Pov Gavi
Obudziłem się dość późno bo zauważyłem że Pedriego nie ma w łóżku które było obok mojego. Wczorajsze siedzenie nad basenem zajęło nam dłużej niż myślałem i wróciliśmy dopiero około 2 w nocy a w dodatku ja byłem cały mokry bo jemu umyślało się wpierdalać mnie do wody. Dobra dość narzekania bo jestem głodny. Nie widziałem chłopaka nigdzie a byłem w każdym pomieszczeniu. Postanowiłem że wyjdę na korytarz ale tam też po nim ani śladu. Chciałem windą zjechać na sam dół ale popierdoliłem przyciski i znalazłem się na piętrze w sumie nawet nie wiem którym. Ale to nie było istotne. Zauważyłem tam pewną osobę. Nie przyglądałem się jej za długo bo moja winda już pojechała na właściwe piętro ale mógłbym rzec że widziałem Viniciusa. Może to już po prostu jakaś paranoja albo on naprawdę mnie śledzi? Z moich przemyśleń wyrwał mnie dźwięk telefonu. W pierwszej chwili przestraszyłem się bo zapomniałem że mam go w kieszeni ale po sekundzie odebrałem.
Gdzie to księżniczka się podziewa - zapytał Gonzalez. Prawdopodobnie wrócił już ze swojej wyprawy i zobaczył że mnie nie ma.
Już idę i kurwa nie uwierzysz mi kogo widziałem - odpowiedziałem rozłączając się i poszedłem pod nasz pokój.
Gdzie ty - Pedro nie dokończył zdania bo mu przerwałem.
Słuchaj tego jade sobie windą i mi sie zatrzymała na jakimś randomowym piętrze i kurwa nie uwierzysz widziałem tam tego chuja z realu no nie wiem czy to on ale taki podobny od tyłu jak myślisz on mnie śledzi - wypowiedziałem najszybciej jak potrafiłem i usiadłem na łóżku.
Nie ty po prostu masz już urojenia przez niego - stwierdził krótko piłkarz.
Masz dzisiaj jakieś plany na przykład kupowanie lampy na ruskim targu lub herbaty z mefedronem? - zapytał mnie Pedro szukając czegoś w szafie.
Nie dzisiaj mi sie nie chce wychodzić gorąco jak w dupie wole tu posiedzieć - odpowiedziałem kładąc się na łóżku. Nim się obejrzałem Pedri leżał obok mnie. I tak w sumie przez kilka godzin. Nie wychodziliśmy z pokoju bo dzisiaj było chyba ponad 50 stopni i szczere słońce. No idzie ochujeć. W końcu kiedy zaczęło robić się chłodno i nadchodził wieczór wpadłem na super pomysł.
Chodźmy się najebać - powiedziałem jak gdyby nigdy nic do chłopaka po mojej lewej stronie.
Ale ty nie pijesz nie ma takiej opcji - odpowiedział Pedro spoglądając na mnie.
A to niby dlaczego - zapytałem oburzony odkładając telefon.
Nie chce żebyś mi sie tu stał alkoholikiem w tak młodym wieku - odparł brunet.
Ja? Alkoholikiem? Przecież dwa drinki nikomu nie zaszkodzą - stwierdziłem tak żeby udało mi się go namówić na wspólne wyjście.
Mhm już tak mówiłeś i tak samo mówiłeś że nie lubisz imprez a potem Ferran cie nachlał i oby dwoje spędziliście noc w rowie a dopiero was znaleźliśmy jak sąsiadka powiedziała że spotkała jakiś dwóch meneli obok swojego domu - wyjaśnił mi Hiszpan.
Oj no ale nie idziemy na żadną imprezę tylko do baru na piwo a po za tym tu nie ma Ferrana no chyba że jakoś magicznie sie przeteleportuje - odrzekłem wstając z łóżka.
Ale jak tylko coś odpierdolisz to ja się do ciebie nie przyznaję i śpisz na ulicy - oznajmił Pedri a ja tylko potwierdzająco kiwnąłem głową. Po kilku minutach byliśmy już na miejscu. Siedzieliśmy przy jakimś otwartym barze gdzie akurat nie było za dużo ludzi ale w tle grała muzyka chyba to było latino. Wiem to stąd że Frenkie jest fanem Shakiry i w każdym możliwym momencie nam ją włącza. Razem z przyjacielem zamówiliśmy sobie piwo którego u nas w Hiszpanii nie ma a przynajmniej ja nigdy takiego nie piłem.
NEYMAR???? - wydarłem się już nie co wstawiony gdy zauważyłem Brazylijczyka kilka metrów od siebie.
GAVIRA BOŻE ILE JA CIE NIE WIDZIAŁEM - odparł piłkarz przytulając mnie.
Yyy wyjaśnicie mi to skąd wy się znacie - zapytał Gonzalez z zamieszaniem w głosie.
A długa historia - machnął ręką starszy i dosiadł się do nas. Siedzieliśmy tak do pół nocy gdy Ney musiał się już zbierać. Przez ten czas wypiłem może jedno, dwa piwa już nie pamiętam. Ale nie byłem aż tak najebany żeby nie kontaktować ze światem.
Dobra chodź Pablito idziemy już - powiedział Pedri wstając.
Nieeee weź zostańmy tu o patrz Messi - mówiąc to wykrzyczałem 3 ostatnie słowa.
Messi? Gdzie ty go niby - chłopak nie dokończył swojej wypowiedzi bo Argentyńczyk mnie usłyszał i po chwili podszedł.
Gavira? Ciebie sie tutaj nie spodziewałem - rzekł Leo przytulając mnie i mojego towarzysza.
Wyjaśnicie mi to czy - dopytał Gonzalez nie rozumiejąc skąd my sie znamy.
Jakoś tak wyszło - odparł głośno Lionel bo muzyka w tle zagłuszała naszą rozmowę.
Pablo weź może już nie pij - powiedział do mnie Hiszpan gdy zamówiłem kolejną szklankę.
A weś przechstań ja ne estem pijany - odpowiedziałem już ledwo prosto siedząc na krześle bo kręciło mi się w głowie.
Dobra sorry Leo ale my już idziemy bo Gavi musi odpocząć - mówiąc to chłopak pomógł mi wstać i wyszliśmy ze strefy baru.
Ne trzymaj mne dam se rade - wymajaczyłem odsuwając się od chłopaka gdy ten chciał mnie podtrzymać za ramię. Nagle straciłem równowagę i wjebałem się na kogoś.
O przepasam barzo - próbowałem powiedzieć coś zrozumiale podnosząc się z ziemi.
A ten co tu kurwa robi - krzyknąłem kiedy zobaczyłem twarz osoby na którą wpadłem. Był to Vinicius. Czyli moje oczy mnie nie myliły i to jego widziałem w naszym hotelu.
Jak ja ci zaraz wpierdole - mówiąc to zacząłem się szarpać z Brazylijczykiem nie zwracając nawet uwagi na słowa innych które padały w naszą stronę. "A co to za żule" "boże jaka patologia" "chodź idziemy stąd" "zobacz menele sie biją". Tak to w skrócie brzmiało. Po chwili mój przyjaciel odciągnął mnie od piłkarza i zaciągnął do hotelu. Jedyne co jeszcze pamiętam z tamtej nocy to to że położyłem się spać.
CZYTASZ
Życie w Barcelonie jest popierdolone
Short Story⚠️cringe i gay alert⚠️ Shipy: • Gavi x Pedri • Gavi x Ferran ‼️jest to moja stara książka, której nie chce mi się poprawiać, więc zawiera błędy bolące w oczy. Czytasz na własną odpowiedzialność‼️