Obudziła mnie suchość w gardle. Wzięłam głęboki wdech nosem i zarejestrowałam kilka rzeczy: przeszywający ból w żebrach, delikatne gładzenie po włosach i znajomy zapach. Poruszyłam lewą ręką, która spoczywała na czymś delikatnym w dotyku i jednocześnie twardym pod spodem. Otworzyłam oczy i spojrzałam na swoją dłoń, która spoczywała na umięśnionym brzuchu tuż pod koszulą. Moja głowa zaś leżała na klatce unosząc się w rytm oddechu osoby pode mną. Dotarło do mnie jak przebiegła wczorajsza noc, a osobnik pode mną to sam James Barnes. Przez moją głową przetoczyło się milion myśli, jednak jedna uczepiła się silniej, chyba ta najmniej pasująca do mnie. Ten przepięknie wyrzeźbiony brzuch tuż pod moją dłonią. Przejechałam palcami czując każdy mięsień, które spięły się pod wpływem dotyku. Moja głowa na klatce poruszyła się nieco szybciej, co świadczyło o chichocie Bucky'ego. Jego ręka nieustannie gładziła moje włosy.
- Czyżbyś miał łaskotki? – wychrypiałam moim przepitym głosem.
- Nie – wymruczał swoim niskim głosem, jednak wyczułam wesoły ton.
Kontynuowałam swoją wędrówkę palcami. Nie, żebym wcześniej nie miała kontaktu z męskim ciałem, ale jego było tak fascynujące, że mogłabym je obserwować i dotykać godzinami. Nagle mój nadgarstek został zatrzymany przez jego dłoń. Przekręciłam głowę do góry, powoli zmieniając pozycję, jednak nadal nie odsuwając się od mojego źródła ciepła. Spojrzałam na spokojną twarz Barnes'a, który przyglądał mi się przymrużonymi oczami. Mogłam dostrzec każdą bliznę na jego twarzy i niezwykły kolor jego niebieskich tęczówek.
- Jak twoja ręka znalazła się pod moją koszulką? – zapytał uśmiechając się.
- Przypadek – mruknęłam.
- A czemu nadal tam jest?
- To nadal przypadek – sapnęłam zabierając ją natychmiast, co ten skwitował śmiechem. - Długo nie śpisz? – zmieniłam temat.
- Od jakiejś godziny – odpowiedział zerkając na zegarek stojący na stoliku nocnym.
- I tak leżysz nieruchomo od godziny? – zdziwiłam się.
- Opanowałem sztukę nieruchomego obserwowania – wyjaśnił poruszając brwiami.
- I co zaobserwowałeś? – wyszeptałam konspiracyjnie.
- Że myślałem, że umarłaś, bo się prawie nie ruszałaś – wyszeptał nadal bawiąc się moimi włosami.
Zmarszczyłam nos, bo to było dość dziwne. Zazwyczaj przecież rzucałam się po łóżku jak opętana przez dręczące mnie koszmary.
- Coś nie tak? – zapytał widząc moją minę.
- Po prostu zazwyczaj mam niespokojne noce, a dzisiaj się wyspałam – powiedziałam.
- No cóż. Mogę powiedzieć to samo – odpowiedział uśmiechając się lekko. – Nie chcę być niemiły czy coś, ale obiecałem poćwiczyć dzisiaj ze Steve'em.
- Już 11? – zdziwiłam się spoglądając na zegarek.
- Tak – odparł niechętnie, a ja z jeszcze większą niechęcią odsunęłam się od niego czując jak nagły chłód dopada moje ciało.
W ciszy opuściliśmy łóżko. Spojrzałam na swoją pogniecioną sukienkę i nawet nie chciałam myśleć jak wyglądają moje włosy i twarz. Poczułam nagły dyskomfort swoim złym wyglądem, a z reguły o tym w ogóle nie myślałam. Bucky odchrząknął zwracając na siebie uwagę. Spojrzałam na niego.
- Lila – powiedział podchodząc do mnie chwytając moje dłonie. – Wyglądałaś wczoraj przepięknie – powiedział tak czarującym głosem, że jego twarz odmłodniała, jakby znowu cofnął się do czasów przed wojną. I znałam to spojrzenie, bo widziałam je u Steve'a, gdy opowiadał o swojej młodości, o rodzicach, Peggy czy Buckym. Poczułam jak się rumienię mając świadomość jak bardzo intymna chwila to była dla niego. I dla mnie chyba też, bo ten komplement z jego ust wręcz dodał mi skrzydeł wywołując jednocześnie zawstydzenie.
CZYTASZ
Backstage Story
FanficLila Alinov należy do grupy Avengers prowadząc zwykłe życie agenta. Do momentu. Stary wróg powstaje z popiołów, a w unicestwieniu przeciwnika ma jej pomóc sam Bucky Barnes, który do niedawna był jeszcze zimowym żołnierzem. Czy uda im się połączyć si...