Rodział dwudziesty ósmy

59 2 0
                                    

Wczorajszy dzień był katastrofą życiową.

Przynajmniej ranek taki był, mieszanie alkoholu nie jest za dobrą rzeczą a jeszcze gorsze jest mieszanie to z Isaac'em.

Drugą część dnia była ciekawsza, cały dzień z Aidenem z łóżka nie wyszliśmy a jak wyszłam zaraz z powrotem zanosił mnie do niego. Muszę przyznać że ma kurwa energię.

Rozmawialiśmy i dowiedziałam się dlaczego przekształcił że tak powiem swoje imię, ale powiedział że go to podnieca jak mówię do niego pełnym imieniem na co zaczęłam się śmiać .

Oto teraz stoję przed domem i czekam na Ashtona ledwo trzymając się na nogach

Zarzekł się że wczoraj że będę miała problemy z chodzeniem a ja stwierdziłam że coś go boli.

Jednak dzisiaj to mnie coś boli

Wytłumaczyłam Aidenowi dlaczego dlaczego lecimy do Rzymu. Oczywiście miał obiekcje co do puszczenia mnie z moim starszym bratem, bo mu nie ufa. Ja też mu nie ufam.

-Daj tą walizkę wrzucę ją do bagażnika- odezwał się Ash jednak zanim zdążyłam zaprotestować, bo walizka była moją jedyną pod porą była ona , a teraz urżnęłam na ziemię jak kłoda tłukąc sobie kolana.

-Japierdole, wszystko w porządku ?-podniosł mnie

-Nie mogę chodzić, narazie, jest 5 rano, później będzie lepiej

-Czemu nie możesz chodzić , coś się stało ?

No przecież mu nie powiem że mój chłopak mnie wypieprzył tak że mam problemy z chodzeniem

-Chryste , wszystko w porządku- Mateo wyszedł przed dom przecierając oczy

-Czemu ona nie może chodzić ?-warknął Ashton

-A bo ja wiem -wzruszył ramionami -wrzuć tę walizę to bagażnika ja jej pomogę wsiąść.

Podszedł do mnie i zaprowadził do auta

Uduszę Aidena przysięgam

-Wyjaśnisz ? - zwrócił się do mnie

- Zapytaj swojego przyjaciela -fuknęłam za nim przemyślałam to co powiedziałam

Otworzył szerzej oczy i uniósł brew

-Słucham ?

-Nic

-Zabije go kurwa, przysięgam że odetnę mu tego kutasa własnym nożem

-Ja tam się dobrze bawiłam-stwierdziłam- ale myślałam że blefował z tym że nie będę mogła chodzić, ale ja tam nie żałuję chodź mam ochotę go uderzyć

Westchnął i pożegnał się ze mną dalej z miną jakby miał kija w dupie, gadał jeszcze o czymś z naszym najstarszym bratem

-Więc to dlatego nie możesz chodzić -powiedział wsiadając do auta

-Skończmy już ten temat błagam, zażenowanie sięgnęło zenitu

-Moim zdaniem jesteś na to za młoda jak i w ogóle na chłopaków

-Najlepiej żebym została zakonnicą lub starą panną co?

-Tak ta opcja bardziej mi odpowiada

-A mi odpowiada kiedy się nie wtrącacie

-Zawsze będziemy to robić

Założyłam ręce na piersi i odwróciłam głowę w stronę okna

-Moim zdaniem Twoje towarzystwo jest nie odpowiednie, staczasz się

I Remember You Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz