trudne sprawy ale w dubaju

83 9 1
                                    

Pov Gavi

Wstałem jakoś po 12. Tym razem przynajmniej obudziłem się na łóżku. Głowa mnie okropnie napierdalała więc wziąłem ze dwie tabletki i udałem się do łazienki. Bluza ujebana winem jak u jakiegoś menela, włosy całe roztrzepane które w dodatku opadały mi na czoło a oczy podkrążone jakbym nie spał ze dwie noce. Czy ja sie staje żulem? Nie wiem. Nie myśląc długo poszedłem pod prysznic żeby chociaż nie jebać jak te patusy spod żabki i jakoś ładnie i czysto postarałem się ubrać. Wchodząc spowrotem do pokoju zauważyłem że Pedriego nie ma. Nie zwróciłem na to wcześniej uwagi. Pewnie znowu gdzieś ze swoim Wojtusiem poszedł a mnie ma w dupie. Czuję że teraz nie jestem jego jedynym przyjacielem. I z tym właśnie nie mogę się pogodzić. Jestem cholernie zazdrosny. Przez to właśnie rozbiły się moje wcześniejsze przyjaźnie. Co jak teraz i on mnie zostawi? Może to naprawdę ze mną jest coś nie tak? Nie Pablo nie możesz tak myśleć. Czy ja mogę jakoś to naprawić? Nie wiem. A co gdyby się jakoś pozbyć Szczęsnego? Nie chodzi mi tu o zabicie go spokojnie. Chce tylko żeby już wrócił do tej swojej szarej dupy zwanej Polską.

Koniec rozmyślań bo znowu mnie zacznie boleć głowa. Postanowiłem pójść na świeże powietrze. No może nie na takie świeże ale i tak pójdę. Na szczęście nie spotkałem ani w windzie ani przed hotelem tej madryckiej pizdy. Wojtka z Pedro też nie było. Ale to może i lepiej. Udałem się do pobliskiej budki z kebabami na której byliśmy kiedyś z chłopakami. Gdy już otrzymałem swój posiłek to usiadłem na krawężniku bo nie miałem gdzie i zacząłem jeść. Oczywiście musiałem ubrudzić sobie koszulkę. Jakby inaczej. Słyszałem słowa ludzi przechodzących obok mnie. "A on to jakiś bezdomny jest?" "Boże menel" "biedny chłopak". O co im chodzi? Serio aż tak źle wyglądałem? Może miałem wory pod oczami i nadal było czuć ode mnie alkohol a przy tym miałem brudną koszulkę ale żeby aż tak?

Wstałem stamtąd jak najszybciej. Chciałem mieć wyjebane na opinię innych ale mi to nie wychodziło. Przynajmniej na trzeźwo. Nie wiedziałem gdzie chce iść więc pokierowałem się w stronę hotelu bo drogę już bardzo dobrze znałem. Zajrzałem na google. Może dowiem się czegoś ciekawego? No i sie kurwa dowiedziałem. Tylko po otworzeniu strony wyświetlił mi się pewien artykuł. "Popularny młody piłkarz FC Barcelony pobił piłkarza Realu? Kilknij żeby dowiedzieć się więcej". No jeszcze mi tego brakowało. Czyli ktoś nas musiał wtedy nagrywać. Zajebiście.

Po przeczytaniu wszystkiego dowiedziałem się nie wiele. Pisało tam tylko o tym że pobiłem tego chuja i były zdjęcia które ktoś zrobił. Jestem ciekaw skąd oni wiedzieli że to ja? Miałem na sobie kaptur od bluzy a to była noc i twarz była cała rozmazana. Ale do Viniciusa nie było wątpliwości bo jego kamera ujęła idealnie. A co z Pedrim? On też był na miejscu a o nim nie wspomnieli. Może to dlatego że stał tyłem? A chuj wie. Ale skąd kurwa oni wiedzieli że to ja? Tak jak wspominałem miałem zamazaną twarz i kaptur zakrywający włosy. Najlepsze w tym to że ja nic z tego nie pamiętam. To musiało być wtedy gdy się najebałem a Goznalez mnie o niczym nie poinformował. Wypadało by chyba powiedzieć przyjacielowi co odpierdalał będąc pod wpływem alkoholu. Nie miałem dzisiaj w planach rozmawiać z Pedrim ale musiałem to zrobić. Niech on mi to wyjaśni. Do hotelu miałem z 5 minut drogi.

Gavira musimy pogadać - odezwał się Vinicius gdy tylko wszedłem do budynku. A on czego chce? Jeszcze mi jego tu było trzeba.

Nie mam czasu - odparłem na szybko i skierowałem się do windy.

Widziałeś to co pisali o nas - zapytał Brazylijczyk podchodząc bliżej.

No a co - odpowiedziałem krzyżując ręce na piersi.

Cały czas wypisują do mnie jacyś dziennikarze więc możemy zrobić tak że powiem że to nie byłeś ty tylko jakiś sebiks żeby dali nam z tym wszystkim spokój bo inaczej możemy popsuć sobie wizerunki zawodowe - wyjaśnił piłkarz odciągając mnie na bok tak żeby nikt nie słyszał o czym rozmawiamy.

Pierwszy raz w życiu powiedziałeś coś mądrego ale dobra wchodze w to - rzekłem i poszedłem do wyczekiwanej windy. Wchodząc do mieszkania nie zauważyłem tam mojego współlokatora. A niech nawet nie wraca. Chcąc trochę odpocząć od tego wszystkiego położyłem się i zacząłem przeglądać insta. Po kilku minutach ktoś wszedł do pokoju.

Możesz mi wyjaśnić o czym rozmawiałeś z Viniciusem - zapytał nie co wkurwiony Pedri.

Nie twoja sprawa. Teraz nagle sie mną zacząłeś interesować co Wojtek ci spierdolił? - odparłem i wyszedłem z pokoju omijając chłopaka. Przypomniał sobie o mnie łaskawie po dwóch dniach bez zwracania na mnie uwagi. Nie wiedziałem gdzie mam iść więc postawiłem na Krychowiaka. Dawał mi kiedyś numer swojego pokoju w hotelu. Po 20 minutach byłem już na miejscu. Siedzieliśmy tak nie wiem nawet ile bo nie liczyłem ale na tyle wystarczająco żebym opowiedział mu i tych wszystkich zdarzeniach. Powiedział że mogę dzisiaj u niego zostać na noc bo bym chyba nie wytrzymał w jednym pokoju z Pedrim. A właśnie co do niego. Dzwonił do mnie ze dwa razy ale nie odebrałem. Nie chce mi sie z nim rozmawiać. Najpierw lata jak popierdolony za Szczęsnym a jak ten znika to nagle przypomina sobie o mnie.

Dobra koniec użalania się nad sobą a przynajmniej dzisiaj. Jest około 23 a ja chce już spać. Nie zmieniając nawet ubrań ani niczego zasnąłem.

Życie w Barcelonie jest popierdoloneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz