Rozdział 30

7 1 0
                                    

Dojechaliśmy do szkoły następnego dnia pod wieczór. W sumie to w nocy. 22. Tempus. Ciekawe czy wie o tym...

Zapakowałam wszystkie rzeczy. Czyli jakieś ubrania, książki, itd. Wszystko zajęło mi 2 walizki. W sumie... Może bym poszła do nich. Pewnie się martwią o mnie i... Tylko mieszkają w osobnych pokojach. Bym musiała... Nie. Idę. To jedyna szansa.

Zostawiam walizki i zamykam pokój. Na wszelki wypadek. Po przejściu kilka sekund jestem na miejscu. Akurat z Alpaną mamy pokoje całkiem blisko siebie. Natomiast Basanti ma w drugiej części. Tam mają tylko chłopcy, ale możemy do siebie przychodzić.

Cicho pukam do drzwi. Czekam chwile. Otwiera drzwi i zauważam Al. Po zobaczeniu mnie zdziwiła się bardzo.

— L-loli?! C-co tutaj robisz? — Wpuszcza mnie do środka.

— Przyszłam się pożegnać. — Wchodzę do środka pokoju. Alpana zdezorientowana stoi, a ja szczęśliwa patrzę na nią. — Też powiem ci wszystko.

— D-dobrze... — Nie przekonana odpowiada. Pewnie ciągle się o mnie martwiła z Basantim. Czy sobie poradzi beze mnie? Nie. Da radę. W końcu napewno Basa pomoże jej.

— Jak pewnie wiesz, król ogłosił mnie zdrajczynią królestwa. Odrazu odpowiem na to. To nie prawda. Teraz muszę wyjechać do wioski rektora, ale będziecie mogła razem z Basą odwiedzać mnie. — Ujrzałam u niej małe łzy.

— A-ale... Będę tęsknić. J-jak poradzę sobie bez ciebie? — Rozpłakana odparła. Z czułością przytulam ją. Mocno. — W-w k-końcu jesteś m-moim słońcem?!

— Czym jestem? — Obejmuje dalej mocno ją. Jest taka krucha i malutka.

— J-jesteś jak słońce. A ja jak twój cień... — Coś sobie uświadomiłam. Alpana czuła się w tyle. Myśli, że jest niepotrzebna mi.

— Al?! Nie waż się tak myśleć! Jesteś sobą, a nie moim cieniem. Zapamiętaj to. — Od jej łez mam mokrą koszulkę. — Musisz mówić o sobie. O swoich potrzebach, emocjach. Nie możesz trzymać tego wszystkiego w sobie. Może wtedy będziesz bardziej otwarta i może nawet zdobędziesz nowych znajomych. Ale pamiętaj. Ja jestem twoją jedyną najlepszą przyjaciółką. Oczywiście z Basą.

— D-dobrze...

— To pamiętaj co powiedziałam. — Starłam jej łzy. Ma czerwone oczy i twarz od płakania.

—  Będę pamiętać. — Pierwszy raz powiedziała to bez jąkania. Poczułam przypływ szczęścia. Musi dowiedzieć się o swojej wartości.

— Musiałaś się o mnie martwić. Prawda?

— Yhy... — Zapłakana odpowiada. Głaskam jej włosy.

— Już wszystko dobrze. Będziemy się widywać i pisać listy. Będę mieszkać tam gdzie mieszkaliśmy przed nauką. U przyjaciela Rohiniego...

— Dziękuje za w-wszystko... — Znowu rozpłakała się. Dalej głaszcze jej włosy. Niech się wypłacze. Pewnie trzymała te wszystkie emocje w środku. Popatrzyłam na zegar. Mam nadzieje, że dyrektor nie zdenerwuje się za czekanie.

~~~~•~~~~

Siedziałam u niej jeszcze 10 minut. Jak się uspokoiła poszłam do Basantiego. Szkoda mi go... Pewnie nigdy nie będzie mógł poznać swojego ojca... Ani nawet matki... Ani swojego pochodzenia... Nieważne.

Pukam do drzwi. Czekam. Czekam. Otwiera drzwi. Oczywiście zdezorientowany i zdziwiony.

— Loli?! A ty co tu robisz? — Cichym głosem mówi.

— Mogę wejść? — Kiwa głową i mnie wpuszcza do środka.

— Teraz mi wyjaśnij. O co tu wszystko chodzi?! Nagle dowiaduje się, że król ogłosił cię zdrajczynią i zamknął w więzieniu i nagle tutaj jesteś?! — Głośno i szybko to wypowiada.

— Dobra?! Już ci wszystko opowiem.

~~~~•~~~~

Podzieliłam się z nim moją opowieściom. Jak zostałam złapana i intryga króla. Przez ten czas siedziałam na łóżku z Basą.

— To... Wszystko takie poplątane. Zawsze musisz się w coś wpakować.

— Hehe. W końcu to ja. — Zaśmiał się lekko.

— Czyli wyjeżdzasz? — Kiwam głową.

— Jak mówiłam. Będziemy mogli się spotykać. — Smutno patrzy na mnie.

— No... Ale to nie to samo...

— Wiem. Ale to konieczne... — Przytulam jego. On potrzebuje tego teraz. Odwzajemnił objęcie. — Wiesz... Mam dla ciebie misje.

— Co?

— Basa... pomóżmy razem Alpanie. Ona naprawdę potrzebuje jej. — Przyjaciel nic nie mówił. — Musimy, żeby dowiedziała się o swojej wartości. — Przypominam sobie ten moment... — Wiesz co mi powiedziała?

— Nie?

— Że jest moim cieniem. Ona w ogóle nie dostrzega swojej wartości! Musimy jej razem pomóc! Ale ty będziesz musiał najwiecej zrobić...

— Dobrze. Napewno zrobimy to. Razem. Jako najlepsi przyjaciele na zawsze! — Uśmiechnęłam się szeroko. Wszystko układa się po myśli... Mam wrażenie, że coś się strasznego stanie...Ale to tylko przeczucie... Pamietam to. Jeżeli zmienisz przeznaczenie ono sobie zabierze twoje rzeczy. To może bardzo dużo kosztować...
————————————————————
680 słów

Kwiat ogniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz