ferran opiekunka

112 8 2
                                    

Pov Gavi

O jakiejś 11:12 byliśmy już pod domem Roberta. Wchodząc do środka od razu do niego podbiegły dzieci.

O Gavi jak miło cie widzieć - powiedziała Ania podchodząc do mnie.

Cześć cześć - odpowiedziałem z uśmiechem.

Gavi masz mi coś do wyjaśnienia? - zapytał zazdrosny Lewy.

Skąd wy sie - zaczął zdziwiony Pedro.

Pomyliłam kiedyś numery i zamiast zadzwonić do Roberta dodzwoniłam sie do Pablo któryś z tych twoich kolegów z Barcelony musiał mi źle podać - wyjaśniła żona Polaka i poszła do kuchni zrobić herbatę. Przez ten czas Robert podejrzliwie się na mnie patrzył. No co nie moja wina że Raphinha nie potrafi zapamiętać kolejności cyfr. Kiedyś też zamiast kurierowi dać numer Balde dał mój a potem przez tydzień miałem od niego wiadomości dotyczące paczek których nawet nie zamawiałem.

Słuchajcie u góry mamy pokój gościnny to tam dwóch z was może spać i jeden na kanapie - oznajmił właściciel domu.

ZAJMUJE POKÓJ - krzyknąłem biorąc walizkę i o mało co nie wyjebałem się na schodach.

Papier kamień nożyce? - zaproponował Pedro Ferranowi bo nie mogli się zdecydować który z nich gdzie idzie.

Powodzenia wyspania się z salonie - zaśmiał się Goznalez do Torresa pokazując nożyce a ten drugi papier.

Pierdol sie - odparł Hiszpan i zszedł na dół. Ania poszła na zakupy a Robert kosił trawnik więc ja z Pedrim mieliśmy zająć się Klarą i Laurą. Zapytacie pewnie co z Ferranem? On zrobił bunt i poszedł na spacer nie znając nawet okolicy. Nie zdziwię się jak będziemy musieli jechać po niego na drugą stronę miasta bo najebany będzie leżał w rowie lub na komendzie policji i wsadzą go do wytrzeźwiałki.

Pablo gdzie jest Laura?? - zapytał mnie Pedri wchodząc do pokoju.

No tutaj sie bawi - mówiąc to wskazałem na jakiś jej kącik zabaw w pomieszczeniu nie odrywając nawet wzroku z telefonu.

No tyle że jej tam nie ma - odpowiedział lekko zdenerwowany chłopak

O kurwa - prawie krzyknąłem wstając z łóżka.

Czy ty zgubiłeś dziecko? - dopytał bardziej agresywnie Hiszpan.

No tak wyszło - powiedziałem drapiąc się po karku.

Matko boska Robert nas zabije - odrzekł Goznalez i razem z Klarą poszli szukać jej siostry po całym domu. Ja żeby też nie było rozglądałem się czy może na przykład nie weszła do pralki. No kto wie może by sie tam zmieściła?

Szukamy jej od dobrych 10 minut i po dziecku ani śladu - oznajmił wkurwiony i zmartwiony Pedro.

No przecież nie rozpłynęła się w powietrzu - stwierdziłem gestykulując rękami. Nagle z naszych przemyśleń w salonie wyrwał nas dźwięk otwierających się drzwi wejściowych. Był to Torres z Laurą na rękach.

CO TY ODPIERDALASZ GDZIE JĄ ZNALAZŁEŚ CZY TY DZIECKO PORWAŁEŚ - zaczął mówić przejęty Goznalez.

Wracałem bo mi sie telefon rozładował a Laura siedziała sobie przed domem na schodach - wyjaśnił chłopak uśmiechając się do dziewczynki.

Co wy dzieci pilnować nie umiecie? - zapytał zdziwiony Fer.

Pójdziecie na spacer z wujkiem Ferranem? - dopytał córek Roberta na co oby dwie się zgodziły i wyszli.

Czy ty coś o tym wiedziałeś? - zapytał mnie zszokowany Pedri.

Ale o czym o tym że Fer to pedofil? - odpowiedziałem pytająco.

Pablo kurwa - odrzekł brunet popychając mnie na co tylko się zaśmiałem.

Nie wiedziałem że taki typ co na każdej imprezie chla jak menel potrafi zajmować się dziećmi - oznajmił Gonzalez.

A kto by to wiedział - odparłem idąc do kuchni żeby się czegoś napić.

Gdzie są dziewczynki? - dopytał Lewy wychodzący do środka. Prawdopodobnie skończył już kosić trawę.

Poszły z Ferranem na spacer - odpowiedziałem spokojnie pijąc sobie sok jabłkowy który znalazłem u nich w lodówce.

Z FERRANEM MATKO BOSKA PRZECIEŻ COŚ IM SIE MOŻE STAĆ - zaczął panikować Polak.

Jak coś to Pedri bierze za to odpowiedzialność - wspomniałem i wyszedłem z kuchni. Po kilku minutach dołączył do mnie Pedri i obmyślaliśmy czy Klara i Laura napewno są w dobrych rękach. Nagle usłyszeliśmy jak ktoś wchodzi do mieszkania. Zbiegliśmy szybko zobaczyć kogo tu niesie. Oczywiście był to nasz wspaniały przyjaciel.

BOŻE KLARA LAURA NIC WAM NIE JEST - wykrzyczał Robert widząc w progu Torresa z jego córkami które od razu do niego podbiegły się przytulić.

Co? Nie wierzyliście w moje zdolności do opieki nad dziećmi? - zapytał piłkarz zdejmując buty.

Nie wiedzieliśmy o tym - odpowiedział mu Pedri.

Jeszcze dużo o mnie nie wiecie - odrzekł Fer i poszedł prawdopodobnie do łazienki. Zbliżał się wieczór i Lewy poszedł uspać dziewcznki a Ania wpadła na pomysł żeby zrobić ciasto. Ja jako profesjonalny kucharz stałem obok i patrzyłem jak ona i Pedro przygotowywują składniki.

No ale dlaczego nie mogę z wami - zapytałem bruneta który nie pozwalał mi nic gotować.

Już ci mówiłem że twoje umiejętności do gotowania kończą się zawsze na spalonej kuchni - wyjaśnił mi chłopak. Skoro mnie tam nie chcą to ich problem. Poszedłem do salonu żeby obejrzeć jakiś serial czy coś bo nie wiedziałem co mam robić. Tak całkiem przypadkiem znalazłem nowy odcinek "Ukrytej Prawdy". No idealnie dla mnie.

CHODŹCIE - zawołała nas żona Lewego i po chwili wszyscy byliśmy już w kuchni próbując ciasta z przepisu Ani i Pedro.

E takie średnie jadałem lepsze - westchnął Torres.

ŚREDNIE JA CI ZARAZ DAM ŚREDNIE - wykrzyczał Gonzalez goniąc chłopaka po całym domu z wałkiem w ręku.

TO NAJLEPSZY SERNIK JAKI W ŻYCIU JADŁEM - wypowiedział Ferran żeby ten już dał mu spokój.

A dziękuję bardzo - odpowiedział jak gdyby nigdy nic Pedro i odłożył narzędzie zbrodni do której by doszło gdyby Fer nie skomplementował jego dania. Po kilku minutach siedzenia w kuchni poszedłem do pokoju i leżąc na łóżku przeglądałem tiktoka. Pedri pomagał Ani sprzątać całe pomieszczenie po skończeniu ciasta, Lewy był u siebie a Ferran w sumie nie wiem co robił. Po jakieś pół godzinie bezcelowego korzystania z urządzenia ktoś wszedł do sypialni. Byłem pewny że to Gonzalez bo przecież to z nim miałem tu mieszkać ale był to Torres. Bez słowa podszedł do łóżka i położył się obok mnie. A jemu o co chodzi? Pokoje pomylił czy znowu na kogoś się obraził?

A ty co - zapytałem odkładając telefon na szafkę.

Nie mam zamiaru spać na kanapie ty wiesz jak tam niewygodne jest - wymamrotał chłopak z twarzą w poduszce.

Wiesz że Pedri cie wypierdoli - ziewnąłem i zagasiłem światło w pomieszczeniu.

Trudno - odparł Torres i przykrył się kołdrą. Nie chciało mi się znowu z nim kłócić więc poszedłem tak jak on spać.

Życie w Barcelonie jest popierdoloneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz