42.

102 9 8
                                    

-co ty robisz odłóż ten nóż
-spokojnie hina,nic ci nie zrobie podaj mi swoją dłoń
-po co?! zostaw mnie
-twoja krew,nikt cie nie skrzywdzi musimy tylko odrobine twojej krwi dlatego musze lekko cie drasnąć tym o to tu nożykiem, spokojnie-powiedział opanowanym głosem
ja już naprawdę sie bałam,moja wyobraźnia sprawiala mi takie figle że na każdym kroku widziałam niebezpieczeństwo,nie umiałam spojrzec na któregoś z nich bez obawy że ktoś mi coś zrobi,nie poznawałam sie.
chłopak przecioł wewnętrzną strone mojej dłoni,zabolało okropnie a potem jeszcze piekło jakby ten sztylet był czymś nasączony i specjalnie sprawiał nieprzyjemny ból.

-ile jeszcze boli mnie-zaczełam mówić
-jeszcze chwila krew nie chce lecieć musze zrobić głębszą ranę
-zwariowałeś,wiesz jak cholernie to boli, koniec wystarczy
chłopak jednak nie słuchał i dalej nacinał mi skórę,wtedy krew strasznie trysła i było jej okropnie dużo, chłopak wzioł troche do małego kieliszka i przygladał sie jej,po mojej rece az na podloge spływała stróżka krwi a rana coraz to bardziej piekła.

-ma taki piekny kolor,ciemno bordowy i ten zapach całkiem inny niż ten co zawsze-powiedział
-wypuść mnie teraz już dostaliście czego chcieliście
-to dopiero początek,heesung już na ciebie czeka idziemy-popchnoł mnie za ramie

wtedy wszystko co dotychczas sie działo wydało mi sie jedna wielką fikcją, osoby z którymi żyłam pod jednym dachem okazali sie kimś kogo nie znałam,nie tak jakby mi sie wydawało. chcieli mnie wykorzystać a może nawet i skrzywdzić. przez rane na środku dłoni zrobiło mi sie strasznie słabo aż zemdlałam.

leżałam na zimnej podłodze, dookoła mnie była pustka i ciemność w kącie pomieszczenia którego nigdy nie widziałam wielka kałuża krwi,obok kałuży leżał jake z wbitym w klatke mieczem i to z niego wylatywała krew która była dookoła,z jego ciała. śladu po ranie na mojej dłoni jakby nie było, jakby nic sie nie stało, ręka mnie nie bolała. podniosłam sie na kolana i zaczęłam rozglądać po pomieszczeniu, nadal byłam w mojej czarnej balowej sukience która była poszarpana. gdy się rozejrzałam zobaczyłam kawałek dalej ciało leżącego sunghoona,podeszłam tam.
sunghoon jako jedyny nigdy nie zachowywał sie w stosunku do mnie niepokojąco,zawsze mi pomagał i bronił był miły i nie czułam zagrożenia z jego strony.

-sunghoon nic ci nie jest co się stało?-upadłam na kolana
chłopak nic nie odpowiedział,spojrzał jedynie swoich przeszklonym wzrokiem, było widać że chciał coś powiedzieć ale nie dał rady. w jego klatce piersiowej była wielka rana prawdopodobnie też od miecza,strasznie krwawiła.
-hoon prosze,co sie tu stało co ci jest
-ooni....j...juz tu ......są..-powiedział ledwo i zachrypniętym głosem
-kto,kto tu jest?
chłopak zaczoł zamykać oczy
-SUNGHOON nie zasypiaj nie wolno ci!!-zaczełam klepać go po policzku
-hhina... ja..ja..ja cie kocham,kochałem i zawsze...zawsze będe..nie zapomnij o mnie..-wyszeptał a puźniej spojrzał mi w oczy i musnoł moje usta kciukiem
-nie żegnaj się słyszysz nie wolno ci! nie waż mi się słyszysz!!
chłopak zamknoł oczy i już ich nie otwierał a jego dłoń opadła,odrazu napłynęły mi łzy do oczu,strasznie zaczęłam płakać, bałam sie nie chciałam tu być,wszedzie było pełno krwi.

-hina halo budzimy sie-usłyszałam głos jungwoona
-całe szczęście budzi sie-powiedział heesung
-już spokojnie, usiądź powoli
-co,co się stało?-zapytałam
-lekko zasłabłaś, ale już jest w porządku-powiedział heesung

na mojej dłoni znowu była rana alw była opatrzona lekko wilgotnym bandarzem który przyjemnie chłodził moją rane i nie czułam bólu wogóle jakbym nie miała rany. usiadlam i oparłam sie o ściane, byłam w ponieszczeniu przez które wcześniej przechodziliśmy z sunoo. ciężko mi się oddychało i nadal lekko kręciło mi sie w głowie, ale było troche lepiej.

-sunghoon gdzie on jest? co mu sie stało?-pytałam
-sunghoon,nic mu nie jest stoi tutaj-powiedział jungwoon
-przecież on leżał tam... umarł mi na rękach-zaczełam płakać
-hej hej hina spokojnie nie umarłem żyje przecież-podszedł do mnie
-lezales tam, cały we krwi
-spokojnie to był tylko koszmar nic mi nie jest,nie jestem ranny nie umieram ani nie jestem we krwi
-hina przykro ki że nie możesz wypocząć ale już czas-powiedział heesung podając mi dłoń

jakoś wstałam i poszliśmy do wielkiej sali gdzie była na środku fontanna, było tam troche wody. chłopaki ustawili sie w rządku przedemną i kazali mi czytać coś tam z jakiejś księgi wiec to zrobiłam.

-niech ta czysta krew złożona w ofierze bogini wampirów, przywróci moce i siły wampirom którym krew ofiaruje i uczyniła ich potężnych, broń ich przed wszelkim zagrożeniem i otaczaj swym mrokiem,niech zapłoną ogniste wrota ktore prowadzą do twego świata-wypowiedziałam te słowa
wtedy wzięłam kieliszek w którym była krew i wlałam ją do wody w fontannie. na początku nic sie nie działo ale potem woda w fontannie zaczeła barwic sie cała na czerwono,nastepnie sie podnosić jakby sie gotowała i ciągle wzrastała, zaczęła wylewać sie z betonowej fontanny,wtedy zdałam sobie sprawe że woda którą wcześniej była zamieniła sie w ogromny basen krwi.

•|Polaroid Love|• Enhypen Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz