wielka plaża w sercu miasta

211 14 0
                                    

Pov Pedri

Siedziałem sobie w spokoju w kuchni i robiłem jedzenie aż nagle ktoś do mnie zadzwonił. Na wyświetlaczu komórki ukazało się pewne imie. Robert. Już sie boje co on wymyślił. Pełen obaw odebrałem.

Słuchaj idziemy wieczorem na plaże idziesz z nami i bierzesz Pablo to nie pytanie a rozkaz no to pa - oznajmił mi Polak i sie rozłączył. Tak wyglądały normalne telefony od niego. Kiedyś chciał nas nawet zabrać do swojego ojczystego kraju przekonując że jest tam dobra wódka ale nikt nie chciał sie zgodzić. No ciekawe dlaczego. Dobra Robciowi sie nie odmawia bo jeszcze sie obrazi a na co mi to. Nie chce skończyć łysy tak jak kiedyś Marc. Wkurwił Lewego i w ramach zemsty obudził sie bez włosów mimo że i tak nie miał ich za wiele. Dobra koniec mojego pierdolenia musze poinformować Gaviego że on też tam ma być.

Pedri:
Wieczorem wszyscy na plaży przyjade po ciebie

Pablo:
Można bardziej zrozumiale czy jesteś najebany?

Pedri:
Nakaz roberta nie mój ja cie tylko informuje

Boje sie co on wymyślił

Pablo:
Musze????

Pedri:
tak chyba że chcesz być łysy

Pablo:
no dobra niech ci będzie

Wszystko poszło zgodnie z planem. Przez resztę czasu siedziałem w salonie oglądając jakieś filmy. Najpierw włączyłem horror ale był nudny. Następnie komedię romantyczną ale tak okropnie fabuła była napisana że sie słuchać nie dało. W końcu postawiłem na turecką telenowelę. Nie zawiodłem się. Tam sie dzieje więcej niż w moim życiu. Była sobie typiara która mieszkała z mężem ale potem on odkrył że go zdradza i to z jego bratem. Przypadkowo w domu znalazł jakieś papiery i sie okazało że mieli siostrę. Zaczął wypytywać swoich rodziców o to i sie okazało że ta jego niunia to tak naprawdę jego siostra którą rodzice oddali do adopcji. A na końcu żeby nie było za mało popierdolone to jego ojciec miał romans z matką jego najlepszego przyjaciela który okazał sie być jego synem czyli przyrodnim bratem głównego bohatera.

Wciągnąłem się w oglądanie i nie zauważyłem godziny. Była 18. O tej Robert kazał mi być na plaży. Wsiadłem w samochód nawet nie przebierając się i podjechałem pod dom Gaviry. Po 5 minutach trąbenia ten łaskawie wyszedł z domu.

No już człowieku co mnie pośpieszasz - powiedział wchodząc do pojazdu.

Wiesz jaki jest Robert u niego wszystko ma być super ustalone i dokładne - odpowiedziałem i ruszyłem w stronę miejsca spotkania. Zajęło nam to około 10 minut. Zaparkowałem na parkingu który był między drzewami na jakimś wypizdowie i poszliśmy szukać reszty. Nie było to trudne bo już z daleka można by było zobaczyć kilku kolesi z włączoną muzyką na połowę miasta i drących jape z piwem w ręce. Wiedziałem że to nasi.

A wy co już pijecie - powiedziałem podśmiechując się do Ansu i Balde bo to ich najpierw spotkałem.

Spokojnie to jest zero żeby tym razem nikt nic nie odjebał - oznajmił Alejandro i poszedł gdzieś dalej. No przynajmniej tyle że sie dzisiaj nie ochlają. Wzrokiem szukałem innych piłkarzy z klubu. Christensen z Erikiem pływali a raczej topili sie w wodzie, Marc próbował sie opalać ale Robert mu tu uniemożliwiał siedząc obok i opowiadając jakieś historie a reszta grała w siatkówkę plażową. Razem z Gavim poszliśmy do nich.

Ej ale teraz będzie nie parzyście - rzekł oburzony Iñaki bo jego drużyna i tak już przegrywała.

Dobra to ja nie będę i tak już sie zmęczyłem - odpowiedział zadyszany Alonso idąc w stronę Raphinhi siedzącego na kocu z telefonem w ręku. I tak przez następne pół godziny graliśmy dopóki większość zawodników sie nie zmęczyła. Warto też dodać że Araujo wjebał sie w Torresa który potem zaczął za nim biec a że bieganie w piasku nie jest łatwe to oby dwoje sie wyjebali.

To jak może jakaś gra w butelke tradycyjnie - oznajmił Lewy z wcześniej wymienioną rzeczą w dłoni. Wszyscy zebraliśmy się w kółku i Marc jak zawsze pierwszy zaczął kręcić.

To jak pytanie czy wyzwanie - powiedział każdemu dobrze znaną kwestię.

Wyzwanie - odpowiedział Kounde bo to na niego wypadła butelka.

Dobra widzisz to takie z tym czymś no to musisz sie na tym przepłynąć - próbował wytłumaczyć Niemiec o co mu chodzi pokazując palcem na wspomnianą aktywność.

Chodzi ci o kitesurfing - wtrącił sie Eric.

No tak tak o to - odrzekł blondyn patrząc na Jules'a.

Nie ma opcji ja sie boje takich rzeczy daj mi ty człowieku spokój - gestykulował wkurwiony Francuz.

Wyzwanie to wyzwanie - oznajmił Ter-stegen namawiając chłopaka żeby wstał a jak już to zrobił to popchnął go w stronę wypożyczalni czy czegoś tam tych desek itp. Finalnie Kounde przepłynął się na tym ale już dzisiaj nie brał żadnego wyzwania.

A to ja też biorę wyzwanie - powiedział Raph kiedy butelka wskazała na niego.

Dobra połóż sie - rzekł Marc a nikt nie wiedział o co mu chodzi dopiero po chwili kiedy Brazylijczyk był cały zakopany w piasku tak że mu wystawała jedynie głowa to każdy zrozumiał. Widok Raphinhi próbującego się wydostać spod sterty piachu to coś pięknego. Później jednak Alonso mu pomógł bo tak to by tam siedział całą noc.

To ja jako pierwszy wezmę pytanie - stwierdził Gavi gdy butelka zatrzymała się naprzeciwko niego.

Z iloma laskami sie całowałeś - zapytał ni z taktu ni z kontaktu Ferran. Niby łatwe pytanie ale nigdy nie widzieliśmy Gaviry całującego sie z kim kolwiek.

No yyy z żadną - odpowiedział zrezygnowany a kilku chłopaków zaczęło sie śmiać. W końcu Pablo wstał i poszedł szybkim krokiem tylko w sobie znanym kierunku. Nie czekając długo ruszyłem za nim. On chyba sobie nie zdawał z tego sprawy bo ani razu sie nie obrócił.

Ej Gavi nie płacz - powiedziałem do chłopaka który usiadł na schodach przy mniej zatłoczonej strefie tej plaży.

Jak ja tam kurwa wrócę jak oni sie wszyscy śmieją ze mnie - odrzekł brunet próbując się uspokoić. Nic nie dodając przytuliłem go. Wiedziałem że nie lubi gadać każdemu o swoim życiu prywatnym i co w nim robi ale Torres i tak by nie odpuścił. Po kilku minutach udało mi sie go namówić żeby wrócił a jak zauważyłem że Ferran zaczyna sie podśmiechiwać to zajebałem mu w kostkę u nogi i przestał. Siedzieliśmy tam do jakieś 23 dopóki nie zaczęło się robić chłodno. Ludzie sie zbierali do domów i my tak samo.

Życie w Barcelonie jest popierdoloneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz