Pov Gavi
Tymi wiadomościami Ferran trochę mnie nastraszył. Nie wiem do czego on jest zdolny. Na początku mu uwierzyłem ale potem napisał że żartuje więc chyba to były serio tylko żarty tak? Pisałem jeszcze do niego a nawet dzwoniłem ale ten nic. A co jeśli on naprawdę mu coś zrobił i teraz siedzi na policji? Nie odrywałem się ani na chwilę od komórki czekając na powiadomienie od Hiszpana. Po jakieś godzinie nadal ani śladu po nim. Zamknąłem oczy i postanowiłem że pójdę spać. I tak nic lepszego nie miałem do roboty. Po chwili jednak drzwi się otworzyły ale myślałem że to lekarz lub pielęgniarki więc zostałem w takiej samej pozycji co wcześniej.
Jestem jestem spokojnie każdy żyje kolejki w sklepie były i mi się rozładował telefon- powiedział nie kto inny jak Torres.
Weź mi do chuja powiedz o co chodziło z tymi wiadomościami - odpowiedziałem lekko poddenerwowany.
Oj no żartowałem z ciebie wziąłem tylko trochę mu zajebałem o murek i poddusiłem ale po za tym to nic - odparł Fer ze spokojem.
Człowieku ty normalny jesteś? - zapytałem podnosząc się do siadu.
A on jest normalny prześladując mi przyjaciela który potem dopuszcza się do próby samobójczej? - odparł nie co głośniej brunet.
A mówiłeś mu o tym co się stało? - nadal dopytywałem bo chciałem znać szczegóły.
A miałem inne wyjście? Powiedziałem mu co myśle o nim prosto w twarz i jak ty się z tym czujesz może wreszcie ogarnie dupe a jak nie to zgłosimy to gdzieś że cie nęka i prześladuje bo sam już mam go dość - wyjaśnił Torres. Jeszcze przez jakiś czas był u mnie i zostawił mi jedzenie które kupił po drodze w sklepie. Potem jednak pielęgniarki go wyprosiły bo czas odwiedzin się skończył. Nie miałem już co robić więc spowrotem zamknąłem oczy i poszedłem spać.
Całą noc myślałem o tym jak do tego doszło. Ja i próba targnięcia na własne życie? Przecież ja nie chciałem. Nie mogę się pogodzić z tym że mógłbym zostawić Torresa. Miało być parę jebanych kresek żebym gdzieś wyładował swoje nerwy. Nie robiłem tego kilka lat i obiecałem sobie że do tego nie wrócę jednak czasami chęć czegoś jest silniejsza ode mnie szczególnie jak jestem w takim stanie. Jak ja mogłem do tego dopuścić? Będę musiał dzisiaj Ferranowi wszystko wyjaśnić od początku bo on wie jedynie że to przez tego z Madrytu i pewnie się domyśla że to przez jego nękanie ale i tak.
Przebudziłem się i niby dali mi to szpitalne jedzenie ale tego się jeść nie dało więc zjadłem coś od Ferrana z rzeczy które mi wczoraj kupił. Siedziałem tak przez cały czas na insta, próbowałem znowu zasnąć lub patrzyłem się za okno które było blisko mnie i miałem widok na ulicę. Wreszcie po kilku godzinach ktoś wszedł do pomieszczenia. Miałem nadzieję że to mój przyjaciel więc od razu swój wzrok skierowałem na drzwi wejściowe. Jeszcze jego tu nie było. Co on tu kurwa robi. Vinicius pierdolony Junior. Jestem z nim sam na sam w jednym pokoju. Czego on chce? Wpierdol od Ferrana mu nie wystarcza? Aż tak mnie prześladuje że przychodzi do tego samego szpitala co ja?
Wyjdź stąd kurwa nie chcę cię widzieć daj mi wreszcie spokój - zacząłem od razu mówić a serce zaczęło mi szybciej bić.
Przepraszam - powiedział chłopak stojący przede mną. Że co do chuja? Czy ja dobrze słyszę? On? Przeprasza? On zna takie słowo?
Przepraszam za to wszystko ja nie chciałem żeby tak wyszło Torres mi powiedział co się stało i postanowiłem że przyjadę wiem że mnie nienawidzisz i masz mnie za prześladowcę ale to nie tak miało być ja nie mam złych intencji naprawdę - wyjaśnił Brazylijczyk co chwilę się jąkając.
A skąd ja mam wiedzieć czy ty mówisz prawdę? Może to tylko jakiś zakład i robisz to pod publikę? Nie ufam ci - odpowiedziałem chłodno skanując go wzrokiem.
Nie musisz mi wierzyć ważne że powiedziałem ci prawdę i to co miałem na sumieniu nie chcę żyć w ciągłej wojnie - oznajmił mi piłkarz.
No nie wiem nie jestem przekonany co do tego - odparłem nadal pełen obaw.
Nie wiem czy lubisz ale ci kupiłem - dopowiedział Vinicius i dał mi białe kinder bueno. Skąd on wiedział że je lubię?
Moje ulubione - odrzekłem przyjmując batona i schowałem go do szafki która była obok.
Moje tak samo dlatego je kupiłem - odpowiedział Brazylijczyk.
Przynajmniej co do słodyczy masz dobry gust - rzekłem lekko się podśmiechując.
Proszę wyjść - poinformowała piłkarza Realu pielęgniarka wchodząca do środka. Właśnie zmienianie bandaży na rękach. Najgorsze. Zawsze przy tym okropnie bolą mnie rany. Kiedy pierwszy raz mi je zakładali to widziałem tyle krwi że sam nie wierzyłem że jestem zdolny do takich rzeczy. Po jakiś 15 minutach przyszedł do mnie Fer.
A ten co tu robi w sensie Vinicius widziałeś go? - zapytał Hiszpan wchodząc do środka.
Ta był tu - rzuciłem na szybko.
On tu był? Znowu cię nęka? Jeden wpierdol mu nie wystarczył? - zaczął nerwowo wypytywać brunet.
Przyszedł mnie przeprosić nawet mi batona dał - odpowiedziałem spokojnie a nawet lekko prześmiewczo.
To on zna takie słowo jak przepraszam? - dopytał Torres siadając obok mnie na łóżku.
Sam się zdziwiłem ale najwidoczniej tak - odparłem i wtuliłem się w chłopaka. Brakowało mi tego.
Ała uważaj - dodałem po chwili kiedy Fer dotknął moich bandaży na rękach.
Przepraszam Gaviś - odpowiedział i tym razem delikatniej mnie przytulił dając buziaka w czoło.
Kiedy wyjdziesz już stąd to przez jakiś czas zamieszkasz u mnie dobrze? Nie pozwolę żeby drugi raz doszło do czegoś takiego chcę mieć cię pod opieką żeby się nie martwić wiem że to głupie bo sam z tego nie skorzystałem ale nie bój się iść do psychologa zawsze mogę tam pójść z tobą - mówił powoli Fer miziając mnie po włosach. Wiedział że mnie to uspokaja.
Mhm - tyle jedynie odpowiedziałem bo zasypiałem i nie chciało mi się otwierać ust żeby coś powiedzieć. Nie miałem siły. Po kilku minutach spałem przytulony do Torresa który nadal trzymał rękę w moich włosach a drugą na mojej talii.
CZYTASZ
Życie w Barcelonie jest popierdolone
القصة القصيرة⚠️cringe i gay alert⚠️ Shipy: • Gavi x Pedri • Gavi x Ferran ‼️jest to moja stara książka, której nie chce mi się poprawiać, więc zawiera błędy bolące w oczy. Czytasz na własną odpowiedzialność‼️