striptiz dla ubogich

112 7 12
                                    

Pov Gavi

Wstałem sobie normalnie i wszystko było pięknie. Ferran oglądał trudne sprawy a ja wpierdalałem płatki aż tu kurwa nagle przypomniałem sobie że mamy dzisiaj trening. No tak ten dzień byłby zbyt wspaniały.

KURWA TRENING DZISIAJ - wykrzyczałem wbiegając do sypialni.

Pierdolisz - powiedział Fer z nadzieją że żartuję. Oj nie mój drogi to nie jest żart.

NO NIE PIERDOLE NA 9 MAMY A JEST 8:43 KURWA - krzyknąłem i pobiegłem po torbę. Chwilę później byliśmy już w samochodzie i Torres zapierdalał najbliższym skrótami które prowadziły od lasu przez góry i Czechy aż do Azerbejdżanu. Mówiąc prościej te jego skróty zajęły nam więcej czasu niż normalnie albo tylko mi się tak wydaje. Na 9:05 byliśmy już na miejscu. Zanim się jednak ubraliśmy to była 9:12.

A wy co tacy spóznieni? - zapytał Rafael.

Ten yyyy no wie pan yyy okno mi wyjebało i musiałem naprawiać no wie pan bez okna to jak bez ręki - próbował wyjaśnić tą sytuację Torres. No przecież nie powie że zapomnieliśmy bo chyba by nas tak opierdolił że aż z kilometra każdy by go słyszał.

A ty Gavira? - dopytał.

A ja to mieszkam z nim i mu pomagałem z tym oknem wie pan coś sie tam potrafi co nie - objaśniłem ciągnąc tą historię.

Dobra wypierdalać mi do reszty - wskazał na ćwiczących chłopaków.

A wy co tak późno? - zapytał Fermin podchodząc do mnie.

Zaspaliśmy ale jak coś to nam okno wyjebało - odpowiedziałem.

Zaspaliśmy? Czy ja o czymś nie wiem? - odparł blondyn z dwuznacznym wyrazem twarzy.

No przecież mieszkamy razem - oznajmiłem.

JESTEŚCIE RAZEM???? - wykrzyczał zaskoczony.

Nie jesteśmy razem tylko mieszkamy razem zjebie ty kurwa głuchy jesteś - stwierdziłem i dołączyłem do chłopaków którzy odbijali sobie piłkę.

KTO TO DO CHUJA - krzyknąłem gdy piłka przyjebała mi w łeb. Wszyscy spojrzeli momentalnie na Pedro. Jakby to był ktoś inny to od razu poszedłbym go wyjaśnić ale do niego to ja nie mam zamiaru się zbliżać. Po prostu olałem sprawę i dołączyłem do nich. No może nie tak do końca olałem bo gdy się nadarzyła okazja to tak samo jebłem mu w mordę tą samą piłką. Wyglądało to jakby było specjalnie i to prawda bo tak było.

ANDER DO MNIE I TO JUŻ SKURWYSYNIE - zawołał chłopaka wkurwiony Casado z telefonem w ręku mimo że nadal byliśmy na murawie.

No co - podbiegł zdyszany bo musiał zapierdalać do niego z drugiego końca boiska.

Możesz mi kurwa logicznie wytłumaczyć dlaczego z mojego konta na messengerze wypisywałeś do arabów i szukałeś sobie sugar daddy z willą i basenem w Dubaju? - zapytał Hiszpan.

No cóż tak wyszło - wzruszył ramionami młodszy.

WYJŚĆ TO ZARAZ TY NIE BĘDZIESZ MÓGŁ NA NAJBLIŻSZY MECZ JAK CIE UPROWADZE DO PIWNICY - wykrzyczał  Marc i pobiegł za swoim przyjacielem.

Halo bo my już idziemy - zawołał do nich Garrido bo rzeczywiście trening się już skończył i mogliśmy wracać. Gdy już byliśmy wszyscy w szatni to wpadł do środka Astralaga zamykając za sobą drzwi i od razu zaczął się przebierać.

ANDER - usłyszałem krzyk dobiegający z korytarza - DAWAJ MÓJ TELEFON CHUJU. I po chwili wbiegł do nas również Casado który rzucił się na bramkarza i oby dwoje runęli na ziemię.

A co to za jakiś striptiz dla ubogich - stwierdził Fermin wychodząc z toalety. Po dłuższym przemyśleniu naprawdę mogło wyglądać to dziwnie. Wracasz sobie z kibla do szatni i swoich super hetero kolegów a tu na samym środku jeden leży na drugim i to jeszcze bez koszulki bo Ander nie zdąrzył jej ubrać.

Jak chcecie się ruchać to może tak bez świadków co - dopomniał Lopez.

Ale to wcale nie tak jak myślisz - zaczął wyjaśniać Marc ale Astralaga mu przerwał.

Właśnie że tak jak myślisz - powiedział na szybko brunet zamykając usta rękami starszemu żeby się nie odezwał.

Idźcie się gwałcić gdzie indziej bo tutaj normalni ludzie chcą sobie pojeść - oznajmił Garrido wpierdalając zupkę chińską którą nie wiadomo skąd wziął. Ja już byłem przebrany i Fer tak samo więc stwierdziliśmy że już pójdziemy sobie z tej patologi.

Jeszcze do sklepu wstąpię - powiedział brunet zatrzymując się w jakimś markecie na zadupiu. Postanowiłem że też pójdę bo byłem głodny i chciałem kupić nam coś na obiad bo przecież on nie pomyśli o tym.

Oj przepraszam - powiedziała niższa ode mnie brunetka która wpadła na mnie przypadkowo jak szukałem czegoś do jedzenia.

Nic się nie stało - odpowiedziałem i spojrzałem na nią podejrzanie. Skądś ją znam. Chwila. To ta którą widziałem u Pedriego wtedy jak mnie wyjebał. Może mnie nie skojarzyła. Nie chcę żeby kolejna osoba się ze mnie wyśmiewała. Zrobiłem z siebie naiwnego idiotę idąc do niego. Dobra nie przypominajmy sobie tego. Wziąłem trzy paczki pierogów z mięsem i udałem się do kasy. Jak wyszedłem z budynku Torres już czekał w swoim wspaniałym Audi.

Obiad nam kupiłem - oznajmiłem zapinając pasy. Po kilku minutach byliśmy już u siebie. Tak u siebie nie u niego bo jego dom to też i mój. Tak samo mamy z ubraniami, jedzeniem i innymi rzeczami oprócz telefonów. Jak on po raz trzeci tam zajrzy to przysięgam że go sprzedam arabom za dwa wielbłądy.

Przeszłość, o której nikt nie wiedziałOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz