piątek na propsie sobota na dropsie

92 8 0
                                    

Pov Gavi

Obudziłem się i pierwsze co to odruchowo sprawdziłem godzinę na telefonie. Moją uwagę jednak przykuło inne powiadomienie z Facebooka. Ferran miał dzisiaj urodziny. CHWILA FERRAN MIAŁ DZISIAJ URODZINY BOŻE ZAPOMNIAŁEM. Dobra napisze się do Fermina i zrobimy melanż u niego. Tradycja. Jego dom spełnia warunki do tego typu libacji.

Najlepszego chuju jebany w dupe ruchany - powiedziałem do Ferrana gdy zobaczyłem że się obudził.

A co dzisiaj jest - zaczął chłopak nie w pełni świadomy tego co się dzieje. Potem jednak popatrzył na datę w telefonie - o kurwa urodziny mam rzeczywiście myślałem że to dopiero za kilka dni.

To ile ty już masz lat? - zapytałem bo zawsze zapominałem ile między nami jest lat różnicy.

22 - odpowiedział podnosząc się z łóżka.

A ja nadal 17 ciesz się że cię o pedofilię nie oskarżyli - odparłem i poszedłem do łazienki. Wziąłem prysznic a potem przypomniałem sobie o tym że przecież miałem napisać do Fermina. Po kilku minutach mieliśmy już wszystko uzgodnione.

Dzisiaj idziemy się najebać do Lopeza o 20 - oznajmiłem wchodząc do kuchni.

No czyli dzień jak codzień ale tym razem nie piję po ostatnim mnie tak łeb napierdalał że ja już mam dość - odparł Fer robiąc śniadanie.

Pierdol pierdol ja posłucham a co ty w ogóle śniadanie robisz pierwszy raz w życiu co to za zmiana - powiedziałem. Gotujący Torres to zdecydowanie najciekawsza rzecz tego dnia.

Nie ciesz się tak po prostu głodny jestem a ty siedziałeś w łazience - odpowiedział. No chłop się postarał i zrobił naleśniki odziwo jadalne.

No i co mówisz że nie umiesz gotować jak to dobre jest - powiedziałem biorąc kilka z talerza.

Wiem po prostu mi się nie chce gotować więc wysługuję się tobą - odparł - a tak serio to czasami coś mi wyjdzie to zależy.

[...]

Było już około 20 i pośpieszałem Ferrana żebyśmy już wyjechali ale on odpowiadał że za 5 minut i to już od pół godziny. Wreszcie udało mi się go namówić. Po kilku minutach byliśmy pod domem Fermina.

NO WRESZCIE JESTEŚCIE ILE MOŻNA BYŁO CZEKAĆ NAJLEPSZEGO STARY - wykrzyczał od razu Lopez. W mieszkaniu byli wszyscy chłopacy z klubu i to dosłownie wszyscy. Nawet Pedro był. Byłoby za pięknie jakby się nie zjawił.

A on po co go tu wziął - szepnąłem do Torresa i spojrzałem na Gonzaleza.

No zapraszał wszystkich a skąd on miał wiedzieć że się nie lubicie przeżyjesz to jakoś a jak będzie miał do ciebie problem to mu wpierdole - wyjaśnił brunet i poszedł do Astralagi który go wołał. Tym samym zostałem sam w kuchni z Pedrim. To aż za wiele ja stąd idę.

A ty czemu nie pijesz? - zapytał Garrido Ferrana podstawiając mu wódkę.

Postanowił że dzisiaj nie pije - odpowiedziałem za niego i się zaśmiałem bo i tak wiem że to się nie sprawdzi.

On i tak cie upije - wspomniał Casado wskazując na Aleixa. Ja Ferranem nie jestem więc pić będę. Nie za dużo ale jednak bo jak to tak. Napiliśmy się z Marc'em z dwa kieliszki i chciałem iść po trzeciego ale zauważyłem Pedro w kuchni i wydawało mi się że coś do nich dosypuje więc stwierdziłem że dzisiaj już nic więcej nie wypiję. Może to jakieś moje urojenia czy coś ale wolę nie ryzykować. Siedzieliśmy już tu kilka godzin i powoli miałem dość tej głośnej muzki, darcia mordy Garrido do piosenek i zapachu wódki. Postanowiłem wyjść na taras Lopeza na który się wchodziło przez salon. Zamknąłem za sobą drzwi i oparłem się o barierki patrząc w gwiazdy. Było trochę zimno a ja miałem na sobie koszulkę z krótkim rękawem ale trudno. Stałem tak od kilku minut aż poczułem na rękach lekki dreszcz od zimna. Po chwili ktoś tak samo wyszedł na taras.

Co tu robisz? - zapytał Fer podchodząc do mnie od tyłu i jedną rękę położył na mojej talii.

Za głośno tam jest chciałem się przewietrzyć - powiedziałem pierwsze co mi przyszło na myśl.

Przewietrzyć? Jak jest jakaś druga w nocy i zero stopni - odparł.

No nie wiem tak jakoś - i na tym skończyłem swoją wypowiedź bo nie wiedziałem nawet co jeszcze dodać.

O czym tak myślisz? - dopytał. Aż tak to widać? Nigdy nie byłem dobry w ukrywamiu emocji.

O wszystkim a szczególnie o tym że już jakieś dwa miesiące nie mam kontaktu z mamą no może jest jaka jest ale to nadal moja matka nie wiem dziwne to wszystko to się dzieje za szybko - wyjaśniłem a i tak sam się gubiłem w swoich słowach mimo że były prawdą - jedziemy już? Głowa mnie boli od tej muzyki.

Chłopak tylko przytaknął i po chwili obydwoje już byliśmy w jego samochodzie. Temperatura była tam taka sama jak na zewnątrz i szczerze to ledwie tam wytrzymywałem. Gdy wreszcie byliśmy w mieszkaniu to pierwsze co poszedłem spać i okryłem się kołdrą po szyję mimo że ubrałem bluzę nadal było mi zimno. Nawet nie wiem kiedy Fer też się położył obok i objął mnie ramieniem.

Dobranoc - szepnął ale byłem za bardzo zmęczony żeby mu coś odpowiedzieć.

Przeszłość, o której nikt nie wiedziałOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz