READ AT YOUR OWN RESPONSIBILITY!!! (20+)

2.1K 78 138
                                    

Widząc jej szczery uśmiech, byłem w chuj szczęśliwy. Tak bardzo cieszę się, że udało mi się ją odzyskać.

- Zbieramy się? Już jest środek nocy Aniołku - szepnąłem jej do ucha.

Widziałem, że już zasypiała kładąc się na mnie. Wziąłem ją na ręce i udaliśmy się w kierunku auta.

Ona jest taka słodka, gdy śpi...

- Lubię jak mówisz do mnie Aniołku, wieesz? - szepnęła.

- Będę tak mówił częściej - uśmiechnąłem się w jej zaspane oczka.

Posadziłem ją na siedzenie i zapiąłem pasy.

Byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.

Trzymałem ją za jej malutką dłoń. Ona choć prawie spała, również mnie trzymała.

- Nawet nie wiesz jak Cię kocham Aniołku - rzuciłem.

- Ty nawet nie wiesz jak ja ciebie kocham Tom - odpowiedziała.

Byłem takim głupcem, że pozwoliłem sobie ja zawieść. Chce być dla niej idealny.

******

Gdy byliśmy juz przed domem, wziąłem Valerię na ręce i odłożyłem do mojego łóżka.

To co zabawę czas zacząć?

Uśmiechnąłem się sam do siebie zakładając kominiarkę.

Wyjąłem z szuflady mój naładowany pistolet i ruszyłem ku drzwiom wyjściowym.

- Halo?

- Witaj Tom.

- Masz jakieś informacje?

- Jasne Proszę Pana, sprzeczna 43.

Ja rozłączyłem się i podziękowałem im w duchu. Jeździłem moim BMW po ulicy i szukałem znajomej mi twarzy. Kilka razy ze zmęczenia pomyliłem z nim parę osób.

Po krótkim czasie właśnie moja ofiara, znalazła się w zasięgu wzroku.

- Ej typie podejdź na chwilkę, mam dobry towar - krzyknąłem.

- Podejdę jak wysiadziesz z auta! - krzyknął z daleka.

Tak chcesz się bawić?

Ja wykonałem jego warunek.

- Podejdź proszę na chwilę - poprosiłem ładnie.

Gdy podszedł, pchnąłem go z całej siły na ścianę.

Jej, by się to nie spodobało...

Odchyliłem rękaw od jego swetra.

Żałosny w sweterki się bawi...

Wyciągnąłem pistolet oraz nóż. Pomimo swoich protestów bał się ruszyć.

Ja na skórze przedramienia, zacząłem nożem ryć mu napis:

"Już nigdy więcej nie nazwę źle Valerii Danvers"

Krew była juz na moich spodniach.

On krzyczał, bardzo. We mnie budziło frajdę, sprawianie mu bólu.

Nikt go nie słyszał, był środek nocy.

Wyjąłem telefon i zrobiłem kilka fotek. Śmiałem się do telefonu.

- Jaka jest ścieżka do twojego serca, kiciu? - spytałem, wbijając nóż jeszcze głębiej.

Darł się z bólu.

- Nigdy nie zrobisz mojej dziewczynie nic złego, zrozumiano? - spytałem.

Nie czekając na jego odpowiedź dodałem...

- W sumie nie będziesz miał okazji...Śpij dobrze "suko" - powiedziałem, po czym go zastrzeliłem.

Widziałem jak umiera, jak jego każdy oddech, może okazać się ostatnim.

Śmieszył i cieszył mnie widok, jak cierpi.

Musiałem pozbyć się dowodów, więc zabrałem ciało do mojego bagażnika i wywiozłem nad rzekę.
Do wody wrzuciłem nóż i jego ciało.

Spojrzałem na pistolet i rzekłem.

- Będę tęsknić, sprawdziłeś się dobrze tyle razy...

Ucałowałem go i wrzuciłem do rzeki.

- Do Widzenia Charles! - krzyknąłem rozbawiony.

Pora wracać do domu i mojej perełki.

Wybaczcie za to, że ten rozdział jest taki mocny.

Ja po prostu nienawidzę Charles'a...

Opposition | Tom Kaulitz [w trakcie poprawy]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz