Nawet już nie dbał dokąd tak dokładnie biegnie,byle przed siebie
Kiedy zaczęło padać?
Nadal nie mógł się uspokoić,ale to się nie liczyło. Nic już się nie liczyło. Chuuya poznał prawdę i teraz go znienawidzi, już nie mówiąc, że zrujnował mu urodziny
Nawet nie pamiętał kiedy pozwolił sobie być tak słabym, żeby odczuwać tak wiele emocji. Naprawdę był porażką
Pod mostem samochody jeździły z pracy, pewnie wracali do domu,do rodzin. Dazai nie miał do kogo wracać. Cały trud jaki włożył w ukrywanie sekretu poszedł na marne
Brunet pozwolił sobie opaść na kolana, mocząc cały swój strój. To dziwne deja vu, już był na tym moście. Wtedy prawie się udało
Może zanim skoczy powinien uspokoić oddech. Kilka głębokich wdechów zanim spojrzał w przepaść. Będzie bolało ale chrzanić
Zebrał się w sobie na tyle żeby chwiejnie wstać i podejść do barierki ochronnej,kiedy zimne, deszczowe powietrze raniło go w płuca. Kiedy jego ręce zaczęły się trząść?
Stał tak przy barierce jeszcze dłuższą chwilę,nie był pewien czy minęły minuty czy też może godziny. Po prostu przymknął oczy wsłuchując się w dźwięki samochodów i deszczu
Może powinien zostać tak jeszcze chwilę?
***
- Ocknąłeś się już?
Rudowłosy spojrzał w dół na mahoniowe oczy, które dopiero co się otworzyły i wyglądało na to, że Dazai jeszcze nie obudził się na tyle, żeby rozumieć rzeczywistość. Brunet już miał zamiar otworzyć usta i coś powiedzieć ale poczuł jak boli go gardło
- Nic nie mów, jesteś ewidentnie chory. Powinieneś się cieszyć, że znalazłem cię na tym moście. Czemu nie spróbowałeś o tym porozmawiać wcześniej? Nawet nie masz pojęcia jak mnie wystraszyłeś. I tak, uprzedzając twoje pytania jestem na ciebie wściekły, zły, zdenerwowany i każde inne określenie na to co czuję,ale nie,nie nienawidzę cię. To był wypadek. Jestem wściekły, że mi nie powiedziałeś. Że uciekłeś stamtąd zostawiając mojego ojca na pewną śmierć. Zresztą głupie stwierdzenie,kto by nie był zły?
- Przepraszam
- Czy ty właśnie przeprosiłeś? Chyba naprawdę mocno się walnąłeś w ten swój pusty łeb. Gdy cię znalazłem leżałeś nieprzytomny koło bramki. Widocznie upadłeś
Dazai dopiero zaczął się tak właściwie rozbudzać. Pierwsze co zauważył to, że nie był u siebie a w pokoju domi Ozaki i Akiko. Najwidoczniej pomogły go tu zabrać. Druga sprawa, miał na sobie za dużą bluzę i koc. Po trzecie, leżał na torsie Chuuyi, który trzymał go i głaskał po plecach. Spodziewał się, że Nakahara po prostu rzuci czymś w niego albo zacznie krzyczeć ale on patrzył tylko w jakiś pusty punkt, może próbując czytać w myślach bruneta
- Wiem o co ci chodzi głupku. Jeszcze nie wymyśliłem czy cieszę się, że żyjesz czy sam chcę cię zabić. Na razie nie mam siły się kłócić,to na później. Możemy jeszcze leżeć? Też jestem zmęczony, szukałem cię dosłownie wszędzie
- Mhm. Nie otworzyłeś prezentu
- Chciałem to zrobić przy tobie. Złaź
Chuuya nawet nie czekał na ruch wyższego,tylko zrzucił go z siebie i Dazai poczuł jak upuszczenie na podłogę potrafi zaboleć. Niższy wrócił z pudełkiem,ale kiedy je otworzył do oczu zebrały mu się łzy. Wyciągnął wielkiego pluszaka wyglądającego jak jego szczeniak z dzieciństwa i kopertę, którą najpierw przeskanował wzrokiem ale kiedy przeczytał w myślach jej treść ściągnął brwi
CZYTASZ
Obiecałeś mi gwiazdy/Soukoku highschool AU
FanfictionPo śmierci ojca naukowca Chuuya, wówczas szesnastoletni licealista spędza rok we Francji u swojego brata tylko po to by wrócić do Yokohamy Co ma poradzić na to, że jego dotychczas odpowiedzialny brat korzysta z uroków życia studenckiego, kuzynka prz...