porażka

108 9 3
                                    

Pov Gavi

Od początku wiedziałem że ten dzień będzie ciężki. Dzisiaj miałem grać swój pierwszy mecz w Barcelonie. Nie w składzie podstawowym ale miałem wejść w drugiej połowie. Przynajmniej tak trener mówił. Siedziałem właśnie w kuchni bo za jakąś godzinę musieliśmy już wyjechać. Zrobiłem sobie melisę bo inaczej bym nie wytrzymał. Może to coś da. Jeszcze do tego leki i będzie super. Może przestanie mnie tak łeb napierdalać z tego wszystkiego. Po co ja się na to zgadzałem? Wjebałem się i muszę jakoś to przetrwać. Dobra Gavira nie nastawiaj się negatywnie będzie zajebiście. Ta chciałbym w to wierzyć. Jesienna pogoda. Wiatr za oknem i lekki deszcz a wszędzie kolorowe liście. To naprawdę piękna pora roku. Może nie pod względem temperatury bo czasami tak potrafi się rozpadać albo wiać że się iść nie da i głowę chce urwać. Mimo to kochałem tę porę roku.

MÓGŁBYŚ TO PRZYCISZ BO UŻALAM SIĘ NAD SOBĄ? - krzyknąłem do Ferrana który w salonie obok włączył muzykę. No może nie tak obok bo oby dwa pomieszczenia są połączone ze sobą tak że nie ma między nimi drzwi.

NO JUŻ JUŻ - odparł - a nad czym tak myślisz?

A po co tu przyszedłeś? - zapytałem. Chciałem w spokoju ponarzekać na samego siebie i nawet się nie da.

Żeby się razem z tobą poużalać no mów o co chodzi - odpowiedział i usiadł naprzeciwko.

Dzisiejszy mecz muszę więcej mówić? - powiedziałem i odwróciłem wzrok.

Ta wiem o co chodzi dasz sobie radę Pablo wierzę w ciebie a nawet jak ci nie pójdzie najlepiej to przecież nic złego się nie stanie - starał się mnie pocieszyć brunet i wstał z krzesła - nie przejmuj się wszystko się ułoży a jeżeli nie to każdemu się zdarzają pomyłki i to jest ludzka rzecz - dokończył i mnie przytulił. Jak ja się cieszę że go mam. Po jakimś czasie byliśmy już pod stadionem a następnie w szatni. No tutaj to się działo.

No Raph wstawaj z tej podłogi - namawiał go Christensen.

Ja tam nie chce iść - odparł Brazylijczyk i było słychać zmęczenie w jego głosie.

Jak się nie spało całą noc to tak jest ruszaj dupe zjarańcu - namawiał go Duńczyk. Chwilę potem do środka wbiegł spóźniony Robert z reklamówką z biedronki. No chłop to naprawdę żyje w innym świecie. Mówił że wstąpił na zakupy przed meczykiem a później i tak Araujo mu to zajebał więc na jedno wyszło. Frenkie starał się każdego pocieszać nawet i mnie. Miły jest. Ter-stegen panował nad sytuacją jaka się tam działa a mianowicie Alonso pobił się z Cancelo. Mówili że to tu normalne więc nie wnikałem za bardzo. Pedri za to stał z drugim João i Kounde chwaląc im się że jaki to zajebisty nie jest. Jules tylko przytakiwał mu głową. Widać było że mu nie wierzy. Dobra nadszedł czas wyjścia na murawę. Wszyscy to znaczy się 11 innych zawodników poszła na murawę a ja na ławkę. Przegadałem w sumie dużo czasu z Ferranem i Roberto który też z nami tam był. Sergi też wydaje się być spoko. Nie wiem czemu nie rozmawia z nikim z zespołu ale jak kto woli.

Wreszcie 62 minuta i mogłem wejść. Stresuję się w chuj. A co jeśli mi nie wyjdzie? A co jeśli zepsuję im całą grę? Tyle ludzi tam jest patrzących się na mnie. Czytałem nawet artykuły o sobie że Barcelona ma nowych zawodników. Już mi się to nie podoba. Czy można robić to co się kocha bez bycia popularnym? Chyba nie w tym świecie. Nie w świecie piłki nożnej.

[...]

Przegraliśmy. Zagrałem chujowo. Nikt mi nie musiał tego mówić byłem tego pewny. Słyszałem komentarze z trybun w moją stronę. A to wszystki przez stres. Piłka sama zaczęła mi wypadać spod nóg i nie potrafiłem z nią biec. Szybko można było mi ją zabrać i oczywiście przeciwnicy z tego korzystali. Przez moją utratę piłki w naszym polu karnym doszło do bramki na 2 - 1 która dała im wygraną. Gdyby nie ja to chociaż byłby remis. Nie chcę się tu już pokazywać. Mówiłem że to nie był dobry pomysł. Gdy już byliśmy w szatni każdy był wkurwiony. Nie wiem czy na mnie czy na wynik czy na co ale ja tylko stwierdzam fakty. W pewnym momencie po prostu usiadłem z twarzą w rękach i zacząłem uspokajać myśli. Działy się w nich najgorsze rzeczy nad którymi nie mogłem zapanować. Psychiatra mówił że w moim przypadku może być to częste. Prowadziłem wojnę z myślami podczas gdy każdy inny wokoło rozmawiał a ja się kompletnie odłączyłem od świata zewnętrznego.

Młody nie przejmuj się każdemu się zdarza słyszałem to co krzyczeli ludzie są podli ale nie poddawaj się od razu mówię ci sam to przeżywałem - usiadł obok mnie Sergi i zaczął mówić co przywróciło mnie na ziemię. Od razu poczułem że zaraz się rozpłaczę ale starałem się nad tym panować żeby nikt nic nie zauważył. Nic nie mówiąc przytuliłem się do Hiszpana. Potrzebowałem tego a on był najbliżej. Mam dość. Najchętniej to bym teraz skoczył z mostu ale nie ma żadnego w pobliżu. Szkoda. Po chwili otworzyłem oczy i zobaczyłem że nikogo oprócz naszej dwójki nie było w szatni. Kiedy to oni wszyscy poszli. Od razu wstałem i zacząłem się przebierać bo Fer pewnie już czeka w samochodzie. Po kilku minutach wyszedłem ze środka a po mnie Roberto.

Bądź silny młody dasz radę - powiedział przytulając się na szybko i poszedł do swojego auta. W krótkim czasie też już byłem w Audi Torresa. Nie chciałem się nic odzywać. Nie miałem ochoty na rozmowę. Z resztą tak jak zawsze przez ostatnie czasy. W ciszy podjechaliśmy pod dom. On został w kuchni a ja poszedłem do pokoju. Sen to lekarstwo na wszystko. Położyłem się i zamknąłem oczy. I tak nie zasnąłem ale przynajmniej mogłem wszystko to obmyśleć na spokojnie. Chociaż czy tak spokojnie to nie wiem. Popłakałem się kilka razy i rzuciłem telefonem o ścianę. Nie wiem czy działa. Nie interesuje mnie już to. Najbardziej się boję pokazania się na stadionie Barcelony po raz drugi po przeczytaniu tych artykułów. "Pablo Gavira nowy zawodnik FC Barcelony. Przyszła gwiazda czy jeden wielki niewypał?" "Barcelona grała dobrze. Do pewnego momentu." "Fani są oburzeni nowym graczem dumy Katalonii. Nie potrafił utrzymać piłki przy nodze dłużej niż 5 sekund." Właśnie przez te wpisy jebnąłem urządzeniem o ścianę a serce zaczęło mi szybciej bić. Nie myślałem racjonalnie. Wstałem i udałem się do łazienki. Ledwie szedłem. Nogi uginały się pode mną z każdym krokiem aż zaczęło mi się kręcić w głowie. Siegnąłem po żyletkę która leżała zakurzona w tej samej półce od kilku lat. Na początku nie miałem złych zamiarów. Miało być tylko kilka lekkich cięć. Tylko że było ich więcej niż kilka i nie były lekkie. Szybko straciłem przytomność i upadłem na podłogę.

Pov Ferran

Siedziałem w kuchni myśląc o całym tym meczu. Chciałbym porozmawiać o tym z Pablo ale wiem że i tak mi pewnie nic nie powie i nie będzie chciał się otworzyć. Nagle usłyszałem jakby coś spadło. Miałem pewne obawy ale szybko je od siebie wyrzuciłem. Poszedłem najpierw do pokoju. Nie było go tam. Wszedłem do łazienki i zobaczyłem go leżącego na podłodze z zakrwawionymi rękami i żyletką obok. Nie myśląc długo zadzwoniłem na pogotowie i pojechałem za nimi. Chłopie coś ty odjebał. Czuję że będzie nas czekała długa rozmowa. Zacząłem się jeszcze bardziej martwić o tego dzieciaka. On ma dopiero 18 lat a już takie rzeczy doświadcza.

Przeszłość, o której nikt nie wiedziałOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz