jestem zazdrosny

102 9 12
                                    

Pov Gavi

Minęło już kilka tygodni i zdecydowałem się pójść na trening. Mam nadzieję że nie będą mnie tam o nic wypytywać chociaż z De Jongiem to może być różnie bo mnie polubił i pewnie zapyta czemu mnie tyle nie było. Jeszcze nie wiem jak to wyjaśnię ale trudno tym zajmiemy się później.

IDZIESZ? - krzyknął Ferran z dołu a ja się zerwałem z łóżka.

IDĘ - odkrzyczałem i chwyciłem za torbę razem z telefonem. Po kilkunastu minutach byliśmy już pod stadionem. Wchodząc do szatni od razu zobaczyłem uśmiechniętego Frenkiego.

Gavi długo cię nie było co to się tam stało? - zadał pytanie którego najbardziej się bałem i objął mnie ramieniem. Przez chwilę nie wiedziałem co mam odpowiedzieć więc popatrzyłem na Sergiego dając mu do zrozumienia żeby zainterweniował. Na szczęście zrozumiał o co mi chodzi i jak najszybciej do nas podszedł.

Pablo ile ja cię nie widziałem chodź no na chwilę - zaczął mówić co mu przyszło do głowy i wziął mnie na drugą stronę szatni - cieszę się że wreszcie zdecydowałeś się przyjść - powiedział z uśmiechem.

No wiesz kiedyś musiałem gorzej się stresuję że mnie na mecz wezmą - wyjaśniłem wyciągając ubrania z torby.

Pierwszy mecz to wiem że był stres i ci nie wyszło ale na drugim pokaż im że to było tylko chwilowe i że stać cię na więcej a przede wszystkim nie myśl tyle o tym bo będzie jeszcze gorzej - odparł Roberto.

Chodźcie już bo cytując Xaviego "zaraz mnie popierdoli co oni robią tyle w tej szatni" - krzyknął Ter-stegen wchodząc do środka.

Powiedz mu że nie mogę bo oglądam jak Christensen napierdala się z Cancelo - odparł Felix a ja wtedy również spojrzałem na dwojkę wymienionych zawodników.

O co im tak właściwie poszło? - zapytałem Hiszpana nadal stojącego obok.

Nie wiem pewnie tak jak zawsze czyli o nic - odpowiedział Sergi i po chwili wszyscy wyszliśmy.

No wreszcie raczyliście się zjawić będziecie mieli tak dojebany trening że się z murawy nie pozbieracie szczególnie ty Torres bo cie nie było przez ostatnie tygodnie - oznajmił nam Hernandez.

Ja? Ale co ja? Ja przecież byłem - zaczął się z nim wykłócać Ferran.

Nie ty przygłupie tylko ten drugi - odpowiedział mu trener.

Gavira - westchnąłem bo znowu pomylił nasze nazwiska.

No właśnie o ciebie mi chodziło wiedz że dzisiaj łatwo nie będziesz miał - powiedział Xavi i kazał nam biegać. Mi oczywiście dowalił dwa razy więcej.

Oni się jeszcze nie domyślili czemu chodzisz w tych bandażach na rękach? - zapytał mnie Sergi gdy zostaliśmy chwilowo sami na kawałku boiska.

Najwidoczniej nie każdy jest taki spostrzegawczy jak ty a jak coś to powiem im że nie wiem oparzyłem się czymś czy coś - wyjaśniłem. No tak postanowiłem że na treningi będę owijał sobie ręce bandażami żeby nie było widać ran bo wtedy od razu by wiedzieli o co chodzi.

ĆWICZYĆ A NIE TAM SIĘ NA RANDKI UMAWIACIE - krzyknął do nas trener i musieliśmy wrócić do reszty.

[...]

Dobra wszyscy słuchać mnie teraz - zaczął Xavi gdy byliśmy już spowrotem w szatni - omówimy sobie kto będzie w składzie podstawowym na przyszłym meczu to tak klasycznie na bramkę Stegen.

Kto by się spodziewał - dopomniał pod nosem Kounde.

Mówiłeś coś? - zapytał go Hernandez.

Nie - westchnął Francuz.

No to super bo będziesz na obronie a razem z tobą Christensen Cancelo i Roberto bo Araujo ma kontuzje - kontynuował trener.

Przynajmniej nikogo nie pogryzie - zaśmiał się Felix.

Ty tam się nie śmiej bo daje cię na atak a razem z tobą Torres i hmmm pomyślmy kogo by tu dać a tak Raphinha - dokończył mężczyzna na co Brazylijczyk załamany położył się na podłodze.

A tak i jeszcze pomocnicy to tak De Jong ale to wiadome Gündoğan i Gavi bo Pedri na kontuzji po ostatnim treningu więc mamy jakieś sprzeciwy? - zapytał Xavi.

Tak jak mam - wspomniał Raphinha.

Nie ma? No to super - odpowiedział Hernandez i wyszedł.

Ja? W składzie wyjściowym? Moje najgorsze koszmary się spełniły. Usiadłem na ławce aby przemyśleć co się właśnie wydarzyło. Czy ja dam sobię radę? Czy zagram na tyle dobrze żeby ludzie przestali mnie wyzywać? A może pójdzie mi jeszcze gorzej i będę podwójnie od nich obrywać? Poczułem jak drżą mi ręce i mam niespokojny oddech. Po chwili ktoś usiadł obok mnie. Nie wiedziałem kto to bo głowę miałem schowaną w rękach i zamknięte oczy ale spodziewałem się że będzie to Ferran, Sergi lub Frenkie.

Dasz radę młody wierzę w ciebie - powiedział nie kto inny jak Roberto i przytulił mnie do siebie. Nie przeszkadzała mi nawet nasza 12 letnia różnica wieku tylko oparłem głowę o jego ramię. W końcu postanowiłem się ogarnąć więc wstałem aby się przebrać i iść do Torresa który pewnie czeka w samochodzie. Pożegnałem się jeszcze z resztą chłopaków która tam była i wyszedłem. Na moje szczęście tyle dobrego że chociaż Pedro dzisiaj nie było. Tego to już bym nie wytrzymał.

Co tak długo? - zapytał mnie brunet kiedy wsiadłem do pojazdu.

Tak jakoś - wzruszyłem ramionami i zapiąłem pasy.

Niech zgadnę to "tak jakoś" to jest Roberto? - dopytał chłopak ale bardziej brzmiało to jak odpowiedź.

No tak - zacząłem powoli - a masz jakieś wątpliwości? Jak tak to powiedz mi od razu żeby nie było tak samo jak z Pedrim nie chcę przechodzić przez to po raz drugi.

Nie nie o to chodzi - odparł starszy.

To o co? - mówiąc to spojrzałem na niego ale on wlepiał wzrok w ziemię.

Bo jestem zazdrosny okej? Ostatnio dość często z nim piszesz albo macie taki super kontakt na treningach i ja się boję że ty o mnie zapomnisz bo znajdziesz sobie lepszego przyjaciela ode mnie wiem że czasami nie panuję nad emocjami lub nie umiem pocieszać ludzi a on to potrafi - wyjaśnił Hiszpan.

Fer przecież wiesz że ja bym cię nie zostawił za wiele dla mnie zrobiłeś i też za wiele znaczysz żeby cię zostawiać dla kogoś innego - odparłem przytulając chłopaka po czym dałem mu całusa w policzek na co ten się uśmiechnął - to jak jedziemy już do domu? Głodny jestem. Torres pokiwał twierdząco głową i ruszyliśmy spod parkingu do mieszkania.

Przeszłość, o której nikt nie wiedziałOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz