Rozdział 17

4 2 0
                                    

Przez 2 dni leżałam w pokoju doktora i odpoczywam. Po tym czasie wróciłam do lekcji, ale nie uczęszczałam w lekcjach praktyczny z powodu kontuzji. Jedynie oglądałam i słuchałam nauczyciela.

Przez ten czas także zbliżyłam się do Tary. Bardzo pomogła mi w mojej sytuacji zdrowotnej. Czasami mdlałam albo miałam ogromne bóle głowy. To pewnie przez coraz więcej mojej magii. Moje ciało musi przyzwyczaić się do takiej ilości, w końcu od urodzenia miałam zablokowaną. Ona naprawdę jest bardzo utalentowana i inteligentna. Jest pewnie mądrzejsza ode mnie.

Dhara... Basa z nim coś rozmawia. Może znowu będą przyjaciółmi. Wiem, że niestety nie mogli być razem przeze mnie... Naprawdę chce jego szczęścia.

Al... Z nią najgorzej. Taka wykluczona i osamotniona przez rówieśników... Mam nadzieje, że spotka swoją specjalną osobę. Jak ja i Basa. Napewno to się stanie!

~~~~•~~~~

W sumie przez tem tydzień nic się nie działo ciekawego. Chodziłam na lekcje i praktyki. Spędzałam czas z przyjaciółmi i z Rohinim. Dzisiaj jest pierwszy dzień egzaminów. Po nich idę do Ignis. Wcześniej. Już przygotowałam się na audiencje u króla. Jako iż Rohini jest synem potężnego maga, może szybko umówić się na spotkanie u króla. Tylko jest ryzyko, że zaatakują wcześniej. Albo król nie uwierzy. To jest bardzo ryzykowne.

Z zamyślenia wyrywa mnie ciągnięcie za rękaw. Odwracam się i widzę Alpane. Po chwili uśmiecham się szeroko, a no szczęśliwsza. Jej oczu widać było to. Jak lśnią. Przypominaną mi je różowe róże na pięknej łące.

~~~~•~~~~

Od zawsze pamietam jak ona świeci. Jak słońce na pięknym bezchmurnych niebie. Jest moją jedyną nadzieją na świecie. Lolita. Cóż za piękne imię, nieprawdaż? Lśni ona. A ja? Jestem jej cieniem. Od zawsze tak było. Ona z przodu, a ja z tyłu. To mi nie przeszkadza. Mogę być nawet jej cieniem. Chciałabym być jak Loli... Towarzyska, miła, czasami denerwująca i nieznośna, ale uwielbią ją całym sercem.

Jak nas adoptował Rohini byłam bardzo szczęśliwa. Spędzałam z Loli i Basą wspólnie czas bawiąc się. Codziennie. To było niesamowite. Jednak od początku zauważyłam coś. Rohini najbardziej lubi Lolitę. Mimo, że upomina i krzyczy to widzę jego słaby uśmiech mimo tego. Jej wzrok do niego. Jednak nigdy zazdrości nie czułam. Jeden dzień pamiętam dobrze. Kiedy miałam 13 lat.

~~~~•~~~~

Obudziłam się zalana potem w łóżku. Koszmar. Miałam łzy w oczach i trzęsłam się z przerażenia. Mój ojciec... Matka... Spróbowałam zasnąć , ale nie mogłam. Zaświeciła świeczkę i sprawdziłam godzinę. Po 2 w nocy. Mamo... tak za tobą tęsknię... Dlaczego musiała mnie zostawiać samą w tym okrutnym świecie? Czy widzisz mnie? Czy żałujesz tego?

Położyłam się znowu. Jednak nie mogłam zasnąć. Po około 30 minutach postanowiłam wyjść na zewnątrz. Wiem, że nie wolno wychodzić do 7 rano z pokoi, ale wyjdę przez okno. Dobrze, że mam pokój na 1 piętrze. Wzięłam ubrania i związałam je razem. Krzesło podstawiłam pod oknem. Zawiązałam i zarzuciłem na podwórko.

Zeszłam. Ale było niebezpiecznie i strasznie. Jakoś dałam radę. Na zewnątrz trochu chłodno. Jakoś wytrzymam. Jeszcze bosa jestem. W ogóle nie myślałam o butach. Przechodzę obok budynku. Mam nadzieję, że nikogo nie obudziłam. To byłby przypał i kara. Uch... Siadam na trawie o patrzę na rozgwieżdżone niebo. Gwiazdy świecą i księżyc. Siedziałam w ciszy. Trawa lekko mokra. Powietrze wilgotne.

~~~~•~~~~

Wdychałam powietrze. Spokój. Zamknęłam oczy. Piękne otoczenie. Już drugi rok... Ciągle nie wiem co robić... Może uzdrowicielka...? Lekarka? Nie wiem... Zamyślona, nie zauważyłam kogoś. Usiadł koło mnie i ja krzyknęłam z przerażenia. Zobaczyłam Rohiniego... Uśmiechał się, a ja zawstydziłam się.

— Piękna noc, nieprawdaż? — Niespodziewanie odezwał się. Pokiwałam głową. — Nie mogłaś zasnąć?

— T-tak... — Cicho odpowiadam. Chowam twarz w kolana. — M-miałam... k-koszmar... — Znowu łzy napływają do moich oczu. Opłata mnie swoim ramieniem i kładzie się na mnie.( Nie wiem jak to opisać)

— Wszyscy czasami mamy koszmary... może niektórzy mają i ich nie pamiętają albo w ogóle nie pamiętają snów. Ja na przykład często mam sny o swojej przeszłości... o moim dzieciństwie, które nie było kolorowe i piękne... — Widziałam jego oczy. Były jakby bez życia. Ziemne. Przeraziłam się, ale po chwili uśmiechnął się. Jakby udawał...? Wszystko to jest fałszywe? Nie... On taki nie jest, prawda?

Potem siedzieliśmy w ciszy. Chyba usnęłam w jego ramionach. Odniósł mnie do mojego pokoju. Spałam przez resztę nocy spokojnie. Bez koszmarów.
—————————————————————-
689 słów

Kwiat ogniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz