życie jest piękne ale nie moje

93 6 1
                                    

Pov Gavi

Obudziłem się i na początku nie wiedziałem gdzie jestem. Dopiero po chwili ogarnąłem że znajduję się w pokoju Krychowiaka. We wczorajszej rozmowie powiedział mi żebym wyjaśnił sobie to wszystko z Pedrim więc tak zrobię. Wychodząc pożegnałem się z nim i poszedłem do windy. Gdy byłem już na samym dole wyszedłem z budynku i skierowałem się w stronę naszego mieszkania. A tak zapomniałem że to on miał przez ostatnie dni kartę do pokoju. No i chuj. Dobra zapukałem mam nadzieję że jest w środku.

Musimy porozmawiać - zacząłem kiedy ten otworzył drzwi a ja od razu wszedłem do pokoju.

Też tak sądzę ale dobra mów pierwszy - odpowiedział brunet i oby dwoje usiedliśmy na łóżku.

Słuchaj no kurwa przez ostatni czas gdy tylko pojawił sie Wojtek to wszędzie tylko z nim chodziłeś albo gadałeś a ja to kurwa co udawałeś że mnie nawet nie ma wiesz że jestem w chuj zazdrosny o wszystko mówiłem ci o tym nie chce żeby to znowu zepsuło naszą przyjaźń - wyjaśniłem wszystko co miałem do wyjaśnienia i starałem się nie popłakać.

Wiem zrozumiałem to i chciałem cie bardzo przeprosić naprawdę zachowałem sie jak szmata z dwubiegunowością - odpowiedział Pedro.

Widać właśnie że ją masz - odparłem.

Dobra to jak wszystko wyjaśnione to idziemy na jakieś jedzenie - zapytał po chwili chłopak.

Idziemy - mówiąc to wstałem i skierowałem się do wyjścia.

I kto tu ma dwubiegunowość - zaśmiał się Gonzalez i wyszliśmy. Postanowiliśmy że pójdziemy do najbliższej restauracji w której wcześniej byłem z Krychą. Zajęliśmy miejsca na zewnątrz bo było tam mniej ludzi i gdy tylko zjawił się kelner to zamówiliśmy swoje dania.

Pablo co tak cicho siedzisz - dopytał Pedri widząc że od kilku minut nic nie jem tylko siedze wpatrując się w nicość.

Yy co mówiłeś zamyśliłem się - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Sam nie wiem co sie ze mną działo.

Prawie nic nie zjadłeś - dodał po chwili chłopak patrząc na mój talerz. No tak. Zapomniałem nawet.

Wiesz co nie jestem głodny możesz sobie wziąć jak chcesz - stwierdziłem podsuwając mu jedzenie. Przez około jeszcze 10 minut byliśmy w restauracji. Zamieniliśmy od tego czasu ze sobą tylko kilka słów.

Do hotelu czy chcesz gdzieś iść - zapytał mnie Hiszpan gdy wyszliśmy.

Do hotelu - odparłem cicho i tam też poszliśmy. Kiedy byliśmy już na miejscu Pedro poszedł do łazienki a ja windą jechałem pod swój pokój ale że nie potrafię się nią obsługiwać to w międzyczasie pojechała kilka pięter wyżej. Prawdopodobnie ktoś inny też chciał nią gdzieś zjechać. Na moje nieszczęście był to Vinicius. Japierdole czy ja muszę mieć takiego pecha w życiu? Mam nadzieję że nie będzie do mnie nic mówił. I jak zawsze się myliłem.

Gavira - zaczął mówić Brazylijczyk wchodząc do środka.

Czego - odpowiedziałem nie wyrażając chęci do dalszej rozmowy.

Co tak agresywnie od razy stało sie coś - zapytał piłkarz Realu. A co go to kurwa interesuje? Przecież my sie nienawidzimy.

A co książke piszesz - odpowiedziałem i akurat wtedy winda zatrzymała się na moim piętrze. Chociaż tyle dobrego. Wyszedłem jak najszybciej i skierowałem się do mieszkania.

Co tak długo - zapytał mój współlokator który leżał na łóżku. Ile mnie nie było?

A weź znowu tego chuja spotkałem mam już dość wszystkiego - oznajmiłem i dosiadłem się do chłopaka przytulając się do niego. Chciałem mieć po prostu kogoś obok. Miałem milion myśli naraz o wszystkim i o niczym. Nie wiem nawet kiedy zasnąłem.

Obudziłem się tam gdzie zasnąłem z Pedro u boku. Zobaczyłem godzinę. 12. No to mi sie pospało. Przejrzałem powiadomienia i zobaczyłem przypomnienie że dzisiaj mamy przylot spowrotem do kraju. Zapomniałem. Obudziłem przyjaciela i mu wszystko wyjaśniłem. Okazało się że za 30 minut mamy opuścić hotel więc zaczęliśmy się pakować. Gdy już wyszliśmy po za teren uświadomiłem sobie że mamy jeszcze kilka godzin do samolotu więc siedzieliśmy przez ten czas na lotnisku bo gdzie mieli byśmy chodzić z tymi walizkami. Ja przy okazji zasnąłem na jednym z krzeseł ale obudził mnie przyjaciel mówiąc że za chwilę będzie nasz samolot. Przez resztę czasu nic ciekawego się nie działo. Szukałem na spotify jakiegoś ciekawego podcastu ale że nic nie mogłem znaleźć to postawiłem na piosenkę "6 zer" od Taco Hemingway'a. Lot minął tak jak każdy.

Ej wysiadamy - zacząłem budzić Pedriego widząc że będziemy lądować. On jednak nadal spał. Zacząłem go jeszcze bardziej szarpać za ramię aż w końcu się przebudził. Po 15 minutach byliśmy już w Hiszpanii. A no tak. U nas był środek nocy.

Idziesz do tego samochodu czy nie - krzyknął do mnie chłopak widząc że nadal stoję w miejscu.

No tak tak - odpowiedziałem na szybko i pobiegłem w jego stronę. Zapatrzyłem się w telefon i nawet nie zauważyłem kiedy on poszedł.

Wstąpimy jeszcze do sklepu - powiedział Gonzalez gdy wsiadłem do środka. W sumie byłem wyspany więc nie sprzeciwiałem się.

Ludzie jest noc a on siedzi w tym sklepie jakby kolejki w dzień były - szepnąłem sam do siebie kiedy Pedro był już w supermarkecie od jakichś kilkunastu minut a mi się rozładował telefon i nie miałem co robić.

No wreszcie - odparłem ze zdenerwowaniem widząc że ten wreszcie wrócił. On nic nie odpowiedział tylko już pokierowaliśmy się do do mojego mieszkania. Po czasie byliśmy na miejscu. Wysiadając zabrałem walizkę i pożegnałem się z chłopakiem. Mimo że była jakaś 3 w nocy to nie chciało mi się spać. Za to byłem głodny. Postanowiłem że zrobię jak zawsze tosty. Kiedy dałem je do tostera to poszedłem do łazienki żeby się trochę ogarnąć i rozpakować ubrania. Wykładając koszulkę do szafy poczułem jakby coś się paliło. O MATKO BOSKA KOCHANOWSKA MOJE TOSTY. Zbiegłem na dół i ujrzałem cały spalony toster a w nim jedzenie. Kucharz ze mnie super. Czy ktoś mógłby nauczyć mnie gotować?

Po godzinnym sprzątniu kuchni pomyślałem że pójdę spać bo ciemność za oknem nie sprawiała że miałbym ochotę na cokolwiek innego do roboty.

Życie w Barcelonie jest popierdoloneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz