Rozdział 27

3 1 0
                                    

— Nie mogę uwierzyć, że jesteś na dole. — Tempus czerwony, chowa twarz w rękach. Chyba... mamy dobrą relacje...? Jak ojciec i córka... Zawsze chciałam mieć rodzinę...

— Czy to normalne, że ojciec rozmawia z córką na temat jego pocałunku? — Uspokaja się i patrzy na mnie.

— Hm... Nie wiem. Nigdy nie miałam ojca.

— A co z tym Rohinim? — Zdziwiona wstaje z ziemi. Wracam do ćwiczeń. — Jakie to uczucie być razem ze swoim ojcem?

— To jest co innego?! Rohini to tylko mój opiekun i rektor?! — Jego twarz mówi „ Aha. Mów sobie co chcesz. Ja wiem lepiej".

~~~~•~~~~

Godzina 12. Tempus ostrzeża mnie o ataku. Już się zaczęło. Dyrektor zaprowadził uczniów i niektórych nauczycieli do schronu. Widzę żołnierzy i magów. Krew. Coraz więcej krwi wszędzie. Wyglada jak rzeź. Nawet ja nie muszę brudzić sobie rąk. Nie muszę odbierać życia. Aaa... Jakie ma szczęście w tym życiu...

~~~~•~~~~

Walka trwa. Dalej nie zlokalizowano bogini ognia. Tempus także włączył się do poszukiwań. Jak widać dalej się nie wychyliła. Bóg czasu daje mi raporty o sytuacji w innych częściach królestwa.

Wiem. Mam bardzo małe szanse na wygranie. W końcu ona jeszcze zna magię bogów, a ja nie... Jednak mam kilka asów przygotowanych. Mam nadzieje, że pomogą.

Patrzę na ginących żołnierzy. Widzę strach mieszkańców. Tak mi ich przykro. Napewno stracą swoich bliskich... W końcu nie da się wszystkich uratować...

Tylko zastanawiam się, dlaczego król Bellum zgodził się na wojnę... Przecież straci ludzi... Królestwo Fragum będzie mogło zarządzać o kolejnej wojnie jak wygra. Dlaczego zaakceptował Ignis? Ciągle nie znam odpowiedzi. Zastanawiam się cały czas. Dobra. Jak wygra to zdobycie królestwo. Promocja bogini ognia. Tylko... pewnie Ignis znowu potrzebuje władzy. Będzie to samo. Ludzie mogą się zbuntować. Historia się powtórzy.

Jeszcze Basa... Ciekawe czy król postanowi mu powiedzieć. W sumie to prawda. Napewno nie zaakceptują go... Będą się nad nim śmiać czy nawet znęcać się. Matka prostytutka. Jeszcze jest dzieckiem nieślubnym. To dodaje to ognia.

Wyrywa mnie z zamyśleń głos żołnierza. Wokoło mnie pilnuje mnie 2 wojowników i dwóch magów i jeden uzdrowiciel. Przybiega nieznajomy żołnierz.

— Miałem przysłać wiadomość od generała. Bogini ognia została zauważona. Mam rozkaz przyprowadzenie cię z twoimi żołnierzami do niej. — Patrzę na wojownika, który wydaje rozkazy w małej grupce. Kiwa głową.

— Tempus. Przygotuj się na moje wezwanie. — Zestresowana mówię do boga.

— No. — Krótko odpowiada.

— Panienko. Proszę za mną. Zaprowadzę cię. — Zwraca się do mnie.

— Dobrze. Chodźmy ponowie. — Zaczynam biegać za żołnierzami. Mam nadzieje, że uda mi się mój plan... Dostaniesz odpowiednią karę.

~~~~•~~~~

Biegniemy chyba już kilkadziesiąt minut. Na szczęście uzdrowiciel może mi usunąć zmęczenie. Mijamy wioski, lasy i łąki. Gdzie ona jest? Matko... Jesteś naprawdę egoistyczna. Nagle stanęli.

— Tutaj musimy się rozdzielić.

— Panienka musi już sama sobie poradzić. My będziemy czekać na ciebie tutaj. — Odpowiada jeden z wojowników. Kiwam głową.

— Uważajcie na siebie. — Jestem wdzięczna im. Król bardzo troszczy się o mnie. Pewnie ze względu dla Rohiniego. On by go zabił jakby coś mi się stało. — Ja idę. 

Zostawiam mężczyzn. Idę dalej tam gdzie żołnierz mi powiedział. Musiałam przejść kilka minut. Jednak bardzo się obawiałam tego. Czy uda mi się pokonać Ignis?

Podczas rozmyślań dotarłam. Widziałam ją. Piękna jak zawsze. Mimo, że powinnam ją nienawidzić to wywiera ciagle na mnie wrażenie. Miała obojętny wyraz twarzy. Siedziała na pniu drzewa, które zostało wycięte. Jakby czekała na mnie. Po zauważeniu mnie uśmiechnęła się. A nie przyjaźnie.

— Czyli przyszłaś. Myślałam, że ostatecznie uciekniesz. W końcu jesteś podobna do ojca. Zawsze nie potrawi stawić czoła swoich błędów. — Wstała z miejsca i podeszła blisko mnie. Wyszeptała mi do ucha. — Chyba, że chcesz tego samego?
———————————————————————-
580 słów

Kwiat ogniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz