Rozdział 15

8 2 2
                                    

Obudziłam się późno. Słońce jest już prawie na górze. Pewnie jest prawie południe. Obracam się i nikogo nie widzę. Pewnie poszedł... Zauważam niedaleko siebie ubrania. O... Przynieśli jak obiecali. Poszłam umyć się do rzeki i brałam nowe ubrania. Jakąś tam zwykłą koszule i spodnie. Związałam sobie włosy w kucyka. Teraz nie będą przeszkadzały w walce. Zerwałem owoce z drzew i je zjadłam. Napiłam się wody z rzeki. Stare ubrania położyłam w świątyni. Patrzę na słońce. Już południe. Siedziałam patrząc na las. Usłyszałam szybkie kroki. Po chwili wyłonili się Al i Basa. Mieli smutny wyraz twarzy i byli spoceni.

— Musisz uciekać! Oni szukają ciebie po całym królestwie! — Złapał mnie za rękę i zaczęliśmy biec w las. Po chwili zatrzymaliśmy się.

— O co chodzi?

— Szukają ciebie po całym królestwie! Musisz ukryć się bo cię znajdą! — Zmęczony bieganiem odpowiada.

— Gdzie mam niby ukryć się? I tam pewnie mnie znajda kiedyś... Będę musiała do końca życia uciekać... — Odwracam się od przyjaciela. Al cicho nam się przyglądała.

~~~~•~~~~

— Iskierko! Musimy uciekać! — Wylania się z lasu Rohini. Podbiega do mnie i mnie łapie za rękę. Zaczęliśmy biec. Znowu uciekam. Chyba nie będę dzisiaj mniej spokoju...

Słyszę głosy kroków. Czuje niedaleko magów... Oho... Czyli gonią mnie, a on postanowił mi pomóc... Naraża się na zostanie wrogiem królestwa. Coraz bliżej ich słyszę! Wciągnął mnie za drzewo i zakrył usta ręką. Przebiegli, nie zauważając nas. Odetchnęłam ulgą. Wyszliśmy z ukrycia.

— I co teraz? — Niepewnie zapytałam się opiekuna mojego.

— Musimy gdzieś uciec i ukryć się, ale wiem, że najprawdopodobniej do końca twojego życia będą cię ścigać.

— Mmm... — Spuściłam wzrok i wzdychała. Wziął moją rękę i ją pocałował. Lekko się zarumieniłam i uśmiechnęłam.

Rohini coś zobaczył i mnie popchnął do tyłu. Upadłam na ziemie. Zauważyłam strzałę. Krew. Lała się z niego krew. Po chwili upadł na ziemie. Stałam nieruchomo. Zauważyłam mężczyznę na drzewie z łukiem. Tak się zdenerwowałam, że chyba go zabiłam moimi płomieniami... Szybko wzięłam go. Jego twarz pokazywała ból.

— Musimy pójść do Al?! Uzdrowi się i wszystko będzie dobrze?! — Spanikowana mówię. Podnosi drżąc rękę do mojej twarzy. Lekko ściskam ją i przykładam do policzka.

— N-nie... Nie zdążymy... — Cicho wymawia słowa. — Coraz więcej krwi ubywa. Nawet nie wiem co zrobić w takiej sytuacji?! Gdzie jest Al? Basa?

— Tutaj chyba skończę... — W moje oczy napływają łzy. Widzę jak kropla wody spłynęła na jego twarz. Swoją rękę wytarł moje łzy. — N-nie martw się... Na pewno sobie poradzisz...

— Proszę... Nie mów takich rzeczy! — Bardziej rozpłakałam się.

— Chciałbym, żebyś takiej miny nie robiła... — Jego twarz wyrażała ból. Pocałowałam go ostatni raz. To był krótki i niewinny. — Popatrz na mnie. Ten ostatni raz...

I cisza. Spanikowałam. Sprawdziłam oddech i puls. Brak... Wzięłam rękę i zobaczyłam, że miałam we krwi. Koniec... Zaczęłam płakać. To był jakiś koszmar. Straciłam swojego opiekuna i ukochanego...

Nagle ktoś pojawił się. Jakiś mężczyzna. Miał uśmiech na twarzy.

— Witam. Lolita. — Przywitał się swoim mocnym głosem. Czułam od niego coś boskiego... Miałam oczy całe we łzach.

— K-kim jesteś...?

— A tak! Jestem bogiem czasu. Tempus do usług! — Mój ojciec. Co tu robi i jaki ma tu interes? — Mam dla ciebie propozycje. To będzie nasza umowa.

— Mmm... — Cicho odburknęłam mu. Nie mam nawet siły mówić cokolwiek.

— Świetnie! Czyli tak: Ja ci pomogę zmienić przeznaczenie twojemu kochasiowi. Czyli będziesz musiała zmienić mu przeznaczenie, a żeby to zrobić będę cię cofał w czasie. Tylko jeden warunek. Mogę cię cofać czasie tylko 100 tysięcy razy. Pasuje? — Podaje mi rękę. Niepewnie potrząsam ją. Nie martw się Rohini. Napewno cię uratuje.

~~~~•~~~~

Zobaczyłam wszystko co zapomniałam. Widzę to samo 100, 200, 1000, 3000 i już nie daje rady liczyć. Ciagle to samo przeżywam. Śmierć... 10.000 i 100.000. Czyli moja ostatnia szansa. Moja głowa mnie boli od tych wspomnień. Upadłam na podłogę i bóg czasu na mnie z góry patrzy.

— Pamiętam już. Wszystko. — Patrzę mu w oczy pewnym wzrokiem. Uśmiecha się szeroko.

— Witaj z powrotem. Czas kontynuować grę.
——————————————————————-
638 słów

Kwiat ogniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz