Rozdział 17.

210 10 1
                                    

Następnego dnia zaraz po porannym treningu dostałam powiadomienie o spotkaniu w konferencyjnej. Zjawiłam się w umówionym miejscu po szybkim prysznicu z paczką niedużych chipsów. Rozsiadłam się wygodnie zarzucając nogi na stół i czekając na resztę, bo jak zwykle byłam przed czasem. Po kilku minutach zjawił się zadowolony Peter. Zająwszy koło mnie miejsce natychmiast dobrał się do mojej przekąski.

- Nie wiesz, o co chodzi? Bo skoro mam zakaz, to nie rozumiem, co tu robię? – zapytałam go, a ten natychmiast się rozpromienił z gotowością przekazania mi informacji.

- Nie ma takiej opcji! – rozległ się zdenerwowany głos Starka dochodzący z korytarza.

Oboje z Peterem z zainteresowaniem spojrzeliśmy w kierunku drzwi czekając na pojawienie się Tony'ego. Weszli razem z Furym, który wydawał się być poirytowany zachowaniem naszego milionera, a to oznaczało, że sprawa dotyczy Parkera.

- Co się dzieje? – zapytałam zapychając usta garścią chipsów.

- Zaraz wszystko wyjaśnię – odparł Fury. – Usiądź, Stark. Poczekamy na resztę.

- To oni nie pojechali jeszcze? – zapytał Peter.

- Wyruszają na dniach – wyjaśnił Fury.

W ciągu następnych kilkunastu minut dołączyli do nas Natasha, Sam, Steve, Sharon i Bucky.

- Nogi ze stołu, Lila – upomniał mnie Rogers, a ja z niezadowoleniem postawiłam je na ziemi, jeszcze bardziej zapadając się w krześle.

- Skoro są wszyscy to zaczynamy. Chciałbym zacząć od podsumowania misji z zeszłego tygodnia... - zaczął Fury, a ja zaraz się wyłączyłam.

Na białym ekranie tuż za jego plecami wyświetlały się magazyny Hydry, które zwiedziliśmy w zeszłym tygodniu, rzeczy, jakie zostały znalezione, osoby zatrzymane, ranne lub martwe. Wszystko, co było z tym związane. Ja jednak nie bardzo słuchałam tego wszystkiego. Utonęłam we własnych myślach, dlatego nie zorientowałam się, gdy Nick o coś mnie zapytał. Dopiero szturchnięcie Parkera ściągnęło mnie na ziemię. Spojrzałam nieprzytomnie na wgapiające się na mnie kilka par oczu.

- Co? – zmarszczyłam brwi.

- Mogłabyś się chociaż trochę skupić – westchnął Fury.

- Po co? Skoro i tak jestem zbędna, to jaka różnica czy słucham – odparłam obojętnie.

- Dobra, Alinov. Dam ci zadanie, ale się skup – warknął Fury.

- Nie! – odparł natychmiast Steve.

- Cudnie – mruknęłam pod nosem. – Od razu wyślijcie mnie do Alcatraz.

- Alcatraz nie funkcjonuje od 1963 roku – zauważył Peter, a ja posłałam mu groźne spojrzenie.

- Po pierwsze, Rogers, to ja tu decyduje. Po drugie nie będzie sama na misji. Pomoże Parkerowi – wyjaśnił Fury.

- Nie może z nim jechać ktoś inny? – jęknął Tony.

- Ile masz lat tak właściwie? – zapytał Parkera Bucky.

- 16 – odparł Peter.

- Nie jesteś za młody na zabawę w super bohatera?

- A ty nie jesteś za stary, żeby wciąż żyć? – warknęłam do Barnesa, a Sam się zaśmiał.

- Młody po prostu nadal potrzebuje niańki – dodał Wilson.

- Nadal jest lepszy od ciebie, bo twoją niańką jest super żołnierz – odgryzłam się wskazując głową na Steve'a.

- My współpracujemy – oburzył się Sam.

Backstage StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz