Rozdział 5

619 17 2
                                    

Kaia

Kolacja minęła w ciszy, od razu po niej ruszyłam za tatą w pewne miejsce. O ile dobrze pamiętałam znajdował się tam jego gabinet. Nie wchodziłam wtedy do środka, bo brat powiedział mi, że lepiej tam nie wchodzić no chyba, że ma się dobry powód. Tata wolał pracować w ciszy, to było moje zdanie na jego słowa. Wchodząc do środka można było zobaczyć tak jak reszta domu był on w ciemnych kolorach. Pasowały do siebie. Było tu czuć pieniądze bardziej niż w innych pomieszczeniach. Tata pokazał ręką na fotel stojący przy ścianie. Ruszyłam w tym kierunku tak samo jako on. Z nami przyszedł też najstarszy z braci, nie przeszkadzało mi to za bardzo, ale nie lubiłam jego wyrazu twarzy. Cały czas była kamienna.

-Przechodząc do zasad. - Rozpoczął tata spokojnie patrząc uważanie na moje zachowanie. Czułam się trochę nie swojo, ale musiałam jak na razie to przeżyć. Stał on naprzeciwko mnie. Górował nade mną i to bardzo. - Wszyscy się do nich stosują oczywiście. - Pokiwałam głową na tak żeby mógł mówić dalej. - Po pierwsze zanim zaczniemy mówić o nich. Prosiłbym ciebie o werbalne odpowiedzi i jak ktoś mówi żebyś patrzała na niego. Wtedy będziemy wiedzieć czy na pewno wiesz o czym mowa, zrozumiano principessa? - Pokiwałam głową, ale szybko się skapnęłam, że miałam tego nie robić. (Księżniczko)

- Tak. - Odpowiedziałam krótko a on pokręcił tylko głową, ale zaczął mówić dalej.

- Pierwszą zasadą jest to żebyś nawzajem szanowała się z braćmi, oczywiście wliczamy w to wywrócenia oczami. Jeśli oni tego nie przestrzegają to przyjdź do mnie. Po drugie nie wchodź na trzecie piętro oraz nie schodź do piwnicy. Pracujemy tam i potrzebujemy spokoju. - Odpowiedziałam mu krótkie zrozumiałe słowo, że nie mam żadnego sprzeciwu. - Po trzecie jak gdzieś będziesz chciała wyjść to powiedz o tym któremuś z braci to cię zawiozą albo pójdą z tobą.

- Tobie też mogę powiedzieć? - Spytałam do pewności.

- Oczywiście, mówiąc dalej zasady proszę cię nie biegaj po domu, nikt nie chce, żeby stała się tobie krzywda, ale jak już sobie zrobisz to przyjdź do mnie lub do Vincenzo, dobrze?

- Okej.

- Trzymaj swoje oceny wysoko, nie rób problemów w szkole oraz jak czegoś nie rozumiesz przychodź od razu do kogoś z nas. Mówiąc dalej żadnych, ale to żadnych chłopaków, możesz się z nimi przyjaźnić, ale żadnych związków. - Jak na razie to niczego nie miała problemu, chłopacy mnie nie interesowali, wolałam się skupić na swoich talentach, żeby je rozwijać. Odpowiedziałam mu twierdząca a on tylko wypuścił powietrze z płuc tak jakby z ulgi. Nie rozumiałam, dlaczego, ale nie było dane o tym myśleć, gdy on dalej zaczął mówić. - Żadnego alkoholu, papierosów, innych takich używek.

Spojrzałam na niego jakbym ducha zobaczyła. Nigdy tego nie próbowałam i nie zamierzam po swoich przeżyciach. Vincezno nie odezwał się przez ten czas, siedział cicho niedaleko mnie patrząc na mnie. Tata powiedział jeszcze kilka zasad. Po zakończonym wykładzie odprowadził mnie do salonu, gdzie byli bliźniaki i dwójka najmłodszych z braci. Oglądali jakiś film, stałam chwilę aż nie zobaczył mnie Martino. Poklepał miejsce między nim a Valentino. Siadłam tam a ten od razu przyciągnął mnie do siebie. Wzdrygnęłam na ten gest, ale po chwili się rozluźniłam.

Oglądali jakiś film przygodowy, był dość ciekawy. W pewnym momencie położyłam głowę na ramię młodszego bliźniaka, nic na to nie powiedział a tylko przyciągnął mnie do siebie bardziej. Na kolanach poczułam coś ciężkiego, była to głowa Valentino. Po patrzyłam na niego, uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniając go zobaczyłam, że Dario wraz a Armando są zazdrośni patrzeli na mnie z daleka. Też chcieli się ze mną położyć. Młodszy wstał i usiadł przed mną na podłodze opierając głowę na moich kolanach, Armando zrobił podobnie tylko że zrobił to z boku moich kolan. Nie wiem, dlaczego nie bałam się ich dotyku, był on dla mnie przyjemny.

I just wanted...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz