— Tak, panie wielki magu. — Z małą ironią w głosie odpowiadam. Zauważam błysk w jego oczach.Przez nie puściłam głowę w dół. Al chyba także z przerażenia.
— Chodź ze mną. Pójdziemy do gabinetu dyrektora. — Mówi i zaczyna iść nawet bez sprawdzania czy idę. Jaki arogancki typ.
— Idę Al. Zaraz wrócę. Poczekaj na mnie na dziecińcu przy fontannie. — Czarnowłosa pokiwała głową i zaczęłam iść za wielkim magiem.
Szliśmy w niezręcznej ciszy. W sumie nie wiem czy dla niego była. Po kilku minutach staliśmy przed jego drzwiami. Mężczyzna zapukał i czekał na proszę z jego strony. Jak tylko to wypowiedział Rohini, głośno wszedł. Natomiast dyrektor nie był tym zdziwiony. Usiadł na krześle i przywołał mnie ręką, żebym podeszła.
Dumnie dałam mu rękę i ją oglądał i dotykał. Było to dla mnie trochu niezręczne. Rohini mi posłał promienny uśmiech dla uspokojenia. Nie powiem. Zadziałało. Nawet za dobrze. Moje serce chyba naprawdę zrobi zawał.
Po około minucie puścił mnie i zastanawiał się chwile. Niestety nie mogłam niczego wyczytać z jego twarzy.
— Jest to znamię przywracania pamięci. Niestety nie mogę wykryć kto je nałożył ponieważ ten ktoś nałożył nawet zaklęcia ochronne.Niestety nic nie mogę z tym zrobić. — Powiedział ze spokojnym tonem głosu, nie wyrażając niczego. Siedział i pan dyrektor milczał.
— Dziękuje ci ojcze za przysługę. — Z uśmiechem podziękował magowi. On natomiast bez słowa wyszedł z pomieszczenia. Zostałam sama z mężczyzną.
Stałam przy burku, a on wpatrywał się w okno, rozmyślając o czymś.
— Chyba niestety nie będę mógł pomoc ze znaniem. Mam nadzieję, że nic tobie się nie stanie. — Wypowiada z troska w głosie. Poczułam miłe uczucie w sercu... Uśmiechnęłam się.
— Panie dyrektorze. — Wesoło mówię. — Będę wychodzić. Spotkajmy się po lekcjach w ogrodzie. Dobrze? — Zaproponowałam spotkanie.
— Tylko na chwile. Musisz się jeszcze pouczyć i dopilnuje tego. — Poważnym tonem głosu odpowiada nie odwracając się z widoku okna. Już się boję. — Dowidzenia Lolita.
— Dowidzenia profesorze. — Jak to wypowiedziałam, wyszłam z gabinetu i skierowałam się na dziedziniec.
~~~~•~~~~
Gdy byłam już na nim, zauważyłam jak Al siedzi na betonowym murku fontanny i podziwia wiosenne widoki. Usiadłam koło niej i także patrzyłam na krajobraz.
— Chodźmy zjeść obiad. Jestem naprawdę głodna. — Pokazuje mój brzuch. Alpana kiwa głową na tak i idziemy.
O Basantiego się nie martwię. Niech pozna nowych przyjaciół i może ma mnie dość.
Jak zjadłyśmy posiłek, poszłyśmy na miejsce praktyk. Mamy osobno,ale niedaleko siebie. Usiadłyśmy na trawie i była cisza. Przechodzili różne osoby. Przed zajęciami przyszedł do nas Basa. Usiadł i opowiadał na o swoim przyjacielu.
— Wiesz, że Dhara jest magiem ziemi! On jest taki wspaniały! — Dziwnie podekscytowanym głosem opowiada nam o uczniu. Chyba naprawdę go lubi. Może nie wiecie tego... ale, mam takie zainteresowanie... Czytam dużo romansów między tymi samymi płciami... Mam pewne podejrzenia... — Lolita! Loli!
— Uch... O co chodzi? — Widzę jak Basanti patrzy na mnie złym wzrokiem.
— Czy ty mnie w ogóle słuchała?!
— No przepraszam.... ale, nie obchodzi mnie twój kochanek! — Śmiałam się z droczenia się z nim. Zauważyłam jak robi się czerwony na twarzy. Al także się uśmiechnęła.
CZYTASZ
Kwiat ognia
FantasyŻyła kilka tysiące lat temu. Została uśpiona na wieczny sen przez swoje dzieci. Bogini ognia Ignis stworzyła magię ognia i podarowała wiedzę o niej swoim dzieciom. Rozkazała, żeby ją czcić. Ludziom to się nie podobało i po kilkaset lat udało się pok...