raz w dupe to nie gej

134 10 3
                                    

Pov Gavi

Obudziłem się nawet nie wiem o której. Chciałem wziąć telefon ale coś mi to utrudniało. A raczej ktoś. Ferran połową swoje ciała spał przytulony do mnie. Mogłem równie dobrze go wyjebać ale wtedy by się obudził. Postanowiłem że spróbuję jeszcze raz zasnąć co mi się udało. Nie trwało to jednak długo bo po może 15 minutach poczułem jak Fer wstaje więc wstałem i ja. Zdziwiłem się trochę że Pedri nie wyjebał go z pokoju. Coś tu musiało się dziać. Spisek? Przekupstwo? Kto wie. Torres poszedł do łazienki a ja skierowałem się do kuchni żeby zrobić herbatę. Na kanapie która była w salonie połączonym z kuchnią ujrzałem ledwie żywego Pedro. Widać że Robertowi nie chciało się inwestować w wygodną sofę.

Chcesz herbaty? - zapytałem stawiając wodę w czajniku.

Nie - odpowiedział chłopak jakby był na mnie obrażony. A jemu co znowu? Nie myślałem nad tym długo bo do środka wbiegł zadowolony Robcio z telefonem w ręku. Popatrzyłem na niego pytająco ale ten nie powiedział żadnego słowa tylko zabrał szklankę z kawą której wcześniej tam nie zauważyłem i poszedł szybkim krokiem w sobie znanym kierunku. Zobaczyłem że woda jest już gotowa więc wlałem ją do kubka z torbką malinowej herbaty bo nie mogłem znaleźć innej w tym domu. Może nie ma tam mefedronu. Chociaż to dom Lewego czyli prawilnego Polaka więc wszystko jest możliwe. Czekając aż napój wystygnie skierowałem się do sypialni żeby przebrać ubrania z piżamy na normalne.

Ej co ty robisz to moje - prawie krzyknąłem zbiegając ze schodów spowrotem do kuchni widząc że Fer wypił już połowę mojej herbaty.

Leżało to wziąłem nie było podpisane czyje - odparł Hiszpan oddając mi pusty kubek. Przez niego musiałem od nowa ją robić. W tym czasie z mojego pola widzenia zniknął Pedri. Ale prawdopodobnie chodzi gdzieś po mieszkaniu. Zrobiłem też sobie śniadanie i tak siedziałem w kuchni na telefonie bo nie chciało mi się ruszać nigdzie indziej.

WEŹ KTOŚ OTWÓRZ - zawołał Lewandowski z góry słysząc dzwonek do drzwi.

Kogo tu niesie - szepnąłem sam do siebie. Odłożyłem urządzenie i miałem już iść otworzyć ale wyprzedził mnie w tym Gonzalez który nie wiadomo skąd się tu wziął.

PEDRO???? TY TUTAJ??? - powiedział ucieszony nie kto inny jak Wojciech Szczęsny wchodzący do domu. Zajebiście jeszcze jego tu brakowało. Kolejny kurwa nas śledzi czy jak? Chcąc uniknąć rozmowy z tym dzikim stalkerem starałem się niezauważalnie pójść do pokoju. Był tam już Ferran który jak wychodzi już się tu zadomowił.

Kto tam przyszedł? - zapytał brunet kiedy zamknąłem za sobą drzwi.

Szczęsny wiesz ten bramkarz Polski z hotelu ten taki stalker co cie przesłuchiwał jak Balde telefon zaginął - wyjaśniłem siadając obok niego na łóżku.

O kurwa a on wie że tu jestem błagam nie wydaj mnie - wypowiedział nie co cichszym tonem Torres. Wdaliśmy się z nim w rozmowę gdzie między innymi opowiadałem mu o zdarzeniach z Dubaju z Wojtkiem w roli głównej. Z dołu było słychać jedynie śmiechy tych dwóch super wspaniałych psiapsi. Jakby ktoś nie zrozumiał to był to skarkazm.

A weź ich pierdol - odparł Fer widząc że przejmuję się tym wszystkim.

Jak mam mieć wyjebane jak mój jedyny przyjaciel znalazł sobie innego i prawdopodobnie mnie zostawi - oznajmiłem to co myślałem.

Nie przewiduj od razu czarnych scenariuszy - odpowiedział chłopak.

Idziemy gdzieś na miasto się przejść przynajmniej nie będziesz ich widział ani słyszał - zaproponował napastnik na co się zgodziłem i po chwili byliśmy już na zewnątrz.

Wiesz w ogóle gdzie idziemy? - dopytałem gdy przez 10 minut szliśmy bez celu w obcym kraju.

Przed siebie - odpowiedział brunet. Gdy w ciągu 40 minut krążenia w kółko znaleźliśmy jakiś sklep Ferran wstąpił do niego a ja postanowiłem że poczekam przed wejściem.

Znowu piwo? - zapytałem lekko zaniepokojony bo od ostatniego czasu on pije naprawdę dużo. Każdy wie że on do takich rzeczy pierwszy i jest największym alkoholikiem z tego klubu ale to nie wyglądało jak takie o wyjście na piwko tylko serio było to niepokojące. Jakby popadł w jakiś nałóg.

Sam wiesz jak jest - wzdychnął zasmucony chłopak. No tak kilka miesięcy temu dowiedział się że dziewczyna go zdradziła więc trochę mu się nie dziwię. Ale żeby aż tak?

Właśnie że nie wiem wytłumacz mi obiecuję że nic nikomu nie wygadam znasz mnie - powiedziałem żeby lepiej zrozumieć jego sytuację. Może stało się coś jeszcze o czym nie wiemy?

Kurwa no od kiedy sie dowiedziałem że mnie szmata zdradziła to no sam widzisz kurwa kochałem ją jak nikogo innego byłem gotowy zrobić dla niej wszystko a ona co? Ona przeleciała mi kolegę i to jeszcze w moim domu minęły 4 miesiące ale nadal czuję pustkę kurwa wy mnie wszyscy postrzegacie jako typa z najmocniejszą głową na melanżach i obrażającego się ego topa ale no do chuja ja chce tylko mieć przy sobie kogoś być dla kogoś ważnym to nie tak że ja emocji nie mam ja po prostu jestem więźniem wizerunku postrzegany inaczej niż jest w rzeczywistości - wyjaśnił mi Torres. Powiem tak. Tego się nie spodziewałem. Nie wiedziałem co mam robić więc przytuliłem mocno chłopaka nic nie mówiąc.

Naprawdę nie wiem co powiedzieć - wyszeptałem nie odrywając się od Hiszpana.

Nic nie musisz wystarczy że tu jesteś - odpowiedział zasmuconym głosem Ferran. Po kilku minutach w uścisku przerwałem bo straciłem lekko równowagę. Torres w tym czasie otworzył zakupiony wcześniej alkohol.

Chcesz? - zapytał biorąc łyka z puszki.

Nie i wiesz co może nie pij już - odpowiedziałem zabierając mu piwo.

Dlaczego oddaj to - wypowiedział chłopak próbując zabrać swoją rzecz.

Nie Ferran tak będzie lepiej piłeś już przez ostatnie miesiące prawie codziennie i kończyłeś w fatalnym stanie - oznajmiłem brunetowi łapiąc go za rękę. On już nic nie odpowiedział tylko we dwoje poszliśmy w stronę domu. A co do alko to wjebałem je jakiemuś menelowi po drodze żeby się nie zmarnowało. Kiedy byliśmy pod mieszkaniem z ogrodu było słychać muzykę i jakieś śmiechy z rozmowami. Najbardziej możliwe jest to że właśnie tam siedzieli wszyscy domownicy bo w pokojach ich nie było. Z Torresem postanowiliśmy że wrócimy do sypialni bo żadne z nas tam nie chce iść a szczególnie ja bo jak wiadomo tam był też Szczęsny z moim przyjacielem.

Dziękuję - powiedział Hiszpan przytulając się do mnie kiedy już byliśmy w pomieszczeniu po czym dał mi całusa w policzek. Nic już nie mówiąc poszliśmy spać bo była późna godzina. No zasiedzieliśmy się trochę na mieście. Mimo że z tyłu domu było słychać głosy ludzi i lecące w tle piosenki to szybko zasnąłem.

Życie w Barcelonie jest popierdoloneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz