Rozdział 23

5 1 0
                                    

— Zgadzam się. — Król zamyka książkę.

— Dam ci tą książkę, ale w zamian mi pomożesz pokonać Ignis. Po wszystkim dam ci nagrodę. — Jego ton głosu był poważny i ciężki. Chyba naprawdę dla niego królestwo jest najważniejsze.

— Aktualnie mam mapę z rozmieszczeniem wojsk. Jednak to jest tylko kopia. — Król odkłada książkę na miejsce i słucha. — Muszę wezwać boga czasu.

— Wspaniale. Opowiedz mi wszystko co wiesz, a ja ci opowiem jak poznałem Rohiniego. Wtedy mi zaufasz?

— Najprawdopodobniej?

~~~~•~~~~

Po rozmowie, zaczęłam mu wszystko tłumaczyć co wiem. Mniej więcej to co mam zapisane w notatniku. Ciekawe czy będę miała siłę na to samo z rektorem..., ale jestem ciekawa ich przeszłości.

— Więc? — Zaciekawionym głosem mówię. — Rohini chyba już się niecierpliwi. — Wyszliśmy już z tego pokoiku i siedzimy na sofach. — Pan służący ma przechlapane.

— Nie martw się. Na to już się przygotowałem wcześniej. Nic nam nie przeszkodzi. — Ze strasznym uśmiechem, patrzy na okno w pokoju. — Został uśpiony.

— Co?! — Wstaje z sofy.

— To było potrzebne. — Poważnym głosem odparł. — Jednak powinien wstać za około godzinę. — Jeszcze zła, próbuje usiąść i wysłuchać jego wyjaśnień. — Więc zostało mi na opowiedzenie dokładnie 44 minuty. Powinno wystarczyć.

— Czyżby Wasza Wysokość to wszystko zaplanował?

— A jak myślisz? Mój największy atut to inteligencja.

— Właśnie zauważyłam. — Uspokoiłam się. I tak muszę z nim zrobić sojusz. Wzdycham.

— Dobra. Już opowiem. Jednak jeszcze przedstawię ci moją przeszłość. Wtedy mi zaufasz? Nikomu o niej nie mówiłem oprócz twojego dyrektora.

— Dobrze. Dobrze! — Zgadzam się. I tak nie mam innego wyjścia.

— Więc. Jesteśmy z Rohinim w tym samym wieku. Mamy dokładnie 306 lat. Poznaliśmy się podczas bankietu. Nasze rodziny były w dobrych stosunkach. A teraz od początku. — Zamyka oczy.

~~~~•~~~~

Moi rodzice... Mój ojciec był wojownikiem, a matka magiem wody. Relacja między nimi była chłodna. Zawarli małżeństwo zaaranżowane. Moja matka poślubiła młodszego mężczyznę o prawie 100 lat.

Po około kilku lat urodziłem się ja. Książę koronny. Już od urodzenia byłem bardzo rozpieszczany i uwielbiany. Jako iż mój ojciec zajmował się królestwem to moja matka mną się opiekowała najwięcej. Mniej więcej w wieku 6 lat, moja rodzicielka ogłosiła, że jest w ciąży. I w wieku 7 lat, urodził się mój brat. Teraz przeniosę się o dokładne 6 lat później. Kiedy miałem 13 lat...

~~~~•~~~~

— Książę! Proszę wstawać! — Powoli otwieram oczy i widzę pokojówkę. Ziewam i wstaje. — Pamięta książę chyba o dzisiejszym bankiecie?

— Tak. Tak. — Ciągle zmulony mówię. Pocierał oczy. Pokojówka odsłania zasłony i wpada światło słoneczne.

— Dzisiaj jest wielki dzień. — Zaprowadza mnie do garderoby i wybiera ubrania. — Książę ma dzisiaj 13 urodziny. — Pokazuje wybory. — Które pasują Waszej Wysokości?

— ... Ten pierwszy... — Wybieram losowo. Nie mam ochoty długo wybierać. Pokojówka odkłada inne i zaczyna mnie przebierać.

Po prawie skończeniu, ktoś pukał w drzwi. Pokojówka ode mnie odeszła i otworzyła drzwi. Usłyszałem znajomy głos. Po wymianie zdań zamknęła i z uśmiechem powraca do pracy.

— Drugi książę przyszedł do Waszej Wysokości. Czeka w twoim pokoju. — Nagle dostałem energii. Uśmiechnąłem się i czułem się bardzo szczęśliwy. Po skończeniu wszystkiego, wstałem i pobiegłem do niego. Mojego kochanego młodszego braciszka!

Siedział na moim łóżku wpatrzony w okno. Gdy usłyszał otwieranie drzwi spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Rzuciłem mu się w ramiona.

~~~~•~~~~

Podczas bankietu poznałem wiele rodzin szlacheckich. Oczywiście nawet dostawałem propozycje poślubienia ich córek. Każdy mistrz rodziny, który ma córkę, chce zaaranżowane małżeństwo. Wtedy dostanie nie tylko reputacji i wpływy przez córkę. W pewnym momencie moja matka przedstawiła mi syna wielkiego maga. Jakoś zaczęliśmy wtedy znajomość.

~~~~•~~~~

— Niesamowite! — Zachwycałem się nowo poznanym chłopakiem. Rohini. Takie jego imię.

— To nic niezwykłego. — Próbuje się wymikać. Siedzieliśmy aktualnie na trawie w moim ogrodzie. Przyjęcie dalej trwało, a my razem potajemnie uciekliśmy z niego. — Tylko małe zaklęcie....

— No napewno. Ty już umiesz zaawansowane zaklęcia, a masz dopiero 13 lat. Ja nawet dopiero się uczę. — Chłopak zupełnie nie docenia siebie. Ja nawet takich zaklęć nie umiem. Rohini nie odpowiedział. Mi już coś śmierdzi. — Czyżbyś nie doceniał siebie? — Chłopak spiął się. Odwrócił głowę. — Czyli zgadłem...

— O czym ty mówisz...? — Kłamstwo.

— Już zauważyłem twój fałszywy uśmiech. Ciągle go miałeś. Nawet przy twoim ojcu. — Ciągle siedział. Cisza. — Powiesz mi o co chodzi? Czy mam samemu się dowiedzieć wszystkiego?

— Muszę iść Wasza Wysokość. Dowidzenia. — Bez patrzenia wychodzi z ogrodu. Widzę z oddali jak wchodzi na bankiet. Uch... Położyłem się na trawie. Nie obchodziło mnie o ubraniu.

— Naprawdę? Jesteś taki oczywisty. — Pod nosem mówię. — Ale niestety już wszystko wiem. — Niebo było już granatowe. Gwiazdy świeciły. Zamykam oczy. — Masz na rękach siniaki.

~~~~•~~~~

Mój ojciec stał i rozmawiał z inna mężczyzna. Widziałem niedaleko niego chłopca. Pewnie w podobnym wieku co ja. Zauważył mnie i zawołał mnie.

— Oto mój najstarszy syn. Ekani Livay. Jest w tym samym wielu co twój syn. — Stałem przy ojcu. Od razu zauważyłem jego uśmiech. Fałszywy. W sumie jak większości z szlachciców.

— Przywitaj się z księciem koronnym. — Wypowiada polecenie. Zauważyłem jego stres. Kiwa głową i podchodzi przede mną.

— Miło cię poznać, Wasza Wysokość. — Kłania się. Przez sekundę jego rękaw zrzucił się i widać było siniak. Pozostawiłem kamienną twarz.

— Wzajemnie. — Z miłym głosem odpowiadam.

~~~~•~~~~

Jesteś naprawdę bardzo do współczucia. W swoim domu jesteś bity. Nawet sobie to niewyobrażalna. Mój ojciec... nie jest najlepszy, ale chociaż mnie nie przeszkadza. Wydaje się bardzo ciekawy. Jeszcze jest synem wielkiego maga. Napewno będzie przydatny jak będę królem. Dlatego muszę się z nim zaprzyjaźnić i zdobyć zaufanie.

~~~~•~~~~

Przez kilka następnych dni nic się nie działo. Jak zawsze. Po 5 dniach od bankietu postanowiłem wysłać list z zaproszeniem do pałacu dla tego słynnego syna. Zdobędę powoli zaufanie i wtedy łatwo go wykorzystam do moich celów. Już widzę jego wielki potencjał w przyszłości.
———————————————————————-
905 słów
Szósty dzień maratonu

Kwiat ogniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz