rudy się nie dostał

157 9 7
                                    

Pov Gavi

Spałem sobie jak normalny człowiek ale jakiś chuj obudził mnie ciągłymi wiadomościami. Był to Alex. Jeden z moich znajomych z klubu. Tak szczerze to jego z nich wszystkich lubiłem najbardziej ale to możliwe dla tego że znałem go najdłużej. Chwyciłem za telefon zobaczyć o co mu chodzi.

Alex: te trening dzisiaj mamy

Alex: i anti mówił że ktoś tam z jakiegoś tam klubu ptzyjedzie

Alex: podobno z 3 ligi czy chuj wie co

Alex: bo szukaja nkwyxh zawodnikow

Alex: wiec zapierdalaj tu do nas

Okazało się że Antonio, czyli nasz trener na którego mówiliśmy między sobą Anti, postanowił zrobić nam trening bo jakiś klub z 3 ligi hiszpańskiej szuka nowych zawodników. Wątpię że któryś z nas się tam dostanie ale przecież ostatnia umiera nadzieja. Byłem do tego neutralnie nastawiony. Chwila. A co gdyby tak wziąć tam Ferrana? On już jest w jakimś klubie więc napewno gra choć trochę lepiej od nas no i jest starszy od większości. To byłaby dla niego jakaś szansa. Przynajmniej by trochę więcej zarobił. Bez dłuższego zastanowienia napisałem do niego.

Ty: sluchaj

Ty: idziesz dzisiaj ze mna na trening

Ty: sprawa jest

Ferran: nigdzie nie ide

Ty: wlasnie ze idziesz

Ferran: nie

Ty: mozesz kase zarobuc jak przyjdziesz

Ferran: mow gdzie i o ktorej

Ty: za pol godzuny na boisku

Ty: tylko jedno tu jest wiec sie nie zgubisz

I takim oto sposobem udało mi się go namówić. Zszedłem z łóżka i ubrałem nazwyklejsze czarne sportowe spodenki i koszulkę. Oczywiście wziąłem też bluzę bo było zimno. Jako że wcześniej zrobiłem zakupy to mieliśmy w domu jedzenie i mogłem coś zjeść na śniadanie. Po kilku minutach wyszedłem i w oddali zobaczyłem Torresa. Postanowiłem że poczekam na niego i razem tam pójdziemy.

Na co ty mnie namówiłeś - powiedział chłopak podchodząc.

Bo podobno jakiś klub z Primera Federaction szuka piłkarzy jakby cie tam wzięli to przynajmniej na wodę byłoby cie stać - wyjaśniłem i poszliśmy na boisko. Przedstawiłem jeszcze Ferrana trenerowi i reszcie chłopaków bo przecież nikt go tam nie znał. Rzeczywiście jakiś ciemnowłosy typ tam stał i gadał z Antonim przyglądając się nam. Jestem ciekaw co z tego wyjdzie. Po może godzinie gry ten nieznajomy zawołał mnie i Torresa do siebie. Okazało się że uznał nas za jednych z lepszych zawodników i jakbyśmy chcieli to może nas zabrać na kilka treningów do swojego klubu. Przecież to najlepsza szansa życiowa jaką mógłbym kiedykolwiek dostać. Jest wiele innych lepiej grających a on akurat wziął mnie. Dał nam swój numer telefonu i powiedział że się zgadamy co do dnia i godziny.

Jak dobrze pójdzie to jeszcze w tym tygodniu zobaczymy się na Ciutat Esportiva Joan Gamper - zawołał do nas brunet i poszedł gdzieś z Antonio.

Ty to słyszałeś - zacząłem mówić zszokowany do Hiszpana który stał obok.

Ciutat Esportiva Joan Gamper - powtórzył zamieszany Fer. Wyszło na to że tym typem był Rafael Marquez czyli trener FC Barcelony B. No to się odjebało. Kątem oka widziałem jak Alex wkurwiony przeklina na wszystko dookoła bo miał nadzieję że to jego wezmą. Od zawsze był materialistą i chciał osiągnąć sławę i kasę.

Rudy się nie dostał - zaśmiał się Torres widząc jego zachowanie. No tak Alex był rudy to fakt.

Widzisz mówiłem ci żebyś przyszedł ale ty nie nie chce mi sie a po co - wspominałem Hiszpanowi jego słowa sprzed kilku godzin.

Dobra zamknij pizde dobrze że mnie wyciągnąłeś z tego domu - odpowiedział brunet i wyszliśmy z boiska.

Idziesz do mnie? - zapytałem.

A no mogę i tak nie mam co robić - odparł - a właśnie nie uwierzysz udało mi się naprawić prysznic.

PIERDOLISZ - prawie wykrzyczałem na połowę ulicy. I tak dalej rozmawialiśmy w drodze do mojego mieszkania.

Gdzie to znowu byłeś o i jeszcze z tym menelem - zaczęła moja mama gdy tylko weszliśmy do środka.

Na treningu i możliwe że dostanę się do klubu z 3 ligi dla twojej informacji, może wreszcie znajdę sobie stały dochód i się stąd wyprowadzę - wyjaśniłem jej chłodnym tonem i ruszyłem do swojego pokoju.

I tak nic nie osiągniesz nawet się nie łudź że wezmą kogoś takiego jak ty - prychnęła śmiechem blondynka a ja tylko zamknąłem za sobą i Ferranem drzwi na klucz. Czułem jak niekontrolowanie zaczęły mi płynąć łzy po policzkach. Własna matka mówi mi że nic w życiu nie osiągnę. Aż tak mnie nienawidzi? Usiadłem na łóżku zakrywając twarz rękawami bluzy naciągniętymi na dłonie. Nie chciałem pokazywać Torresowi tego że przez kilka słów potrafię się rozpłakać. Ten jednak musiał to zauważyć i usiadł obok przytulając mnie do siebie. Nic więcej nie potrzebowałem. Czasami dotyk potrafi znaczyć więcej niż jakiekolwiek słowa.

Przeszłość, o której nikt nie wiedziałOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz