białe tulipany

99 14 0
                                    

Pov Gavi

Obudziłem się ze strasznym bólem głowy w pokoju Stegena. Obok leżał nadal śpiący Ferran. Wstałem i skierowałem się do kuchni żeby znaleźć jakieś tabletki. Miałem to trochę utrudnione bo na podłodze oparty o kuchenkę spał Araujo. Po długich szukaniach znalazłem to po co tu przyszedłem. Wziąłem z dwie przeciwbólowe i popiłem wodą. W międzyczasie słyszałem jak Marc wypierdala powoli niektórych z domu i opierdala Cancelo za rozjebanie mu szafy. Poszedłem spowrotem na górę i zobaczyłem że Torres się obudził.

A mnie łeb napierdala -- powiedział podnosząc się z łóżka.

Masz - rzuciłem mu tabletki.

To jak zbieramy się bo Stegen już na każdego się drze - zapytałem na co Hiszpan tylko pokiwał twierdząco głową. Stwierdziliśmy że zostaniemy u mnie w domu. Ja robiłem jakieś porządki a on mi opowiadał najróżniejsze historie. Jak już skończyłem to postanowiliśmy a raczej Fer postanowił że obejrzymy jego ulubioną telenowelę więc usiedliśmy na kanapie w salonie. Oparłem głowę o jego ramię i skupiłem się na serialu. W trakcie 3 odcinku ktoś zadzwonił mi do drzwi. Kurier? Nie przecież nic nie zamawiałem. Może któryś z chłopaków z klubu? Zostawiłem coś u Marc'a? Wstałem i poszedłem otworzyć. No jego to się tu kurwa nie spodziewałem. Co on tu robi?

Chciałem porozmawiać - zaczął nie pewnie Pedri stojąc w progu.

Słucham - odparłem patrząc na bruneta. Torres chcąc zobaczyć kto to poszedł do kuchni tym samym przechodząc obok drzwi. Pedro jak tylko go ujrzał to to spuścił wzrok na swoje buty ale po chwili zaczął kontynuować swoją wypowiedź.

Chciałem cię przeprosić nie powinienem cię wymieniać na kogoś innego - wyjaśniał chłopak mieszając się w swoich słowach aż w końcu mu przerwałem.

Dzięki wiesz zdąrzyłem się już tego domyślić idź sobie do tego swojego Wojtusia nie mamy już o czym gadać - odrzekłem z sarkazmem zamykając mu drzwi na klucz przed nosem i poszedłem usiąść chowając twarz w rękach. Niekontrolowanie zaczęły płynąć mi łzy.

Pabluś spokojnie jestem przy tobie - wyszeptał Ferran siadając obok i mnie przytulił. Trwaliśmy w takim uścisku dopóki się nie uspokoiłem. Brunet zaproponował żebyśmy dokończyli serial na co się zgodziłem i nadal wtulony w jego ramię oglądałem turecką telenowelę.

Obudziłem się nawet nie wiem o której ale było strasznie ciemno. Telewizor i jakiekolwiek inne światło było wyłączone a Torresa nie było w pomieszczeniu. Spojrzałem na telefon i była 1 w nocy. Prawdopodobnie zasnąłem a on pojechał już do siebie. Przeniosłem się do swojego pokoju i tam spowrotem zasnąłem.

Minęły już dwa dni od tych sytuacji. Właśnie jadłem sobie płatki w kuchni aż usłyszałem dzwonek do drzwi. Moją pierwszą myślą było to że przyjechał Fer ale moim oczom ukazał się Pedro z bukietem jakiś kwiatów. Chciałem już chwycić za klamkę i je zamknąć ale on mi to uniemożliwił.

Słuchaj naprawdę chciałem cię przeprosić zjebałem cholernie zjebałem i tego żałuję wiem że jesteś na mnie wkurwiony nienawidzisz mnie i nie chcesz mnie już znać ale brakuje mi ciebie źle zrobiłem odrzucając cię i cały czas latając za Wojtkiem teraz już nie mam z nim kontaktu i nie chcę mieć bo zależy mi tylko na tobie chce żeby wszystko było tak jak dawniej mimo że ty raczej się na to nie zgodzisz ale jeszcze raz przepraszam zjebałem i nie chcę już dalej się kłócić tylko naprawić wszystko jeżeli się zgodzisz pamiętaj że zawsze byłeś jesteś i będziesz moim przyjacielem nieważnie co by się działo - zaczął mówić Hiszpan wręczając mi bukiet białych tulipanów. Moje ulubione. Zapamietał. Po tych słowach chłopak odszedł a ja zostałem sam z kwiatami w progu drzwi. Włożyłem je do wazonu i postawiłem na środku wyspy kuchennej. Usiadłem na krześle obok i zacząłem myśleć o tym wszystkim. Kłamanie nie jest podobne do Pedro a nawet jeśli teraz kłamał to mu uwierzyłem. Nie potrafiłem dłużej być na niego zły i się od niego odizolowywać.

Rozpłakałem się myśląc o nim o sobie i o tym co mi powiedział. Przypomniałem sobie wszystkie nasze przypały albo wspomnienia z wspólnych wycieczek czy spotkań. Chciałbym żeby to powróciło. Nie czekając długo wyszedłem z domu nie zamykając nawet zamka na klucz tylko z zapłakanymi oczami ruszyłem w stronę domu Gonzaleza. Mieszkał kilka ulic dalej i miałem może kilometr lub dwa do przejścia. Gdy po kilkunastu minutach byłem pod jego mieszkaniem wziąłem głeboki wdech i zadzwoniłem. Ten po chwili mi otworzył a ja od razu objąłem go rękami za szyją i przytuliłem nic nie mówiąc.

Dziękuję myślałem że już mnie nie chcesz znać - wyszeptał po chwili brunet jeszcze mocniej mnie przytulając. Posiedziałem u niego może z godzinę bo musieliliśmy sobie wszystko wyjaśnić na spokojnie. Wybaczyłem mu. Nie potrafiłbym żyć w nie zgodzie z osobą która kiedyś była dla mnie najważnjejsza. Dlaczego kiedyś a nie teraz? Nadal jest ale mam też Ferrana. Dużo mi pomógł przez ten cały czas i jest dla mnie tak samo ważny tak Pedro.

Będąc spowrotem u siebie usłyszałem jak ktoś wchodzi do środka. Wychyliłem się żeby zobaczyć kto to. Był to Torres.

Jak tam młody lepiej? - zapytał siadając obok i objął mnie ramieniem.

Tak i właśnie muszę ci coś powiedzieć bo Pedri znowu do mnie przyszedł i wyjaśniliśmy sobie wszystko wybaczyłem mu - powiedziałem dość cicho a Fer obrócił głowę w przeciwną stronę.

Ferran - odparłem lekko zaniepokojony widząc że chłopak próbuje powstrzymać się od płaczu.

No bo skoro znowu sie pogodziliście to mnie odstawisz na bok - odpowiedział zasmucony Hiszpan.

Ja nie jestem taki ja cię nie zostawię obiecuję - odrzekłem przytulając bruneta a potem dałem mu całusa w głowę na co ten się lekko uśmiechnął.

Życie w Barcelonie jest popierdoloneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz