Rozdział 24

6 1 0
                                    

W dniu jego przyjazdu zauważyłem dziwny nastrój w zamku. Służący zaniepokojeni i zestresowani. Jakby czegoś się bali. Coś się stało. Muszę się dowiedzieć. Do przyjazdu mam jeszcze 2 godziny.

~~~~•~~~~

Przechodzę przez korytarze. Żadni z służących nie powie ani słowa. Ojciec musiał i zastraszyć. Pozostaje jedynie matka. Ona to napewno powie.

Docieram do upragnionych drzwi. Pukam. Cisza. Cisza. Znowu pukam. Słyszę szelesty. Powoli otwiera drzwi. Widzę jej czerwone oczy. Musiała płakać.

— O co chodzi synku? — Łamiącym się głosem odparła. Jakby miała się rozpłakać.

— Matko. Powiedz mi co się dzieje. — Stała w progu. Po chwili wpuszcza mnie do środka. Sprawdza za drzwiami i z ulgą je zamyka.

Przerażona i roztrzęsiona siada na sofie.

— Synku... Wiesz, że u twojego brata pojawiła się magia. — Stoję w ciszy. To napewno coś złego się stało. — Zauważyli służący jak on czarował czarną magię. — Wybuchnęła płaczem. W królestwo czarna magia jest zakazana. Jak u kogoś odkryje się do zostaje jako królik eksperymentalny. — Król... On... Wziął go na eksperymenty!

— Matko. Idę do ojca. Natomiast. — Ze złością idę z przyspieszonym krokiem do jego gabinetu. Matko... Mam nadzieję, że pozbierasz się. Już najpewniej umrze od eksperymentów. Wchodzę bez pukania. Ojciec coś robi przy papierach. Jak mnie zauważ odrywa wzrok. — Co to ma znaczyć? Jak możesz własnego syna wysyłać na pewną smierć.

— Synie. Jak myślisz. Co by zrobili jak się dowiedzieli się o tym. — Kontynuuje dalej pisanie. — Są dwie opcje. Albo by zrobili bunt na zabicie. Albo by mu uprzykrzali życie do jego ostatniego żywotu.

— Ale jak możesz mieć pewność, że służący nikomu nie powiedzą? — Uśmiecha się. — Co powiesz królestwu?

— Dam ci dobrą radę. Żeby ukryć sekret to jest kilka sposobów. Pierwszy. Przekupienie. Drugi. Grożenie. Trzeci. Zabić. — Słuchuję się w wypowiedzi ojca. Mimo, że go nienawidzę to napewno jest wspaniałym królem. — A co z wyjaśnieniami? Najprostsze jakie są. Powiemy, że zachorował na nieuleczalną chorobę i po jakimś czasie ogłosimy smierć. — Skończywszy dokumenty, odkłada je do szuflady. — Oczywiście muszę wszystko przygotować.

— Ojcze. Czy dla ciebie nic nie znaczą więzi krwi. To był twój rodzony syn. — Zdenerwowany przegryza wargę. Ja ciągle stoję dumnie.

— Myślisz, że ja chciałem tego bachora? Twoja matka próbowała w ten sposób naprawić rodzine. — Wstaje z krzesła. Wzdychając podchodzi do okna. — Myślała, że może ją pokocham. Jednak nigdy to się nie wydarzy. To tylko małżeństwo z rozsądku.

— Naprawdę jesteś okrutny. Ojcze. Nienawidzę cię, ale naprawdę jesteś mądry.

— Dam ci radę synu. Jak zostaniesz królem. Najpierw myśl głową. Nie sercem. Myśl co ci się bardzo opłaca. Wtedy ktoś to wykorzysta. — Słucham. I tak nic już nie zrobię. Nie mam władzy. — Ten świat jest bardzo fałszywy. Każdy może mieć ukryte motywy. Dlatego musisz wszystko przemyśleć.

— Nigdy ci nie wybaczę. Jednak przyznaję ci rację. Ten świat jest cały czarny. Każdy ma ukryte cele. Nikomu nie można odrazu ufać bo to ktoś wykorzysta. — Na prawdę jestem jak ojciec. Myśle tylko głową. Zawsze szukam dla mnie dobre korzyści. Ech... — Dlatego już wychodzę. Miłego dnia ojcze!

~~~~•~~~~

Po tym mój ojciec oczywiście ogłosił oficjalną wersje. Po kilku miesiącach zmarł. Przez te eksperymenty. Przez ten czas zbliżyłem się z Rohinim. Wtedy opowiedział mi sytuacje w domu. W tym czasie moja matka prawie w ogóle nie wychodziła z pokoju. Mało z kim rozmawiała. Nawet se mną. Bardzo przeżywała smierć jej dziecka.
—————————————————————-
531 słów
Siódmy dzień maratonu i ostatni. To jest jedyny i ostatni maraton w tej książce. Do zobaczenia najpewniej za 2 tygodnie.

Kwiat ogniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz