a mówiłem ci nie łaź ulicami po nocy

98 11 0
                                    

Pov Gavi

Po moim ostatnim meczu w internecie zaczęły się pojawiać różne artykuły na mój temat ale tym razem bardziej pozytywne niż negatywne. Myślę że udało mi się ich przekonać że to wcześniej to był tylko nieudany pierwszy mecz i ogarnął mnie tam wielki stres. Właśnie siedziałem i nie miałem co robić a jak zawsze w takich momentach oczywiście napisał do mnie Fermin.

Fermin: te bo chyba casado i astrakaga sa razem

Fermin: dawaj bedzieny ich stalkiwac

Fermin: pojdizmey do casado moze siedza razem

Fermin: nudzi mi sieeeeee

Fermin: kurwa pablo jestes ram

Ty: juz czlowieku daj sie wyspac

Ty: my? Stalkiwac nasza ulubiina zakochana pare? Wchodze w to

Ty: bede za chwile

A ty gdzie tak się szykujesz? - spytał Fer widząc że schodzę na dół i ubieram buty.

Razem z Ferminem idziemy stalkować Andera i Marc'a - wyjaśniłem - idziesz z nami?

Nie chce mi się - odparł brunet - a podwieźć cię czy będziesz szedł pół godziny z buta?

Nie no przejdę się spokojnie nie jest to jakoś daleko - oznajmiłem i wyszedłem.

TYLKO SIĘ NIE ZGUB TAK JAK OSTATNIO - krzyknął chłopak na pożegnanie i wyszedłem. No tak nadal pamiętam jak jeszcze będąc w jego starym mieszkaniu wyszedłem rano na krótki spacerek i nie wracałem od kilku godzin bo się zgubiłem i nie działa mi tam lokalizacja. Do Fermina chodziłem już parę razy więc może dojdę bez stracenia orientacji w terenie. Chociaż kto wie. Szedłem tak przez około 23 minuty i wreszcie byłem pod domem Lopeza.

JESTEM - wydarłem się wchodząc do środka.

Słyszę kurwa nie jestem głuchy - powiedział blondyn wychodząc z pokoju obok.

Daj się napić musiałem tu zapierdalać przez ponad 20 minut - mówiąc to wyrwałem mu z rąk szklankę z jakimś sokiem.

To czemu nie powiedziałeś Ferranowi żeby cię podwiózł? - odpowiedział.

Nie chciałem mu problemu robić - wyjaśniłem - już wystarczy że mnie zawsze wozi na treningi mecze do sklepu i w ogóle wszędzie.

Właśnie słuchaj czego się dowiedziałem - zaczął Hiszpan i poszliśmy do jego pokoju obgadać połowę kraju. Zeszło nam na tym z kilka godzin. Nawet nie wiem kiedy tyle minęło.

Patrz co Marc wysłał - mówiąc to pokazałem mu snapa od Casado na którym był Astralaga - czyli Ander jest u niego...wiesz o czym myślę.

IDZIEMY DO NICH - wykrzyczał Fermin i zerwał się z łóżka. Po kilkunastu minutach byliśmy pod jego mieszkaniem. Nie pukając weszliśmy do środka bo on ma zawsze otwarte.

JAK TAM SKARBY MOJE ZAKOCHANE - krzyknął Lopez wchodząc jako pierwszy a ja za nim.

Co wy tu robicie? - spytał Marc.

Przyszliśmy zobaczyć jak wam się układa a co - odparł blondyn z uśmiechem na twarzy.

KTO TO? - zapytał Ander wychodząc z łazienki.

Napewno nie twoje umiejętności do bronienia piłki - odpowiedział mu Lopez.

A wy już jesteście razem? - zapytałem.

Chwila co - zaczął zmieszany Astralaga - a czemu mielibyśmy być?

To Marc ci jeszcze nie powiedział że cię kocha? - dopytał zdziwiony Fermin.

On nie ale ty już tak - oznajmił bramkarz patrząc się na nas podejrzliwie.

No co się gapisz prawdę powiedział - dodał w końcu Casado.

Czyli że ty mnie kochasz? - spytał zszokowany i pełen niedowierzania.

Na to wychodzi - odpowiedział mu starszy. W tamtym momencie czułem się jakbym oglądał na żywo jakiś tani serial romantyczny i tak chyba właśnie było.

To my was już zostawiamy samych narazie - mówiłem to tak żeby Fermin ogarnął i dał im porozmawiać na osobności. Objąłem go ramieniem i zaciągnąłem na korytarz żeby wyjść.

TYLKO NIE GWAŁCIĆ MI SIĘ TAM - wykrzyczał chłopak a ja wyjebałem go na zewnątrz za drzwi - CO TY ROBISZ - powiedział gdy przez moje popchnięcie się wyjebał.

Mógłbyś chociaż raz zamknąć pizdę i się nie odzywać w nieodpowiednim momencie? - zapytałem podnosząc głos.

Nie - zaśmiał się blondyn i wróciliśmy do niego gdzie spędziliśmy kolejne kilka godzin.

Pov Ferran

Była już jakaś 23 i Pablo nadal brak. Nawet na wiadomości nie raczył odpowiedzieć. A może ten chuj znowu się gdzieś zgubił? Nie wiem. Wreszcie przyszło mi jakieś powiadomienie więc szybko chwyciłem za telefon.

Ty: chlopie ty sie znkwu tam zgubiles czy jak

Ty: pablo halo

Ty: nawst nie odpowiesz

Gavi: zyje spokojnie nie martw sie tak😘

Ty: gdzie ty kurwa jestes

Gavi: u fermina aks juz wychodze

Ty: przyjechac pi ciebie??

Gavi: nie przejde sie taka piekna pogoda jest

Ty: ta no ciemno jak w dupie pizdzi i jest -3 stopnie rzrczywcsie cudownie

Gavi: mam tylko 20 minut do domu nie zamarzne

I na tym skończyła się nasza rozmowa. Wiedziałem że dalsze przekonywanie go nie miałoby sensu bo i tak by się nie zgodził. Ale jak kurwa coś mu się stanie to niech nie zrzuca winy na mnie. Ja proponowałem przyjechać ale że nie chciał to już jego problem. Miało mu niby zejść 20 minut a minęło pół godziny i jego nadal nie ma. W końcu usłyszałem jak ktoś wchodzi do środka więc zbiegłem z sypialni na doł do drzwi zobaczyć czy to on. Rzeczywiście był to Pablo tylko taki lekko uszkodzony.

Chłopie co ci się stało - zapytałem widząc że ma cały nos we krwi i rozcięta wargę.

Jakichś dwóch łysych kiboli dresiarzy dwa metry na wysokość i szerokość do mnie podeszło i takie czy jestem za realem to żeby uniknąć wpierdolu maczetą w ryj powiedziałem im że tak a oni takie że 'chyba coś ci się pomyliło kolego' no i tak mi wpierdolili - wyjaśnił brunet.

Dobra stary idź do łazienki się jakoś ogarnij a mówiłem ci żebyś nie łaził ulicamy po nocy i że po ciebie przyjadę to ty że nie a po co a na no - zacząłem naśladować jego głos. On nic nie odpowiedział tylko poszedł przemyć twarz. Dobrze że nic mu się takiego nie stało i że nosa nie rozwalił.

Przeszłość, o której nikt nie wiedziałOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz