kryzys małżeński

108 11 1
                                    

Pov Gavi

Obudziłem się a raczej obudziło mnie słońce przedostające się do pokoju przez okno. Co dziwne obok nie zauważyłem Ferrana. Po przebraniu się wyszedłem z pomieszczenia żeby przywitać domowników ale jedyne co ujrzałem to Torresa z zakrwawioną głową wstającego z podłogi.

Jezus Maria a tobie co się stało - zapytałem podbiegając do piłkarza.

Pedri zajebał mi drzwiami od łazienki przypadkowo - odpowiedział Hiszpan trzymając się ręką za czoło. Poszliśmy zobaczyć czy nie było to nic poważnego ale na szczęście nie. Jedynie miał plaster na środku głowy bo rzeczywiście leciała z niej krew. Fer zaproponował że zrobi śniadanie. Zgodziłem się mimo że jego zdolności kulinarne były na moim poziomie. No może trochę wyżej ale i tak. Ja w tym czasie przeglądałem insta. Może dowiem się czegoś ciekawego. No i się kurwa dowiedziałem. Pedri wstawił na relacje zdjęcie z Wojtkiem i to do naszej ulubionej piosenki. Co kurwa znalazł sobie innego? Koniec social mediów na dziś.

A ty co taki - dopytał chłopak widząc że siedzę smutny a przed chwilą normalnie z nim rozmawiałem i się śmiałem.

Nie nic - odparłem chowając twarz w rękach.

Coś związanego z Pedrim? - Hiszpan nadal zadawał mi pytania a ja tylko potwierdzająco kiwnąłem głową.

Trzymaj naleśniki na osłodę życia może się nie potrujemy - oznajmił Ferran kładąc na stole talerz pełen jedzenia.

O widzę że śniadanko tutaj - dopowiedział Robcio pojawiający się z nikąd i zabrał jednego po czym podszedł do lodówki.

A nie wiesz gdzie jest Pedro? - zapytałem bo ciekawość była silniejsza ode mnie.

Pożyczył ode mnie samochód i gdzieś pojechał ale nie mówił gdzie - odpowiedział Polak wychodząc z pomieszczenia. Zrozumiałem że głównym celem jego podróży był prawdopodobnie dom Szczęsnego. Czuję że tracę przyjaciela ale tak jak mówił wczoraj Torres nie zakładajmy od razu czarnych scenariuszy. Nie no dobra kurwa nie potrafię kogo ja będę oszukiwać.

Chodź może obejrzymy coś znalazłem nową telenowelę - zachęcał mnie chłopak i finalnie się zgodziłem.

NIE NO KURWA TAK BYĆ NIE MOŻE ALE ŻE GENOWEFA ZDRADZIŁA MOHAMEDA Z JEGO BRATEM JAPIERDOLE - Fer zaczął komentować oglądany przez nas program.

AHA CZYLI TO ON JEST JEGO OJCEM JA BYŁEM PRZEKONANY ŻE TO BĘDZIE ERYK NIE NO JA BYM LEPIEJ NAPISAŁ TEN SCENARIUSZ - napastnik dalej mówił na głos każdą swoją myśl dotyczącą fabuły serialu. Ja za bardzo nie mogłem się skupić na tej jakże wspaniałej tureckiej telenoweli z rosyjską obsadą i arabskim dubbingiem bo cały czas myślałem o Pedro i o tym co dalej z naszą przyjaźnią. W końcu nawet nie wiem kiedy ale zasnąłem.

Przebudziłem się wtulony w Ferrana który jak zauważyłem chciał właśnie gdzieś.

Zostań - wymamrotałem ledwie słyszalnie na wpół przytomny ale najwidoczniej on to zrozumiał i przytulił mnie do siebie jeszcze bardziej. Po kilku minutach jednak zdecydowałem się wstać bo zachciało mi się pić.

Gdzie idziesz - zapytał chłopak widząc że kieruję się w stronę drzwi.

Do kuchni - odparłem wychodząc.

Nie chcesz tam iść - powiedział przekonany w swojej wypowiedzi Ferran.

A to dlaczego - dopytałem zatrzymując się.

Wojtek z Pedro tam są przyjechali jakieś pół godziny temu - wyjaśnił mi piłkarz a ja na jego słowa wróciłem się spowrotem do sypialni.

Przyniesiesz mi wodę - zapytałem siadając na łóżku a ten nic nie odpowiadając kiwnął głową i wyszedł.

Pójdziemy stąd nie wiem gdziekolwiek nie chce z dołu słyszeć ich śmiechów - zaproponowałem a Torres się zgodził i po kilku minutach byliśmy już po za domem. Wybraliśmy taki moment kiedy oni sobie gdzieś poszli i mogliśmy wyjść niezauważeni.

Ferran - powiedziałem lekko zaniepokojony widząc że chłopak wyciąga z kieszeni szlugi.

No wiem wiem ale to już uzależnienie - westchnął zasmucony piłkarz.

A dalsze palenie ci w tym nie pomoże - stwierdziłem wyrywając mu z ręki papierosa. Postanowiliśmy że pójdziemy na plażę bo był już wieczór i robiło się chłodno więc nie powinno być tam dużo osób. Idąc już po naszym miejscu docelowym zauważyliśmy że ktoś zostawił koc więc jak to mówią znalezione nie kradzione.

Widać już gwiazdy - stwierdziłem kładąc się na naszej legalnie podjebanej rzeczy.

Kocham gwiazdy aż mi się przypomniało jak z moją byłą tak samo je oglądałem - wzdychnął Fer z widocznym bólem w głosie wymawiając "moją byłą". I tak przez następne może pół godziny razem z Torresem siedzieliśmy na plaży rozmawiając o życiu i patrząc się w niebo. Co jakiś czas przechodzili tędy ludzie ale było ich naprawdę mało. Musiały być to jakieś patusy wychodzące na piwo lub pijani menele którym sie wydawało że są w innym świecie. Z powodu że robiło się coraz zimniej a ja nie zabrałem ze sobą bluzy bo po co przecież wcześniej tak ciepło było co chwilę miałem dreszcze. Hiszpan widząc to dał mi swoją bluzę. Przynajmniej jeden pomyślał żeby coś zabrać. Gdy zamknąłem oczy bo nie powiem byłem trochę zmęczony poczułem jak Fer wtula się w moje ramię. Przybliżyłem go do siebie i trwaliśmy tak w uścisku dopóki nie zobaczyłem że rękaw bluzy jest mokry od jego łez.

Co sie dzieje? - zapytałem troskliwym głosem martwiąc się o chłopaka.

Też bym chciał wiedzieć ja sam nie wiem kurwa nie wiem - odszeptał Ferran.

Może wrócimy już lampy tu ledwie działają i robi się coraz zimniej - zaproponowałem a on mi przytaknął. Po może 20 minutach byliśmy pod domem Lewandowskiego. Wchodząc do środka zauważyłem Goznaleza w kuchni który zeskanował mnie wzrokiem. Przecież on taki nie był. Co się zmieniło? Nie myślałem o tym długo bo Torres nadal w złym stanie psychicznym poszedł do pokoju więc ja za nim. Nie zdąrzyłem nawet zamknąć drzwi bo Hiszpan pociągnął mnie za sobą na łóżko wtulając się w moją klatkę piersiową. Po chwili zobaczyłem czyjś cień obok drzwi który okazało się że należał do Pedriego. On nas podgląda czy jak? W tym momencie było to mało ważne. Wolałem zostać z Ferranem.

Życie w Barcelonie jest popierdoloneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz