Pov Ferran
Obudziłem się a obok mnie leżał ten menel i to jeszcze w mojej bluzie która przez niego jebała szlugami. To mi się udało rzucić palenie a on 17 lat i nie potrafi? Chwyciłem za telefon leżący na szafce ale jak się okazało nie był mój. Należał on do Pablo. Miał pełno nie odczytanych wiadomości od nieznanego numeru. Sorry no sorry ale musiałem to przeczytać. Może się nie obrazi.
Nieznany numer: szkug8 mi zjaebales
Nieznany numer: wgl we no spotakjmy sie diziaaj
Nieznany numer: tam wiesz gdzie mowiel3em vi
Mogłem się domyśleć że był to nie kto inny jak Pedro. Jestem ciekawy jak potoczy się dalej ich znajomość. Wiem jedynie że nic dobrego z tego nie wyniknie.
A to chyba moje - powiedział wkurwiony Gavi wyrywając mi urządzenie z ręki - o i jeszcze moje wiadomości czytasz.
Przepraszam no tak wyszło - starałem się jakoś to wyjaśnić a nie miałem nic na własne usprawiedliwienie.
Tak wyszło? Wyjść to zaraz ja wyjdę z siebie i stanę obok bo po raz kolejny bierzesz mi telefon człowieku - miał do mnie pretensje brunet.
Sam święty nie jesteś miałeś przestać palić i co - odpowiedziałem żeby skończyć temat telefonu.
No raz mi się zdarzyło o jezu afere mi tu robisz o jednego czy tam dwa szlugi - zaczął narzekać Hiszpan.
Tak bo chce dobrze dla ciebie ale ty tego nie możesz zrozumieć - odparłem i wyszedłem do łazienki. Chwilę potem skierowałem się do kuchni gdzie już był Pablo.
A ty z kim tak piszesz że się uśmiechasz? - zapytałem widząc uradowanego chłopaka z telefonem w ręku.
Nie interesuj się bo kociej mordy dostaniesz - odparł chamsko a przynajmniej ja to tak odebrałem. Nie chciałem już się wtrącać w jego życie prywatne ale czuję że nic dobrego z tego nie będzie. Kilka minut po tym poszedł do łazienki i się tam zamknął a przechodząc obok usłyszałem że z kimś rozmawia. Robi się coraz ciekawiej a ja jestem coraz bardziej zazdrosny. Wiem że nie powinienem ale nigdy nie miałem przyjaciół. Pablo jest tą pierwszą osobą i nie chcę go stracić a się boję że znajdzie sobie kogoś lepszego ode mnie i znowu zostanę sam.
A ty gdzie znowu idziesz? - zapytałem widząc że Gavi wychodzi z mieszkania. Ten jednak nic mi nie odpowiedział tylko zamknął drzwi. Teraz nawet nie raczy się do mnie odezwać. Obraził się czy jak? Przez co niby? Ale mógłby chociaż powiedzieć bo ja nie wiem czy on poszedł do sklepu czy może na spotkanie z jakimś dilerem. Kto wie co mu siedzi w głowie.
Minęło już kilka dni a Pablo coraz częściej się spotyka z tym Gonzalezem a mi nawet nie chce odpowiedzieć na proste i nieszkodliwe pytania. Raz się go zapytałem czy chce tosty bo robiłem śniadanie i nawet na to słowem nie odpowiadał. Nie chciałem dłużej tak żyć i postanowiłem w końcu się go o to zapytać.
Pablo co się do cholery z tobą dzieje? Dlaczego udajesz że mnie tu nawet nie ma i nie odpowiadasz na żadne pytanie? Mógłbyś chociaż na mnie spojrzeć? - zacząłem kiedy ten był w kuchni i oparłem się o szafkę - co Pedro ci zabronił?
Co ty do niego masz? Obwiniasz go o wszystko - wreszcie po kilku dniach raczył coś powiedzieć.
To że przez niego spowrotem zacząłeś palić i się zmieniłeś i to na gorsze od tygodnia nie odezwałeś się do mnie słowem - odpowiedziałem.
Zabraniasz mi mieć własne życie? Mogę się spotykać z kim chcę zrozum to. To że ty nie masz innych znajomych nie znaczy że ja nie mogę mieć, on przynajmniej nie wygląda jak menel i nie mieszka w takiej melinie jak ty. Jemu przynajmniej się coś w życiu udało - odparł brunet i wyszedł na zewnątrz. Nie powiem było mi smutno przez jego słowa. Myślałem że jesteśmy przyjaciółmi ale najwidoczniej się myliłem. Przynajmniej tak wywnioskowałem po jego wypowiedzi.
Pov Gavi
Po rozmowie a raczej kłótni z Ferranem postanowiłem że pójdę do Pedro. Miałem tam jakieś 15 minut drogi. Będąc na miejscu wszedłem do jego domu jak gdyby nigdy nic. Sam mówił że mogę wchodzić bez pukania. Wchodząc do środka zauważyłem go z kilkoma osobami w kuchni. Z tego co zdąrzyłem policzyć było chyba 5 chłopaków i 3 dziewczyny. Słyszałem że zaczęli coś szeptali gdy mnie ujrzeli w progu wtedy też Gonzalez na mnie spojrzał.
A ty kim jesteś weź stąd kurwa wypierdalaj - powiedział podchodząc do mnie.
Pedro co ci odpierdala - powiedziałem nie rozumiejąc jego reakcji. Chwilę później na korytarz za nami wyszło kilku jego znajomych a ten wyrzucił mnie za drzwi. Nie wiedziałem co w niego wstąpiło. Co jak tylko miał u siebie znajomych to udawał przed nimi że mnie nie zna? Wstydzi się mnie? A może on wcale mnie nie lubi tylko wszystko mi nakłamał? Usiadłem na krawężniku myśląc gdzie teraz mam iść. Do domu nie ma opcji a do Ferrana tym bardziej po tym jak go zwyzywałem. To był największy błąd mojego życia. Przecież on mnie tam nawet już nie wpuści. Wybrałem Pedriego zamiast niego a ten mnie wystawił. Torres jednak miał rację co do niego. Zwykła dziwka. Czemu się go nie posłuchałem? Jaki ja byłem naiwny.
Siedziałem tak na tym krawężniku ale potem poszedłem na miasto przejść się i wszystko przemyśleć. Stwierdziłem że nawet jeśli Fer mnie wyjebie z mieszkania to i tak do niego pójdę bo muszę go przeprosić.
Minęło kilka godzin od tej naszej kłótni i postanowiłem wrócić. Wszedłem na klatkę i pociągnąłem za klamkę. Otwarte. Poszedłem go szukać po pokojach. Był w sypialni i szukał czegoś w szafie.
Ferran - zacząłem stojąc w progu tak żeby zwrócił na mnie uwagę - ja chciałem cię przeprosić za to wszystko za tą kłótnię i to co powiedziałem, miałeś rację Pedro to zwykła tania dziwka i mnie wystawił przepraszam. Po tych słowach skierowałem się do wyjścia. Nie wiedziałem czy on w ogóle mnie tutaj chce. Chwilę po tym jak zniknąłem z jego pola widzenia do brunet podbiegł do mnie i mnie przytulił.
Mogę zostać? - zapytałem nie pewnie.
Nie kurwa wiesz w rowie będziesz spał - odparł sarkastycznie. To jest właśnie Torres. Gdy ja tu przeżywam depresję i myślę że on mnie nie lubi ten zaczyna żartować. Kocham jego wyjebanie życiowe w niektórych sprawach.
Myślałem że już mnie tu nie chcesz - powiedziałem wracając do sypialni i rzuciłem się na łóżko. Byłem zmęczony bo zrobieniu ze trzech okrążeń wokoło miasta.
Zwykła kłótnia nie sprawi że zacznę cię nienawidzić, rozumiem że czasami ludziom mózg nie działa tak jak powinien a ty jesteś tego przykładem - odpowiedział siadając obok.
A weź sie pierdol - odparłem opierając się o jego ramię.
A co ten Gonzalez odjebał bo nawet nie wiem? - zapytał Hiszpan.
Poszedłem do niego ale miał tam już znajomych i mnie wypierdolił za drzwi mówiąc że mnie nie zna - wyjaśniłem.
Mówiłem kurwa że to szmata ale nie ty mnie nie chciałeś słuchać oczywiście - odparł Fer naśladując mój głos.
No już nie przeżywaj tak tego - westchnąłem bo nie chciałem dalej myśleć o tym chuju.
Ty naprawdę masz dwubiegunowość - stwierdził chłopak.
Nie wiem nawet jak mogłem wejść z nim w jakąkolwiek rozmowę - oznajmiłem przytulając się do Torresa. Co ja najlepszego odjebałem ufając typowi przed którym Fer ostrzegał mnie od początku?
No ja też nie wiem zjebie - odparł Hiszpan. Więcej z tego dnia już nic nie pamiętam bo zasnąłem wymęczony zwiedzaniem miasta które już znam na pamięć.
CZYTASZ
Przeszłość, o której nikt nie wiedział
Krótkie Opowiadania⚠️cringe i gay alert⚠️ Shipy: • Gavi x Ferran ‼️jest to moja stara książka, której nie chce mi się poprawiać, więc zawiera błędy bolące w oczy. Czytasz na własną odpowiedzialność‼️