nowy początek

109 9 0
                                    

Pov Gavi

Minęło już około pół roku od tych wszystkich sytuacji. Zacząłem chodzić na terapię i brać odpowiednie leki przepisane od psychiatry. Czuję że jest coraz lepiej. Od jakiegoś miesiąca może dwóch normalnie uczęszczam na treningi. Na meczach przeważnie siedzę na ławce i wchodzę w drugiej połowie bo trener powiedział że nie chce mnie jeszcze narażać na tyle presji. Nadal mieszkamy z Ferranem razem w tym samym domu a on nauczył się gotować. No w sumie to ja go nauczyłem. Jestem mu bardzo wdzięczny że był ze mną przez ten cały czas i mnie wspierał mimo moich humorów lub ciągłego narzekania czy obrażania się bez powodu które były skutkami leków jakie brałem. Nie wiem co bym zrobił jakbym go nie poznał albo jakby mnie zostawił w pewnym momencie mej egzystencji. Gdyby nie on to mnie już by tu pewnie nie było bo bym się zaćpał lub popadł w inne nałogi które by doprowadziły do mojej śmierci. Po prostu dziękuję mu za to że jest.

Gonzalez Torres i Gavira chodźcie no tu do mnie - zawołał nas Rafael Marquez czyli nasz trener - mam dla was ofertę nie do odrzucenia mianowicie macie szansę na dostanie się do Barcelony ponieważ chcą sprowadzić stąd do siebie trzech najlepszych zawodników więc powiedziałem Xaviemu o was wiem Pablo że dla ciebie może być to teraz ciężkie więc nie naciskam na ciebie ale wy panowie przemyślcie to sobie i dajcie mi znać do końca tygodnia no a teraz możecie spierdalać do szatni.

Nie powiem bardzo mnie to zaskoczyło. Ja? Jednym z najlepszych zawodników? Przecież jest tutaj wiele lepszych ode mnie. I to jeszcze do Barcelony? Moje marzenia by się spełniły ale nie wiem do końca czy tego chcę. Nie lubię być w centrum uwagi a jak wiadomo sława i rozpoznawalność to nieodłączny element tego wszystkiego. Nie będę miał wtedy życia prywatnego. Każdy będzie na mnie patrzył, każdy będzie oceniał. Nie wiem czy jestem na to gotowy. Nawet jeżeli duże pieniądze grają tutaj rolę to wolę spokój niż ciągłe prześladowanie innych.

I jak? Zgadzasz się na to? Przyjmujesz tę jego ofertę? - zapytałem Ferrana gdy byliśmy sami w szatni.

To może być dla mnie szansa chłopie to jest Barcelona wiele ludzi by tam chciało być ale tylko niewielu dostaje taką okazję i nie chcę jej zmarnować - wyjaśnił brunet wkładając ubrania do torby.

Czyli się zgadzasz? - westchnąłem i wstałem z ławki.

Na to wychodzi ale widzę że ty coś nie bardzo - wspomniał Hiszpan i obydwoje wyszliśmy z pomieszczenia kierując się do wyjścia z budynku a następnie na parking.

Sam nie wiem niby dobrze gadasz z tym wszystkim ale pomyśl wtedy będziesz w centrum uwagi ludzie nie dadzą ci żyć nawet jak zrobisz najmniejszy błąd będziesz wszędzie rozpoznawalny ja nie wiem czy jestem na to gotowy - odparłem.

Dlatego mówił ci że nie musisz się zgadzać wszyscy wiemy jak to teraz wygląda u ciebie i jak nie chcesz to nie dawaj na siebie tak dużej presji dopiero co udało ci się wyjść na plus znowu chcesz to wszystko zniszczyć? - odpowiedział wsiadając do samochodu a ja zaraz po nim.

Ale ja nie chcę grać w innym klubie niż ty - wyjaśniłem zapinając pasy.

Ja też przecież nie muszę się na to zgadzać jest dużo innych graczy których mogą wziąć w zamian na przykład Fermina albo Marc'a ostatnio mu bardzo dobrze idzie prawie co mecz jakaś bramka czy asysta wiem że wtedy Rafael może być wkurwiony ale dla mnie ważniejszy jesteś ty - powiedział chłopak.

Ferran naprawdę nie musisz nie chcę żebyś przeze mnie się ograniczał - zacząłem bo nie chciałbym żeby ze względu na mnie przestał się rozwijać w czymś co lubi i w czymś co sprawia mu radość.

Ale ja chcę - dokończył Torres i na tym zakończyła się nasza rozmowa w samochodzie.

Będąc już w domu postanowiłem nie zaczynać tego tematu. Muszę sobie to przemyśleć na spokojnie. Właśnie razem robiliśmy szarlotkę bo czemu by nie. Jest to moje ulubione ciasto zaraz po serniku. Może wreszcie nauczę go nie spalać rzeczy w piekarniku. Raz kazałem mu pilnować piekarnika w którym był sernik z truskawkami i wyszło na to że nie było ani sernika ani truskawek ani piekarnika. Taka to z nim robota. Kiedy wszystko było już gotowe nadeszła najważniejsza część. Piekarnik. Żeby tylko tego nie spalił.

Dobra ja idę do łazienki a to ma się piec przez godzinę błagam cię nie zepsuj tego - powiedziałem wkładając ciasto do piekarnika.

Postaram się ale nic nie obiecuję - odparł chłopak a ja wyszedłem z pomieszczenia.

[...]

Japierdole jakie to gorące - usłyszałem głos Ferrana z kuchni.

Czy ty naprawdę chciałeś to wyjąć rękami - mówiąc to pokręciłem głową niedowierzając w to co widzę.

No chciałem tylko zobaczyć czy jest ciepłe - zaczął wyjaśniać brunet.

Nie wiesz co zimne piekło się w 180 stopniach i ty myślałeś że nie będzie gorące - odpowiedziałem.

Po pół godzinie mogliśmy wreszcie zjeść. Ze mnie to lepszy kucharz niż piłkarz. Siedziałem a właściwie to leżałem właśnie w łóżku myśląc o propozycji grania w Barcelonie. Musiałem to przemyśleć pod każdym możliwym względem. Razem z graniem w popularnym klubie wiąże się sława czyli coś czego nie lubię. Wyróżnianie się z tłumów, ciągłe bycie w centrum uwagi, to jak ludzie wychwytują twój najmniejszy błąd lub to jak wtrącają się w twoje życie prywatne. To wszystko nie jest dla mnie. Z jednej strony jestem pewien że Fer przyjmie tę ofertę bo to dla niego szansa a ja nie chcę być w innym klubie niż on więc nie mam nic do gadania tylko muszę podpisać ten kontrakt ale z drugiej strony jak wybiorę zostanie tutaj to on tak samo specjalnie dla mnie a ja nie chcę żeby przeze mnie miał jakieś ograniczenia. To nie na tym polega przyjaźń żeby zakazywać czegoś drugiej osobie i żeby nie mogła się rozwijać w czymś co kocha.

Przeszłość, o której nikt nie wiedziałOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz