Pov Gavi
Obudziłem się na podłodze ze strasznym bólem głowy. Nie pamiętam kompletnie nic co sie wczoraj działo. Jedyne co kojarze to to że poszliśmy się napić do baru i spotkaliśmy tam tego yyy Najmana znaczy się Neymara. Wiecie podobni są. Każdemu zdarza się pomylić.
Pedro - wstałem z ziemi i zacząłem budzić swojego współlokatora który nadal spał.
Hm - odpowiedział nie otwierając oczu.
Mamy jakieś tabletki przeciwbólowe? - zapytałem przecierając rękami twarz.
Nie musisz iść i kupić - odrzekł brunet i poszedł dalej spać. Super wszystko na mojej głowie. Bez zbędnego przedłużania przebrałem się i skierowałem do windy. Stałem tam chwiejąc się na boki bo nadal mnie trzymał wczorajszy alkohol a ból głowy mi w tym nie pomagał. Czy ja jestem alkoholikiem? Wygląda na to że tak. Kliknąłem przycisk 0 ale winda nie działa tak jak ja chcę i wyjebało mnie na inne piętro. A może to ja źle nacisnąłem? Z moich prób rozkminiania windy wyrwało mnie otworzenie się jej drzwi. Wtedy zobaczyłem jakaś osobę wchodzącą dk środka. Nie wiedziałem zupełnie kto to bo miał na sobie kaptur a ja przypominam ledwie tam stałem. Kiedy ta osoba ściągnęła nakrycie głowy to zrozumiałem że jestem w jednej wielkiej dupie. Był to Vinicius. Czyli jednak to jego wtedy widziałem na korytarzu. Tym razem nie mogłen już wytrzymać. Byłem za bardzo wkurwiony.
Ty mnie kurwa śledzisz? - zapytałem niechętnie patrząc na chłopaka.
Może śledze może nie ale przynajmnjej ci nie przypierdalam bez powodu - odpowiedział a ja zobaczyłem że ma opuchnięte oko.
O chuj ci chodzi ja mam niby z tym coś wspólnego? - dopytałem nie ukrywając zdziwienia i niezrozumienia.
Czyli byłeś aż tak najebany że nie pamiętasz? Dobra dla wyjaśnienia w nocy szedłem sobie spokojnie gdy sie na mnie wjebałeś a potem zacząłeś sie ze mną szarpać dopóki ten drugi cie nie odciągnął - oznajmił mi piłkarz Realu.
Mógł mnie nie odciągać - powiedziałem z wkurwieniem bo już mi zaczął działać na nerwy i akurat wtedy winda się otworzyła więc mogłem z niej wyjść z daleka od niego. Wychodząc przed budynek wpisałem sobie w nawigacji najbliższą aptekę a gdy już ją znalazłem to pokierowałem swoje kroki zgodnie z trasą na ekranie telefonu. Kiedy już byłem na miejscu kupiłem wcześniej wspomniane leki i miałem zamiar wrócić do hotelu. Nagle zobaczyłem osobę której się tu nie spodziewałem. Ja mam jakieś zwidy czy to serio on? Nie to niemożliwe. Chciałem odejść stamtąd niezauważalnie ale mi się to nie udało.
GAVI???? - wykrzyczał Szczęsny pobiegając do mnie. No i chuj.
Ta cześć cześć - odpowiedziałem a on mnie przytulił.
A co ty tu robisz jesteś tu z kimś kiedy jak - zaczął wypytywać jak najszybciej Wojtek.
Przyleciałem z Pedrim dla twojej informacji ale lepiej ty mi powiedz co ciebie tutaj sprowadza - zapytałem.
A no widzisz tak wyszło miałem polecieć do Polski ale trafiłem tutaj cóż zdarza się - odpowiedział wzruszając ramionami. Super jak nie Vinicius to Neymar potem Messi a teraz on. Będzie się działo.
Dobra co my tak stoimy dawaj zaprosiłbyś kolegę do siebie zobaczymy jak wy to tam mieszkacie - powiedział Polak klepiąc mnie po plecach. Już sie boję co on odpierdoli ale niech mu będzie. Po kilku minutach oby dwoje byliśmy pod naszym mieszkaniem.
WOJTEK?? - prawie krzyknął zdziwiony Pedri a Szczena poszedł pokazywać mu coś na telefonie. No sie dobrali idealnie. Zobaczcie jakie psiapsi. To był oczywiście sarkazm. Oni sobie siedzieli i sie śmiali a ja co? A ja nic. Postanowiłem że napiszę do Krychowiaka o jakieś spotkanie bo przecież nie będę tutaj z nimi. Nawet chyba nie zauważyli że wyszedłem. Razem z Grześkiem poszliśmy się przejść a ja opowiadałem mu swoje wszystkie problemy życiowe. Jemu można zaufać. Po może dwóch godzinach wstąpiliśmy na jakieś jedzenie. Niespodziewanie zadzwonił do mnie Pedro. A on czego chciał. Dobra dowiemy się.
No co - powiedziałem od razu pi odebraniu.
Gdzie ty jesteś - zapytał mnie Gonzalez.
Z Krychą w restauracji a co - odpowiedziałem gdy kelner przyniósł nam nasze dania.
A nie nic możesz zamknąć pizde - słyszałem jak Gonzalez uciszał w tle gadającego Polaka a po chwili się rozłączył. Co teraz zauważył że mnie nie ma? Po dwóch godzinach? Starałem się tym nie przejmować ale mi to nie wychodziło. Czy jestem zazdrosny o wszystko? Tak i to bardzo. Dobra koniec pierdolenia może wreszcie zaczął bym jeść. Po jeszcze kilku godzinach spędzonych z Krychowiakiem postanowiłem że że wrócę do siebie. Chciałem iść spać mimo wczesnej godziny. Kiedy wszedłem do pokoju po Wojtku i Pedro nie było ani śladu. No może jedynie bałagan pozostał. To nawet lepiej bo nie chciałem widzieć żadnego z nich. Położyłem się a po chwili zasnąłem.
Obudziłem się jakoś około 22. Spałem 5 godzin. No to teraz napewno w nocy nie zasnę. Miała być krótka drzemka ale chuj z tego. Mojego współlokatora nadal nie było. Pomyślałem że może poszedł sie nachlać ze swoim super mega fajnym przyjacielem. Tak znowu używam sarkazmu. Dla pewności wolałem zadzwonić bo bałem się co oni mogą odjebać. Jedno połączenie i nic. Drugie tak samo. Kolejne również. Odpuściłem. Prawdopodobnie ma rozładowany lub wyciszony telefon. A co jak mu się coś stało? Pomyślałem że pójdę do tego samego baru co wczoraj żeby zobaczyć czy tam ich nie ma. Wychodząc z windy zauważyłem Viniciusa. Matko boska kochanowska czy on musi być wszędzie?
A ty co Gavira kolegę zgubiłeś? - zapytał mnie Brazylijczyk. A on skąd to wie? Czy oni mają jakiś spisek?
A co jeśli tak - odpowiedziałem a raczej podpytałem.
Siedzi na basenie z jakimś typem - odparł piłkarz Realu i poszedł w tylko sobie znanym kierunku. Super ja się o niego martwię a ten chilluje sobie z tym bramkarzykiem. Wkurwiony wyszedłem z budynku i początkowo miałem iść na spacer ochłonąć z emocji ale jednak postawiłem na bar ten co wcześniej. Było mało ludzi więc mogłem w spokoju się napić a nawet wdałem się w krótką rozmowę z barmanem który jak się okazało też był Hiszpanem. Około może 3 w nocy nie wiem dokładnie bo rozładował mi się telefon wróciłem do mieszkania.
A ty gdzie byłeś do tej pory - zapytał mnie Pedri gdy tylko przekroczyłem próg pokoju.
Nie twoja sprawa - odparłem kładąc się na łóżku i po sekundzie zasnąłem. Ubrania mi jebały alkoholem. Ja tak samo. Ale to już mniej ważne.
CZYTASZ
Życie w Barcelonie jest popierdolone
Short Story⚠️cringe i gay alert⚠️ Shipy: • Gavi x Pedri • Gavi x Ferran ‼️jest to moja stara książka, której nie chce mi się poprawiać, więc zawiera błędy bolące w oczy. Czytasz na własną odpowiedzialność‼️