3.

517 30 4
                                    

Następnego dnia z samego rana Hina i jej babcia wybrały się do miasta. Diewczyna bardzo była podekscytowana poniewarz chciała jak najwięcej zobaczyć i pozwiedzać teren. Chciała poszukać jakiś poszlak,oznak lub czego kolwiek co pomogło by jej dowiedzieć sie czegoś o powiązaniu jej babci wraz z tajemniczymi chłopcami ze zdjęcia. Dziewczyna spakowała do torby zdjęcia które znalazła w tajemniczym pudełku i wyszła.

-Babciu to wszystko?-zapytałam wkładając ziemniaki do siatki
-Nie jeszcze musze wstąpić do pani Choi poczekaj tutaj-powiedziała odchodząc
Usiadłam na fontannie niedaleko sklepu do którego poszła babcia. Na przeciwko mnie w oddali było widać sierociniec i stary młyn. Wyjełam zdjęcie z kieszeni mojej dżinsowej kurtki. Był to ten sam budynek tylko w gorszym stanie. Moje myślenie przerwał szelest,a raczej kroki. Znowu czułam czyjąś obecność jakby ktoś patrzył na mnie z ciemnej uliczki. Nagle po karku przeszedł mnie chłód i dreszcze.

-Hina tu jesteś idziemy-powiedziła babcia nagle wychodząc ze sklepu i wszystkie wcześniejsze wydarzenia ustały
-Babciu?-powiedziałam pytająco
-Słucham?
-A nie już nic

Hina razem z babcią wruciły do jej domu. Dziewczyna coraz bardziej była przekonana że coś złego dzieje sie w tym mieście. Coraz to nowsze tajemnice wychodziły na jaw. Zblirzał się wieczór. Noce były coraz to chłodniejsze a nad miastem kłębiły się chmury które zapowiadały ulewe.

-Mam madzieje że pani Choi posmakuje to ciasto marchewkowe które upiekłam-powiedziała babcia
-Jasne,napewno jest dobre-powiedziałam
-Moge jutro iść do miasta?-zapytałam
-Jasne a po co?-zapytała
-Chce sie rozejrzeć
-No dobrze,ale bądź ostrożna i wruć przed zachodem słońca-powiedziała
-Jasne

Z samego rana Hina wraz swoją babcią wybrały się do miasta. Gdy jej babcia weszła już do domu swojej przyjaciółki,dziewczyna zaczeła rozgladać sie po mieście. Weszła do jednego z barów i usiadła przy ladzie by zamówić sobie coś do jedzenia.

-Dzień dobry co dla pani?-zapytała kelnerka
-Dzień dobry,poprosze ramen-powiedziałam
-Dobrze,cos do picia?
-Cola

Kelnerka przyjeła zamówienie z znikneła za ladą. Spojrzałam za okno gdzie idealnie na przeciwko było widać opuszczony sierociniec.
-Powinni dawno go zburzyć-powiedziała kobieta podając mi miske zupy
-Słucham?
-Sierociniec,ten budynek jest przeklęty-dodała
-Wie pani co sie tam działo?
-A kto nie wie,każdy słyszał co sie tam działo
-Co takiego?
-Dziecko wolała byś nie wiedzieć,smacznego-powiedziała odchodząc

Po zjedzeniu swojego posiłku Hina wyszła pochodzić po mieście. Dziewczyna postanowiła niezauwarzenie pujść na teren starego sierocińca. Przez droge ciągle towarzyszyło jej uczucie człodu na ramieniu oraz że ktoś za nią idzie. Mimo że Hina ciągle oglądała się za siebie nie zauważyła nikogo. Wejście na teren takiego pustostanu w którym nie wiadomo co może na nią czekać troche ją przerarzało ale ciekawość była silniejsza. Dziewczyna staneła przed starą budowlą która była ogrodzona wieką czarną bramą na której znajdowała się kłódka i łańcuchy uniemożliwiające otwarcie jej.

To było trudniejsze niż myślałam. Wszędzie były rzelazne kraty przez które nie dało się przecisnąć. Gdy miałam już rezygnować zobaczyłam że za pewnym kolczastym krzakiem jest dziura,dość spora dziura w płocie przez którą powinnam się zmieścić. Podeszłam bliżej do płotu gdzie znajdowała się dziura i pomału by nie poranić sie o ciernisty krzew weszłam za ogrodzenie. Budynek z bliska wyglądał jeszcze bardziej przereżająco niż z daleka. Wokół było pełno liści,ziemi i zarośniętej trawy. Podeszłam bliżej i weszłam po niskich betonowych schodach. Rozejrzałam się dookoła i chwyciłam starą zameszoną klamkę od dużych brązowych drzwi. Pomału uchyliłam drzwi które wydały piskliwy dźwięk który następnie rozszedł się po całym budynku. Zaświeciłam latarkę w telefonie i weszłam do pomieszczenia. W środku wszędzie było pełno kurzu i pajęczyn. Ta budowla naprawde bardzo długo musiała stać nie urzywana i opuszczona. Zaczełam rozglądać się po budunku. W środku były ogromne marmurowe schody prowadzące w góre oraz wielki hol. Postanowiłam rozejrzeć się po parterze pomieszczenia. Poszłam w lewą strone gdzie było kolejne wielkie pomieszczenie ze stołami,krzesłami,starą kanapą i kilka szafek w kątach. Układ tego pomieszczenia przypominał jadalnie. Ku mojemu zdziwieniu na stole nadal były obrusy a na szafkach stały zakurzone talerze w których znajdowała się stara woda prawdopodobnie z przeciekającego dachu. Zauwarzyłam drzwi na których pisało aula. Drzwi były lekko uchylone więc poszłam w ich kierunku. W kolejnym pomieszczeniu znajdowało się dużo ławek oraz duży projektor ustawiony wprost na białą ściane. W pokoju znajdowało się równierz biurko do którego zdecydowałam się zajrzeć. W środku nie było nic ciekawego stare papiery,jakiś notatnik i kilka piór. Gdy miałam już opuszczać pomieszczenie i udać się dalej zauwarzyłam że w projektorze znajduje sie stara klisza. Wyjełam ją ale w ciemności nie mogłam zobaczyc co na niej było. Spakowałam ją do torby i opuściłam pomieszczenie. Na dworze było widać zachód słońca,zbliżała się 18 co oznaczało że musze wracać do miasta. Babcia napewno zaczeła by się niepokoić gdybym nie przyszła do niej do Pani Choi po klicze do domu. Wyszłam z pomieszczenia gdzie znajdowały się stoły i zaczełam kierować się do holu a następnie do wyjścia. Gdy miałam już chwytać za klamke usłyszałam szelest,jakby coś sie poruszyło.
-Halo jest tu kto?-zapytałam ale nie uzyskałam odpowiedzi. Chwile potem znowu usłyszałam ten dźwięk
-HAL...-zanim zaczełam dokączyć z góry zleciało setki nietoperzy które gdy tylko otworzyłam drzwi by uciec rozproszyło się po niebie. Zaczełam biec do ogrodzenia by jak najszybciej opuścić teren budynku. Gdy juz prawie sie przecisłam podknełam się i zraniłam noge o kolce cierniowego krzewu. Rana utrudniała mi bieg ale jakoś zdołałam uciec. Bieglam ile sił w nogach nie odwracając sie za siebie by dotrzec do domu Pani Choi na czas. Naszczęście udało mi się,spuźniłam się tylko 3 minuty ale usprawiedliwiłam to wymówka że nie wiedziałam jaki to adres kamienicy.
-Dzień Dobry Pani Choi-powiedziałam
-Dzień Dobry dziecko
-Prosze masz klucze-powiedziała babcia
-Może chcesz zostać? Zrobie ci herbaty-zaproponowała kobieta
-Bardzo chętnie ale nie tym razem,musze jeszcze coś w domu zrobić-powiedziałam

Kobieta uśmiechneła się pogodnie i pożegnała z Hiną. Dziewczyna zabrała klucze o udała sie do domu. Za zewnątrz robiło się juź ciemno dlatego Hina śpieszyła się by dotrzeć zanim zapadnie zmrok,nie przepadała chodzić sama w nocy. W domu unosił sie zapach marchewkowego ciasta które poprzedniego dnia piekła babcia dziewczyny oraz starego drewna. Hina osłożyła klucze do drzwi zamykając je od środka i poszła do lazięki wziąść kąpiel,po męczącym dniu pełnym przygód.

Witajcie dzisiaj troszke dłuższy rozdziały.Mam nadzieje że sie spodoba(◕ᴗ◕✿)

•|Polaroid Love|• Enhypen Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz