~I will take you~

2.1K 85 73
                                    

Wstałam rano i dostałam zawału, gdy zobaczyłam, że obok mnie leży Tom. Chwilę mi zajęło przypomnienie sobie co się wczoraj stało, z jednej strony byłam szczęśliwa, a z drugiej byłam zła na siebie że tak szybko jestem w stanie mu wybaczyć. Wstałam do pozycji siedzącej i przeciągnęłam się.

Pojawił się problem dopiero gdy stanęłam na nogi, a one ugięły się pode mną.

- Moje słońce wstało to można zacząć dzień - powiedział Tom ziewając.

Gdy zauważył, że trudno mi stanąć rzucił mi swoje szalone spojrzenie.

- Wybacz, ale wczoraj byłem mało delikatny.

Ja na wspomnienie o wczorajszej nocy mimowolnie się uśmiechnęłam.

-To, że pozwoliłam ci mnie pieprzyć. Nie znaczy, że ci wybaczyłam.

On nie zareagował tylko wstał z łóżka.

- Mam wyjść oknem? - spytał.

Nie chciałam żeby jeszcze wychodził, więc postanowiłam powiedzieć mu coś co zachęci go do zostania.

- Nie wiem jak ty, ale ja idę wziąć teraz prysznic.

Dobrze się złożyło, bo akurat łazienkę miałam przy swoich drzwiach. Przemknęliśmy cicho przez korytarz i weszliśmy do łazienki.

- To co, w łazience mieliśmy swój pierwszy raz - zaśmiał się Tom.

Głupkowata mina zeszła z jego twarzy, jak zdjęłam z siebie ubrania i weszłam pod prysznic. On zrobił to samo i do mnie dołączył.

Pomógł mi się umyć, oczywiście nie obeszło się bez przyjemności...

*******

- Zabiorę Cię w jedno miejsce - szepnął.

- Mam dziś zajęcia, nie mogę...

- Będę czekał pod uczelnią - rzucił, po czym się uśmiechnął.

Zapomniałam wspomnieć, Charles został wydalony z uczelni. Wszyscy widzieli jak dobierał się do mnie na imprezie, więc miałam dużo świadków. Teraz szuka pracy w innym mieście lub nawet kraju. Pewnie upatrzy sobie kolejną dziewczynę.

- Dziś ja prowadzę, zobaczysz jak dobrze nauczyłam się jeździć.

Gdy wychodziliśmy z domu, on rzucił:

- Wzięłaś mi kask? Bo wiesz przecież ty prowadzisz...

Ja w odpowiedzi na jego tekst uderzyłam go w ramię.

- Ała! Mamo to tak bardzo boli, pomocy! - krzyczał prześmiewczo.

Ja wytknęłam mu język i popchnęłam go barkiem. On Oczywiście musiał mi oddać.

Szliśmy przez ulicę jak dwa debile. Ja mu oddawałam i on mi oddawał. Nikt nie odpuścił.

Skończyłam mu oddawać jak wyszliśmy z samochodu.

- Oj nie denerwuj się, misiu - specjalnie zaakcentował ostatnie słowo.

Przypomniał mi się Kevin i jego teksty.

- O mój boże, będziesz mnie tym męczył do końca życia?!

Odpowiedź była oczywista.

Włożyłam kluczyki i odpaliłam auto.

- Powiedz mi kiedy dojedziemy, boję się z tobą jechać - rzekł Tom udając wielki strach.

Nienawidzę go.

- Nie rozpraszaj mnie, bo wjadę w drzewo od strony twoich drzwi - warknęłam.

Jechaliśmy w ciszy, aż on włączył radio. Ja przełączyłam, on przełączył i tak w kółko.

- Moje auto, moje zasady Tom.

By jeszcze bardziej torturować Tom'a, włączyłam piosenkę reflections.

- Nie! - krzyknął i udawał mdłości.

Ja śpiewałam tekst na cały głos i nawet otworzyłam dach.

Zauważyłam, że Tom się na mnie intensywnie patrzy.

- Jak ja mogłem chociaż przez sekundę pomyśleć, ze widziałem coś piękniejszego od ciebie.

Na te słowa uśmiechnęłam się bardzo mocno.

Boże jak ja kocham ich ship kurwaaa❤️😏😩

To jest chyba moja ulubiony rozdział...

Opposition | Tom Kaulitz [w trakcie poprawy]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz