bezdomni w rowie mają lepsze warunki

155 10 32
                                    

Pov Gavi

Po wczorajszej rozmowie z Torresem udałem się do domu. Jak zawsze doszło do kłótni pomiędzy mną a moją matką. Znowu twierdziła że to z mojej winy ojciec ją zostawił. Tylko że ja go nigdy nie poznałem. Zdradził mamę jak była ze mną w ciąży i się wyprowadził i przez to ona czuje do mnie taką nienawiść. Mówi że przypominam jej za bardzo tatę i to przez tą ciążę on ją opuścił. I żeby nie było, to nie są zwykłe sprzeczki, dzisiaj rzuciła we mnie nożem ze złości i aktualnie z raną na pół ręki szedłem przez ulicę. Próbowałem to jakoś ukryć bluzą która i tak już była we krwi. Nie wiedziałem nawet gdzie mam iść. Dobra pierdole to idę to Torresa. Znam typa jeden dzień chyba że liczyć nasze pierwsze spotkanie w środku nocy to jednak dwa dni a wbijam mu na chatę. Trudno. Nie mam już nic do stracenia.

Wchodząc do kamiennicy chłopaka poczułem jak tam jebie. Tam to chyba psy i żule na raz rzygają. Zapukałem do drzwi które miałem wrażenie że zaraz odpadną.

Kogo i czego tu - powiedział brunet nawet jeszcze mnie nie widząc otwierając.

Bezdomni w rowie mają lepsze warunki niż ty tu - stwierdziłem wpakowując mu się do mieszkania.

Co cie tu sprowadza młody - zapytał Fer idąc wgłąb domu a ja za nim.

Kolejna kłótnia - odparłem siadając na kanapie w kuchni. Najwidoczniej nawet krzeseł nie miał przy stole.

Widać właśnie a tu co ci sie stało - dopytał Ferran widząc moją bluzę we krwi.

Nic takiego - odparłem i podwinąłem rękaw żeby sprawdzić czy wygląda to chociaż trochę lepiej.

Japierdole człowieku ty mi się tu zaraz wykrwawisz idź do łaznienki se to umyj - odpowiedział brunet bo rzeczywiście miałem całą rękę czerwoną w zaschniętej krwi.

A skąd ja mam niby wiedzieć gdzie ty tu łazienkę masz? - odrzekłem wychodząc z pomieszczenia.

Szukaj a znajdziesz - odkrzyknął Hiszpan. Dobrze że nie miał tu dużo pokoi i za drugim razem znalazłem toaletę. Przynajmniej tutaj miał ogarnięte.

Teraz już to lepiej wygląda - dopowiedział chłopak widząc że wróciłem spowrotem - a co ci się stało w ogóle? - dopytał.

Matka nożem we mnie jebła - oznajmiłem i usiadłem tam gdzie wcześniej.

Masz tam gorzej niż myślałem, a to tak codziennie sie dzieje czy jak - zapytał Torres.

Kłótnie to prawie codziennie ale takie sytuacje że komuś coś się stało, no najczęściej to mi, no to rzadziej, tak jakoś raz na tydzień lub dwa - wyjaśniłem.

I to jest dla ciebie rzadziej? Chłopie jakbym mógł to bym ci jakoś pomógł, nawet cie dobrze nie znam ale mi ciebie szkoda, nie wiem mógłbyś u mnie zostać ale nie mam tu drugiego łóżka żadnego - oznajmił.

To możemy spać w jednym, wiesz nie żeby coś ale tak czysto teoretycznie - zaśmiałem się.

Jak coś to mi by to nie przeszkadzało to już zależy od ciebie - odpowiedział brunet.

Czyli postanowione zostaję w domu dilera którego znam dwa dni i jeszcze będę z nim spał zajebiście - odparłem na co ten sie zaśmiał.

Widzisz jakie życie zaskakujące bywa? Nie no kurwa już cie lubię - stwierdził uśmiechnięty Hiszpan.

Serio nie stać cie na nic lepszego tutaj okno ledwie się trzyma - zapytałem rozglądając się po kuchni.

Tak mi płacą, ja kredytów żadnych brał nie będę bo i tak tego nie spłacę jak piłka i handel ledwie mi starczają na opłatę mieszkania - wyjaśnił brunet.

A nie masz żadnych znajomych ani rodziny żeby ci ktoś pomógł? Stary naprawdę menele mają lepiej pod sklepem - odparłem.

Rodzina ta a żebym ja ją jeszcze miał - wzdychnął Fer.

Możesz wyjaśnić bo nie ogarniam - powiedziałem zaciekawiony i lekko zakłopotany.

Jestem z domu dziecka, rodziców nigdy nie poznałem, nawet rodziny zastępczej nie miałem, w szkole tak samo łatwo nie było jak sie dowiedzieli że tam mieszkam, przez to właśnie nikt nie chciał ze mną nawet gadać i tak przez jebane kilka lat - objaśnił Torres.

Jak ja cie kurwa rozumiem - odpowiedziałem przytulając chłopaka na co ten był zaskoczony. Czuć było że brakowało mu bliskości. Kurwa jak ja go rozumiem. Sam tak mam.

A to co kurwa - powiedziałem słysząc nadjeżdżającą policję.

O kurwa a co jak oni po mnie, może jakiś chuj jebany im sie wygadał lub mnie widział - zaczął panikować Hiszpan.

Nie spoko pojechali dalej chyba - odparłem wyglądając przez okno - ale powinieneś z tym skończyć bo serio ktoś mógłby na psy cie wydać - zaproponowałem swój genialny plan.

Chciałabym ale nie mam z czego sie utrzymywać może jak już znajdę coś lepiej płatnego i legalnego to wypierdole te prochy - westchnął brunet.

Masz chociaż herbate? Pić mi sie chce - zapytałem przeszukując mu półki.

Powinna być nad zlewem a jak nie ma to trzeba kupić - oznajmił Ferran. Rzeczywiście było tam jakieś opakowanie z ruskimi znaczkami. Nawet nie chcę wiedzieć co w tym jest. A co jak to jakaś herbata z mefedronem? Trudno. Wziąłem dwie torebki i zaparzyłem wodę. Czajnik też by mu się przydało kupić nowy. Co ja w ogóle pierdole tutaj to Nasz nowy dom by był potrzebny.

Masz - powiedziałem kładąc przed nim napój. Zrobiłem i sobie i jemu. Widzicie jaki miły i koleżeński jestem? Posiedzieliśmy u niego w kuchni rozmawiając o życiu. Naprawdę wydawał się być ciekawą osobą ale z drugiej strony było mi go szkoda przez to ile przeszedł. Nie każdy diler to jakiś gangster z podlaskiej mafii.

Przeszłość, o której nikt nie wiedziałOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz