człowiek z dziurą zamiast krtani

132 9 16
                                    

Pov Gavi

Obudziłem się jak zawsze w okolicach 10 rano i ubrałem jak najcieplejszą bluzę bo jak wiadomo mamy jesień i pogoda nie dopisuje. Nie miałem dzisiaj nic do roboty czyli w sumie tak jak codziennie więc postanowiłem że pójdę do Ferrana. No wow kto by się spodziewał. Matki nigdzie nie widziałem ani nie słyszałem jednak przez otwarte drzwi jej pokoju zobaczyłem jakieś sukienki na łóżku więc prawdopodobnie poszła na kolejne randki ze swoimi kochankami tylko tym razem wybrała inne miejsce niż nasz dom. No ciekawe dlaczego. Odziwo nie byłem głodny więc nic nie jadłem tylko napiłem się wody. Po ubraniu butów poszedłem na ulicę na której mieszkał. Będąc już prawie na miejscu zobaczyłem jak ten wraca ze sklepu bo miał przy sobie jakieś reklamówki.

Siema chuju wreszcie kupiłeś sobie jedzenie - powiedziałem na przywitanie podbiegając do chłopaka.

Widzisz coś jednak potrafię w życiu i jak z tymi kochankami twojej matki ma nowego rudego jakiegoś? - zapytał chłopak.

Prawdopodobnie jest na randce z nowym bo jej nie było a tu ktoś w ogóle mieszka? - mówiąc to wskazałem na jedną z kamiennic na osiedlu Hiszpana. Ściany były porośnięte krzakami, balkon obrośnięty jakimś bluszczem czy chuj wie co to a okna powybijane.

Kiedyś mieszkał kilka lat temu taki typ ale jak sie dowiedział że żona go zdradziła to się powiesił w tym mieszkaniu a że nie miał rodziny to to już tak zostało bo nikt nie chciał kupić - wyjaśnił.

A tam? - dopytałem pokazując na podobnie wyglądający blok.

Kiedyś taka baba tam mieszkała były o niej plotki że niby wiedźmą była i zabiła swoją siostrę ale plotki jak to plotki teraz nikt nie wie gdzie ona jest musiała się wyprowadzić - odpowiedział.

A tam? - powtórzyłem znowu pytanie bo ciekawiło mnie to wszystko nie wiem nawet dlaczego.

No niby mieszka tam taki patus ale on w więzieniu od 2 lat siedzi więc aktualne nikogo tam nie ma - odparł.

To czy tu w ogóle ktoś mieszka oprócz ciebie? - zapytałem bo z tego co mi opowiadał to żywej duszy tu nie ma.

A no mieszka mieszka tam na przykład taki typ co on codziennie na motorze jeździ ale nie wiem jak mu na imie a tam za to Fernando taki starszy pan on kiedyś w wojsku służył o albo tam Sofia ona pracuje w piekarni kilka ulic stąd - zaczął opowiadać brunet. Więcej nie zdąrzył mi powiedzieć bo byliśmy już w jego mieszkaniu. Tyle że po pół godziny musiałem zostać tu sam bo on miał gdzieś tam jechać swoim Audi. Teraz nudzę się w melinie gdzie ledwie co zasięg łapie i nie ma ogrzewania. Zajebiście. Zacząłem tak chodzić po pokojach przyglądając się każdej najmniejszej rzeczy żeby lepiej poznać to miejsce. Mimo że nie powinienem bo to w końcu nie mój dom ale zajrzałem do jednej z szafek i znalazłem tam szlugi. Nie paliłem od tygodnia ale jednen papieros nikomu nie zaszkodzi.

Japierdole ale tu jebie gorzej niż zazwyczaj - stwierdził Fer wchodząc do środka. Najwidoczniej wrócił po godzinie załatwień czegoś tam. No może z tego jednego szluga zrobiły się trzy no ale bez przesady.

Miałeś nie palić - wypomniał mi chłopak. No to prawda mówiłem że rzucam palenie jakoś tydzień temu. Zapomniałem.

Ty tak samo - odparłem. Mnie będzie nauczał a sam lepszy nie jest.

Ja nawet już kasy na to chujostwo nie mam ale od 4 dni nie paliłem widzisz kurwa potrafię - oznajmił - ty nawet chłopie jeszcze pełnoletni nie jesteś weź to rzuć póki nie jest za późno bo skończysz tak jak ja.

To ostanie mnie przekonuje, melina bez prądu i jedzenia nie wydaje się być super opcją - odpowiedziałem - czyli jak? Oby dwoje przestajemy palić żeby nie skończyć jak bezdomne psy?

Dokładnie tak zobaczymy który dłużej wytrzyma ten kto przegra płaci za naprawę ogrzewania - stwierdził Ferran.

Czyli robimy z tego zakład? - dopytałem.

Tak - odparł jednym słowem Hiszpan. Po tym wyjebałem opakowanie ze zdjęciem człowieka z dziurą zamiast krtani do jakiegoś kosza pod zlewem.

A właśnie bym zapomniał na 15 mamy być tam pod stadionem żeby ten koszulki nam jakieś załatwili skoro mamy tam grać - przypomniałem sobie poranny telefon od Rafaela Marqueza.

Teraz mi to kurwa mówisz jak mamy 14:15 i minimum pół godziny na stadion? - odpowiedział wkurwiony.

No tak wyszło - wzruszyłem ramionami.

Ruszaj dupe jedziemy bo teraz korki mogą być i chyba w chuju sie tam dostaniemy - oznajmił i wyszliśmy z mieszkania. Wsiedliśmy do jego samochodu który jak ns złość nie chciał ruszyć ale po chwili wszystko działało.

I'm a barbie girl in the barbie world life in plastic it's fantastic - zacząłem śpiewać gdy od 5 minut staliśmy na czerwonych światłach.

Mógłbyś zamknąć pizde bo zaraz cie wysadze - odparł poddenerwowany brunet.

DUŻY GARAŻ TYM SIĘ JARASZ DOBRZE O TYM WIEM TYLKO WCIĄŻ OBCIĄGASZ MU BO MA BMW - postanowiłem jeszcze głośniej się wydzierać. No co lubiłem go wkurwiać.

O sobie śpiewasz? Nie wiedziałem że lubisz obciągać fanatykom bmw - odpowiedział sarkastycznie chłopak.

A weź sie pierdol - powiedziałem wymyślając co teraz mogę mu pośpiewać.

CZERWONE MARLBORO BOLI MNIE WSZYSTKO WCZORAJ PRZESADZIŁEM ZDROWO - naprawdę nie wiem dlaczego akurat to ale to pierwsze co mi przyszło na myśl.

Aż tak tęsknisz za szlugami? - dopytał podśmiechując się. Już miałem dalej zacząć się drzeć ale ten mi przerwał.

Jesteśmy już - oznajmił i zaparkował. Chwilę po tym byliśmy już w korytarzu budynku i kierowaliśmy się do biura trenera. Zajęło nam tam jakoś pół godziny i koszulki razem ze spodenkami miały być na jutro ewentualnie pojutrze. Ja już wyszedłem ale Ferran musiał tam zostać na kilka minut. Nie wiem dlaczego ale pewnie się dowiem jak wyjdzie. Na korytarzu zauważyłem też innego chłopaka którego widziałem na treningach. Tak szczerze nawet nie wiem jak się nazywa.

Co ty tu robisz? - zapytał zdziwiony.

Czekam na Ferrana - odparłem obojętnie.

Torres? To jest ten co z tobą przyszedł? - nadal zamęczał mnie pytaniami brunet.

Tak - powiedziałem trochę chamsko tak żeby ten mi dał spokój. Po chwili Fer już wyszedł a ten drugi tam wszedł.

O Pedri jesteś wreszcie - zawołał do niego Rafael.

Co tak długo tam byłeś? - zapytałem gdy szliśmy już w stronę wyjścia.

Miał problem o to że nigdy nie odbieram telefonów ale mu powiedziałem że jakby coś to niech dzwoni do ciebie a ty mi wszystko powiesz wiesz że ja ledwie co tam zasięg mam - wyjaśnił Hiszpan. Po drodze oczywiście ten jego wspaniały samochód musiał się zepsuć i staliśmy z godzinę na poboczu póki tego nie naprawił a korki były gorsze niż w Waraszawie w piosenkach Taco Hemingway'a. Podczas drogi powrotnej nawet nie wiem kiedy zasnąłem.

Pablo wstawaj - zaczął Fer próbując mnie wybudzić - jesteśmy już.

Nie chce mi sie - wymamrotałem nie otwierając nawet oczu.

Czyli mam rozumieć że zostajesz tutaj gdzie jest jeszcze zimniej niż w domu i jest ryzyko że jakieś patusy dadzą cie wpierdol? - stwierdził.

Dobra no dobra już idę - odpowiedziałem na wpół przytomny wstając i kierując się do mieszkania.

Czyli mam rozumieć że zostajesz? - upewnił się chłopak kiedy zobaczył że od razu położyłem się na jego łóżku.

Mhm - tyle jedynie dostał ode mnie w odpowiedzi bo spowrotem zasnąłem.

Przeszłość, o której nikt nie wiedziałOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz