porady życiowe felixa

101 9 3
                                    

Pov Ferran

Obudziłem się z mocnym bólem głowy i ledwie mogłem otworzyć oczy. Na początku nie wiedziałem gdzie jestem ale dopiero później przypomniałem sobie że byłem na melanżu u Stegena i jestem w jego pokoju z Gav... właśnie nie ma go. Kojarzę coś że wczoraj wieczorem jeszcze tutaj był. Spojrzałem na godzinę w telefonie. A raczej chciałem to zrobić bo okazało się że jest rozładowany i ekran się nie włączał. Zszedłem z łóżka i skierowałem się na dół trzymając się ściany bo miałem zawroty głowy. Ujrzałem tam Oriola w kuchni gadającego z Cancelo który miał kubek przepełniony kawą w dłoni. W salonie za to widziałem Fermina bijącego się z Yamalem o chyba pilot do telewizora aż w końcu zabrał go Kounde włączając nam jakąś dziką muzykę po czym każdy wyszedł z pomieszczenia żeby tego nie słuchać. Najwidoczniej nikt mnie tam nie zauważył więc pomyślałem że pójdę na łazienki. Nie była zamknięta więc raczej nikogo tam nie ma. A jednak się myliłem.

Kogo tam kurwa niesie - usłyszałem głos Pedriego spod prysznica a obok z głową nad toaletą rzygał najebany Roberto. Nadal go trzymało po wczorajszym. Po Gavirze nadal ani śladu. Obszedłem cały dom w raz z ogrodem. W tym czasie zdąrzyłem zobaczyć Gündoğana słuchającego k-popu, Raphinhe wpierdalającego naleśniki na podłodze na korytarzu, Lewego zbierającego butelki po wódkach ze wszystkich pokoi i Iñakiego z Felixem którzy yyy no ciężko stwierdzić co robili ale napewno coś robili na podwórku Marc'a przy jego dość sporym i drogim grillu. Jakby go tak rozjebali to nawet nie chcę widzieć reakcji Niemca na to. Ale nadal nie ma Pablo. Usiadłem zrezygnowany poszukiwaniami na kanapie razem z Araujo który narzekał na wszystko dookoła i nikt go nie chciał słuchać. Wreszcie drzwi się otworzyły a ja ujrzałem Gaviego ale z całym podbitym lewym okiem.

Matko boska a tobie co - zapytałem podbiegając do chłopaka.

Jacyś kibole Realu na mnie się rzucili bo wiedzieli kim jestem i no tak wyszło - wyjaśnił mi Hiszpan.

Japierdole jakie to społeczeństwo jest niedojebane - stwierdziłem wkurwiony.

Spokojnie tylko mam siniaka pod okiem nic wielkiego - odparł ze spokojem piłkarz.

DOBRA WYPIERDALAĆ MI Z TEGO DOMU NIE BĘDĘ WAS WIECZNIE UTRZYMYWAŁ CHCĘ TU POSPRZĄTAĆ - wydarł się na nas wszystkich zbiegający ze schodów Marc. Połowa się go posłuchała a druga połowa w tym ja i Gavi mieliśmy wyjebane.

IDZIECIE JAK KREW Z NOSA LUDZIE POŚPIESZCIE SIĘ - znowu darł mordę blondyn.

EJ MI AKURAT KREW Z NOSA SZYBKO LECI - dodał Felix jedzący sernik z lodówki bramkarzam

Dziękujemy ci João za te cenne porady życiowe ale chciałbym żebyście mnie uszanowali i jak najszybciej stąd wypierdalali bo to nie jest jakiś dom dziecka lub w tym wypadku meneli - nadal utrzymywał się przy swoim zdaniu Ter-stegen.

Dobra dobra już - odparł Portugalczyk przewracając oczami i odłożył nieskończoną połowę ciasta spowrotem na blat.

MÓJ SERNIK - wykrzyczał Niemiec i pobiegł za brunetem. My z Gavim już zbieraliśmy się do wyjścia i tak jak wcześniej miałem go odwieźć bo Pedro już pojechał z godzinę temu. Wchodząc do pojazdu zobaczyłem śpiącego Christensena na tyłach samochodu. Nie pytajcie nawet jak ciężko było go obudzić. Jeszcze dla pewności otworzyłem bagażnik żeby sprawdzić czy i tam jakiś bezdomny nie śpi. Na szczęście nie. Już razem z Pablito mogliśmy wyruszyć.

Zostajesz u mnie? - zaproponował młodszy wychodząc z auta.

A no mogę - odpowiedziałem i wysiadłem za nim. Pozostaliśmy u niego w salonie bo mieliśmy coś obejrzeć a Gavi chciał zrobić obiad. Więc ja oglądałem swoje tureckie telenowele a on robił nam jedzenie. Tak to można żyć.

CHODŹ - usłyszałem krzyk Hiszpana który był dosłownie kilka metrów obok bo ma przecież kuchnie połączoną z salonem.

Słyszę nie jestem głuchy - oznajmiłem i wstałem z kanapy. To się chłopak wysilił. Zrobił gotowe zupki chińskie. Ale niech mu będzie. Nie narzekam przynajmniej mam co jeść. Po jakiejś pół godzinie namowy udało mi się go przekonać do dokończenia ze mną mojego serialu. Mimo że wiedziałem że tego nie lubi to zawsze się zgadzał. Uroczy jest. Kiedy miałem już włączyć program to Gavi z dupy postanowił coś powiedzieć.

Słuchaj bo wczoraj u Marc'a stała się pewna sytuacja - zaczął brunet.

Kontynuuj - odparłem i skupiłem swój wzrok na nim.

No bo wtedy byłeś najebany co nie i poszliśmy do pokoju bo udało mi się ciebie namówić żebyś poszedł spać no i jak tam leżeliśmy to mnie pocałowałeś wiesz wole żebyś wiedział co robisz jak jesteś pijany bo potem może byłbyś zły że ci nie powiedziałem czy coś - skończył swoją wypowiedź Pablo a mnie zamurowało. Nie wiedziałem nawet co mam powiedzieć. Ja jego? Co on sobie teraz o mnie myśli? Jestem już skończony w jego oczach.

Przepraszam naprawdę wiesz że wtedy nie myślałem trzeźwo i w ogóle przepraszam nie powinienem - to jedyne co powiedziałem i skierowałem się w stronę wyjścia. Powoli łzy spływały mi na policzka i nie chciałbym żeby Gavira widział mnie w takim stanie.

Ej Fer ja ci nie mam tego za złe naprawdę mi to wcale nie przeszkadza proszę nie idź - mówiąc to młodszy złapał mnie za rękę a ja obróciłem się w jego stronę i mocno przytuliłem. Nie byłem przyzwyczajony do okazywania uczuć i słabości w pobliżu innych ludzi a szczególnie bliskich. Za to przy nim czułem się jakoś dziwnie bezpiecznie. Wiedziałem że mogę mu zaufać w każdej sprawie. Postanowiliśmy że zostanę u niego na noc bo nie chciało mi się wracać o tak późnej godzinie do domu.

Życie w Barcelonie jest popierdoloneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz