~Please talk to him!~

1.7K 78 58
                                    

Czekałam na odpowiedź z nadzieją, na dobre wieści. Choć okoliczności sugerowały kompletnie inaczej.

- Wdrożyliśmy pacjenta w stan śpiączki farmakologicznej, bardzo mi przykro - rzekła.

Czyli jeszcze jest nadzieja...

- Czy można iść go zobaczyć? - spytałam nieśmiało.

- Myślę, że za 20 minut.

Czekałam z Bill'em w poczekalni. Była zupełnie grobowa cisza. Zrobiło się niezręcznie, więc postanowiłam się odezwać.

- Jest jeszcze szansa Bill - powiedziałam i go przytuliłam.

- Trzeba czekać, trzeba po prostu czekać i mieć nadzieję.

Gdy oderwaliśmy się od siebie poszłam do automatu kupić jakiegoś batonika.

Zdecydowałam się na kit kata i wybrałam numerek 69. Już miałam dostać swojego upragnionego batonika, ale nagle automat się zaciął.

- Nie wierzę! - zaczęłam popychać automat.

Bez skutku.

- Co za gówno! - warknęłam zmarnowana.

Nagle usłyszałam męski głos za plecami.

- Hej, nie wyżywaj się na naszym sprzęcie - rzucił.

Podszedł do automatu, otworzył go kluczykiem i podał mi batona.

- Nie moja wina, że macie gówniany sprzęt - rzuciłam i chciałam odejść.

- Ej! Mogę wiedzieć jak się nazywasz? - spytał zza moich pleców.

- Jasne - zaczęłam - Moje imię to spier, a nazwisko dalaj.

1:0

- A może jakieś dziękuję? - spytał sarkastycznie.

- Podziękuję dopiero, jak się odczepisz - stwierdziłam.

Nie chciałam poznawać nowych ludzi, każdy facet, którego poznałam jest błędem, pomyłką.

*****

Wróciłam i nakryłam Bill'a piszącego z kimś. Widziałam, że uśmiechał się do telefonu.

- Z kim piszesz co? - spytałam z uśmiechem.

On tylko szybko zgasił ekran i się zaczerwienił.

- Kim jest ta szczęściara Billuś? - dopytywałam.

- Ma na imię Hope, ostatnio się spotkaliśmy. To bez przyszłości - odpowiedział nie za bardzo przekonany o tym, co powiedział.

Nagle rozległo się wołanie z sali Tom'a. W końcu mogliśmy wejść i go odwiedzić.

Pierwszy wszedł Bill. Można było wchodzić tylko i wyłącznie pojedynczo, więc puściłam jego jako pierwszego. Przez szybę widziałam jak Bill trzyma go za rękę i płacze. Wyglądało jakby przepraszam go za coś, na co nawet nie miał wpływu. Domyślam się, że tak się działo.

Ten widok sprawił, że ukuło mnie w sercu, cholernie mnie zasmucał.

*****

Po tym jak Bill opuścił salę, nastała moja kolej. Weszłam i moim oczom ukazała się kobieta, pielęgniarka.

- Dzień dobry Pani - rzuciłam.

- Domyślam się, że ty jesteś Valeria.

Skąd ona wie...

- Tak ,to ja. Skąd Pani wie? - byłam ciekawa, bardzo.

- Twoje imię jest znane w całym oddziale kochana.

Ja tylko popatrzyłam na nią pytającym wzrokiem.

- Podczas gdy lekko się przebudzał, przed tym jak wprowadzaliśmy go w śpiączkę, mamrotał tylko twoje imię, nic innego nie mówił...

W odpowiedzi na jej wypowiedź, łza poleciała po moim policzku.

- Masz szczęście, że w twoim życiu jest ktoś taki. Kocha Cię i to bardzo - mówiła.

Nie wiedziałam co odpowiedzieć.

- Już wam nie przeszkadzam, żegnaj Valerio - pożegnała się.

- Do widzenia Pani - odpowiedziałam.

Czy to wszystko to prawda?

Dobry wieczór, mam nadzieję, że e się podoba. Obiecałam rozdział i go macie!💖♥️

Opposition | Tom Kaulitz [w trakcie poprawy]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz