes'a – rozległ się już znany mi głos Wilsona.

Spojrzałam na niego i nie wiedzieć czemu na tyle zirytowało mnie to stwierdzenie, że rzuciłam się w jego stronę. A skoro Barnes był tutaj, to oznaczało, że wejście było otwarte. Pokonałam dzielącą nas przestrzeń w ułamek sekundy. Przydusiłam Sama do podłogi, jednak zaraz zaczęły odciągać mnie ramiona Bucky'ego, który z powrotem wprowadził mnie do celi. Jego dotyk był tak niezwykły – mrożący czułam na ramieniu, zaś palący na plecach, że od razu się mu poddałam.

- Niby pamięć straciłaś, ale nadal tak samo walnięta jesteś – powiedział zadowolony Sam, jakby mój atak nie zrobił na nim wrażenia. – Chociaż siły ci zdecydowanie przybyło.

- Pewnie też ma w sobie serum – dodał Bucky, gdy opuszczał moją klatkę, a mnie w niej zamykając.

- Jakieś postępy? – odezwał się czarnoskóry.

- Coś kojarzy. Powiedziała, że Loki wygląda uroczo – odparł niemrawo na co drugi wybuchł śmiechem.

- Zawsze wiedziałem, że ma do niego słabość – odparł w końcu.

Uśmiechnęłam się, bo sam dźwięk jego śmiechu wydawał mi się zabawny.

- Kiedyś zepchnę cię ze schodów i zainicjuje to jako wypadek – odparł Bucky, a ja aż parsknęłam, co zwróciło ich uwagę.

- Nie lepiej go zastrzelić po prostu? – zasugerowałam, co tym razem spowodowało śmiech u obojga, a ja nie wiedziałam dlaczego. – Przecież jak ktoś sprawia problem, to się go likwiduje – odparłam nie rozumiejąc, co w tym zabawnego.

Spojrzeli po sobie na moje słowa.

- Lila, pamiętasz kto ci zlecił zadanie? – zapytał mnie Barnes.

- Muszę wykonać swoje zadanie i zlikwidować cele – odparłam automatycznie. Rozkaz, zabrzmiało cichutko w mojej głowie.

- Ja też byłem taki irytujący, gdy byłem zimowym? – zapytał Bucky Sama.

Backstage StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz