Siedziałam niezręcznie na sofie. Nie wiedziałam co powiedzieć. Król miał romans i dzieci? Tego bym się nie spodziewała. Ale imię Basanti... Nie mam potwierdzenia na to..., ale nawet wygląd się zgadza. Białe włosy i niebieskie oczy... Niestety nie powiedział miejsca tego sierocińca czy nazwę.
— To jest koniec mojej historii. Pewnie domyślasz się, że twój przyjaciel to mój tajemniczy syn. — Wypuścił powietrze i zamknął oczy. — Tak. To prawda.
— Ale... Jak to możliwe?
— Zastanawiałaś się dlaczego akurat to tego sierocińca przyszedł? — Kiwnęłam głową. — Po to był jego matki i dawał pieniądze na utrzymanie. Jego rodzicielka założyła sierociniec i przyjmowała dzieci z katastrof z powodu wojny. Niestety jego matka zmarła z powodu ochrony dzieci.
— Aha...
— Dobra... Powinniśmy już iść. Za około 8 minut powinien obudzić się. — Niepewnie poszłam za nim. Musiałam to wszystko przemyśleć. Rohini. Basanti. Król. Tyle się dowiedziałam.
~~~~•~~~~
Gdy przyszłam rektor jeszcze leżał nieprzytomny. Król usiadł na tronie i jego służący obok. Po 10 sekundach obudził się. Podbiegłam mu pomóc.
— Rohini Cosen. Teraz zdradzę ci tajemnice tego królestwa i masz rozkaz mi pomóc! — Donośnym tonem głosu powiedział. Już wiem jak to się skończy. Odkryje moją tożsamość... Ech... Takie życie. I tak by musiał kiedyś się dowiedzieć.
~~~~•~~~~
Spędziliśmy w zamku dobrą godzinę na omawianiu planu. Też oczywiście opowiedziałam mu wszystko o mnie. Na początku przeżył szok, ale potem spokojnie rozmawiał. Już tylko kilka dni zostało do ataku...
~~~~•~~~~
Po tym wróciliśmy razem do szkoły. Po tym zdarzeniu dużo porozmawialiśmy sobie o nas. Wróciliśmy w piątek wcześnie rano. Też musiałam skonfrontować się z Al i Basą.
~~~~•~~~~
W niedziele napisałam wszystkie zaległe testy. Król wysłał list, że wszystko jest przygotowane. Rohini wysłał ogłoszenie o pozostanie w pokojach w poniedziałek. W królestwie dużo plotek powstało. W końcu z niewiadomych powodów wojsko stacjonuje.
Jakoś Al i Basa uwierzyli mi i wszystko między nami jest dobrze. Z dyrektorem... chyba też. Ciągle mam w głowie to, że Basanti jest naprawdę księciem koronnym. Zostałam poproszona o nie mówienie mu tego. To tego jeszcze, że miał siostrę bliźniczkę, która zmarła. W końcu jest to bardzo powszechne... Smierć po porodzie czy nawet dziecka. Przynajmniej Basa przeżył. Modlę się do ciebie ze szczęściem bogu życia.
W szkole utrzymywałam z rektorem przyjacielskie stosunki. Oczywiście dla innych. Czasami przychodził do mnie na chwile. I robiliśmy różne rzeczy... Oczywiście nie dla dorosłych?! Jestem jeszcze dzieckiem! Narazie nie powiedziałam Alpanie i Basie o nas. Uch... To takie upierdliwe... Dlaczego między nami musi być taka różnica! Jeszcze jestem jego uczennicą!
Przez resztę dnia nic się nie działo. W poniedziałek zaczął się atak. I to jest najważniejszy dzień.
~~~~•~~~~
Leżę w łóżku. Patrzę na zegar. 7... Nie mogę spać. Tak się stresuje. Czy uda mi się. W końcu, a muszę ją pokonać. Podobno jestem od niej silniejsza... Plan jest taki: Będę biegła do niej jak się wychyli. Żołnierze będą mnie osłaniać. Prosty i banalny. Zobaczymy Wasza Wysokość. Jeszcze uczniowie mają być w schronie pod szkołą. Nie możemy pozwolić na walkę z studentami. To... nie chce, żeby inni obrywali za mnie... Jestem taka...
~~~~•~~~~
— Nie martw się. Napewno wygramy! — Podnosi mnie na duchu Tempus. Jakby to było łatwe. Aktualnie ćwiczę. Walka i magia. Jest dopiero 10... W sumie w każdym czasie różnie występował atak. Pewnie od decyzji.
— A może byś opowiedział swoją historie z Ignis? — Mówię patrząc na niego.
— Hm... A muszę? — Posyłam mu grożący wzrok. — Dobra! Opowiem ci.
— A to wspaniale. Mój mózg odpręży się na chwile. — Wracam do ćwiczeń. — Możesz zaczynać.
— Mm... W sumie od początku Ignis mnie nienawidziła. Byłem bardzo dziecinny i zawsze robiłem jej psikusy. Jak wiesz ona jest ode mnie starsza, więc uwielbiała się rządzić. Może dlatego robi to? Sam już nie wiem.
— Mi się wydaje, że robi to dla władzy. Nad ludźmi. — Wypowiadam się szczerze. Zmęczyłam się już. Kładę się na trawie i oddycham szybko.
— Wracając do historii. Jakoś tak przez kilkaset lat rozwijała się. Nagle jakby to powiedzieć... pokochałem ją... — Urwał zdanie. Przeniosłam na niego wzrok i widziałam jego czerwoną twarz. Jakie to zabawne! Uśmiechnęłam się szyderczo. — I ty powstałaś. Koniec.
— Cooo! Mógłbyś się postarać! — Wnerwiona wzdycham. — Może byś opowiedział o waszym pierwszym pocałunku?
— Em... Po ci ta wiedza?! — Podskoczył zawstydzony.
— No chce poznać swoich rodziców... W końcu przez 4 tysiące lat ich nie znałam...
— Dobra! Opowiem. Ale tylko to! Więcej nie powiem bo to moja i Ignis prywatna sprawa! — Oburzony odpowiedział mojemu dokuczaniu. — To było ponad 4 tysiące lat temu. Ignis... Zezłoszczona na mnie.
~~~~•~~~~
— Tempus?! — Wykrzykuje moje imię. Śmieje się. Nie mogę przestać. — Wracaj tutaj!
— No nie gniewaj się Igniusiu. — Ląduję przed nią. Miała całą twarz czerwoną z złości? Zawstydzenia? — Jesteś taka słodka! — Uderzyła mnie w twarz.
— Jeszcze raz tak powiesz to zrobię to znowu! — Odwraca się. Jak się foha. Ale jakie to było zabawne!
— No już... Nie gniewaj się. — Z uśmiechem dotykam jej ramienia. Odwraca głowę. Zarumieniona i pewna sobie przyszpila mnie do drzewa. Zdziwiłem się. — Igniusiu... Co ty robisz...?
— Wiesz... Od niedawna zauważyłam twoje inne zachowanie. I chyba wiem co znaczy. — Przesunęła ręka po moim ubraniu. Zawstydziłem się. — I ja będę rządzić tutaj.
— O co?! — Zostało mi przerwane pocałunkiem. To było takie do nieprzewidzenia?! Nie wiem co myśleć. Moje myśli wyparowały. Moje nogi zrobiły mi się z waty.
— Jesteś bardzo słodki~ — Zrobiłem buraka. Ignis zaśmiała się. — Wyglądasz teraz jak mała dziewczynka!
— Na co sobie pozwalasz?! Jesteś tylko kobietą?! — Robię to samo co mi. Teraz ja tu dominuję.
— Myślisz, że ty tu rządzisz? — Przejeżdża ręka po mojej twarzy. Przybliża się do mojego ucha. — Chyba w twoich snach. — Odsuwa się i kopie mnie nogą. Upadłem na ziemię. Westchnęłam z bólem. Ignis podchodzi z uśmiechem. — Jeszcze raz tak zrobisz, to dam ci lekcje.
— Ale jesteś! — Siadam na ziemi, a ona odchodzi. Ach... Jaka ona... zimna. Tylko jak ona mogła nazwać mnie słodkim?! Jestem przystojny, mądry, zabawny... i tak dalej.
—————————————————————
944 słów
Kolejny rozdział. Mam już tak dużo do nauczenia. Mam już dość. Liceum to nie jest łatwe...
CZYTASZ
Kwiat ognia
FantasyŻyła kilka tysiące lat temu. Została uśpiona na wieczny sen przez swoje dzieci. Bogini ognia Ignis stworzyła magię ognia i podarowała wiedzę o niej swoim dzieciom. Rozkazała, żeby ją czcić. Ludziom to się nie podobało i po kilkaset lat udało się pok...