Pov Gavi
Obudziłem się o jakieś 8 rano bo na 9 mieliśmy mieć trening. I znowu będę musiał widzieć ryj tego chuja. Miejmy nadzieję że go gdzieś sprzedadzą.
Fer wstawaj - zacząłem szarpać go za ramię bo inaczej on to się nie obudzi.
Ja dzisiaj nie idę nie dam rady źle się czuję - odpowiedział chłopak zachrypniętym głosem a chwilę potem zakaszlał.
Zajebiście to jak ja mam tam pojechać - zacząłem narzekać. No skąd ja teraz załatwię sobie środek transportu.
To też nie idź potem da mu się jakąś wymówkę o menelach oknach i drzwiach - odpadł brunet.
Nie no muszę iść on się wkurwia na nas jak się spóźniamy a co dopiero jak nas nie będzie no najwyżej jakimś busem pojadę czy coś albo ubera zamówię - oznajmiłem i poszedłem do łazienki a później do kuchni zjeść śniadanie. Gdy była 8:43 wyszedłem z domu i udałem się na przystanek. Akurat coś podjechało i wszedłem do środka. Odziwo było wolne miejsce więc jakby tu nie skorzystać z takiej oferty. Widziałem ten wzrok starszych pań na sobie i zaczęły mnie wyzywać że nie ustąpię starszym. Ich problem że nie ma tu miejsc. Jakaś Bożenka mówiła że jestem niewychowany ale to ona wyzywała mnie stojąc metr ode mnie. Po kilku minutach byłem już na miejscu. I jeszcze 10 minut w zapasie mam. Cud.
Wchodząc do szatni zobaczyłem Garrido zgonującego na podłodze, Fermina próbującego go rozweselić i oczywiście Casado kłócącego się z Astralagą. Miłość rośnie wokół nas. Nie zauważyłem Pedro i miałem nadzieję że go nie będzie ale jak tylko wyszedłem na murawę on tam siedział i z uśmiechem rozmawiał z trenerem. No mi tak do śmiechu nie jest.
Ooo pan Gavira wreszcie przed czasem a gdzie Torres? - zauważył mnie Rafael.
Źle się czuł - odparłem na szybko bo poczułem na sobie wzrok Pedriego. Aż poczułem dreszcze więc szybko stamtąd uciekłem i pobiegłem do Lopeza zagadując go.
[...]
Po treningu w szatni zostałem tylko ja i ten Gonzalez. Przed chwilą był z nami jeszcze Fermin ale już sobie poszedł. Ja zawsze długo się przebieram bo przeważnie rozmawiam z każdym po kolei ale Pedro zazwyczaj wychodzi jako pierwszy. Kiedy ściągnąłem koszulkę widziałem że się na mnie patrzy. Bałem się przebywać z nim sam na sam. Wziąłem więc swoje rzeczy i wyszedłem zamykając za sobą drzwi. Nawet nie zdąrzyłem ubrać dresów i zostałem w sportowych spodenkach. Miałem już się udać na przystanek ale zatrzymał mnie Lopez.
Jedziesz ze mną? - zaproponował. No oczywiście że się zgodziłem. Lepsze siedzienie z nim w samochodzie niż w busie pełnym wkurwionych starszych ludzi.
A pomiędzy tobą a Pedrim coś jest że się nie lubicie czy coś? Bo gadasz z każdym tylko nie z nim czy tylko ja jakiś nie wtajemniczony jestem? - zaczął dopytywał gdy już jechaliśmy do mnie.
No tak jakby - odparłem krótko. Nie chciałem mu wszystkiego opowiadać. Jeszcze nie teraz.
Ale to co znaliście się wcześniej czy nie? - nadal dopytywał.
Nie - oznajmiłem i zacząłem się patrzeć za okno. Na samą myśl o nim dziwnie się czułem. Nie wiem nawet jak to opisać. Błagam niech on już odpuści ten temat.
To wy się pokłóc - nie dokończył bo mu przerwałem.
Możesz już skończyć? - wtrąciłem chamsko bo zaczęło mnie to już denerwować.
Przepraszam - odpowiedział cicho i skupił się na prowadzeniu. Po chwili byliśmy już pod moim blokiem.
I jak działo się coś ciekawego? - zapytał Ferran jak tylko zauważył że wszedłem do środka.
Po za tym że Pedro dziwnie się zachowywał to nie - odpowiedziałem ściągając buty.
Oho co znowu odjebał? Mam mu wpierdolić czy jeszcze nie? - zaczął Fer wychodząc do mnie na korytarz.
No nie wiem w ogóle jak tylko go widzę to mam dreszcze a jak zostaliśmy sami w szatni to się bałem o własne życie a on zamiast zajmować się sobą patrzył jak się przebieram i stamtąd uciekłem - wyjaśniłem i poszliśmy do kuchni.
To dlatego nie zmieniłeś spodenek - zauważył brunet skanując mnie wzrokiem - a kto to cie podwiózł bo widziałem przez okno?
Fermin i jeszcze potem on zaczął mnie o niego wypytywać i w ogóle nie weź skończmy już tą rozmowę - oznajmiłem i napiłem się wody - mam nadzieję że go jak najszybciej sprzedadzą bo nie wiem jak tu wytrzymam.
Albo to ty jesteś chory psychicznie i masz urojenia ale to tak czysto teoretycznie - zaśmiał się Fer.
Tak samo jak ty - odpowiedziałem i poszedłem do pokoju jednak Ferran mnie prześcignął i pierwszy zabrał pilot.
Tylko weź włącz coś normalnego - powiedziałem mimo że wiedziałem że i tak się mnie nie posłucha.
No oczywiście to jak który horror? - zapytał z uśmiechem bo wiedział że mnie to wkurwia.
Nie weź Ferran błagam cie - odrzekłem i próbowałem mu zabrać pilota. W końcu mi się to udało a on się na mnie rzucił więc uciekłem do łazienki ale on dobijał się do drzwi. Nie wiem jak je otworzył mimo że były zamknięte i wpadł prosto na mnie aż się wyjebaliśmy na podłogę.
I to niby ja jestem agresywny? - zapytałem śmiejąc się a ten zabrał pilota i sobie poszedł.
Tak - dodał i zamknął drzwi.
Ja nie mam zamiaru tego oglądać - powiedziałem wracając do pokoju a on już oglądał ten swój film.
Ale - nie dokończył bo się wtrąciłem.
Nie ma żadnego ale - odparłem i założyłem słuchawki obrażając się na niego.
Pablo no weź nie obrażaj się znowu - mówił ale nie reagowałem - Pablo - i zabrał mi telefon.
DAWAJ TO - krzyknąłem.
O czyli zauważasz mnie jak miło - zaśmiał się i mi oddał urządzenie. Ja sobie przeglądałem tiktoka na słuchawkach a on oglądał horror o zakopywaniu zwłok.
CZYTASZ
Przeszłość, o której nikt nie wiedział
Короткий рассказ⚠️cringe i gay alert⚠️ Shipy: • Gavi x Ferran ‼️jest to moja stara książka, której nie chce mi się poprawiać, więc zawiera błędy bolące w oczy. Czytasz na własną odpowiedzialność‼️