Vincenzo
Metaliczny zapach byłem, wstanie wyczuć z daleka. Przez praktycznie całe życie go czułem, a teraz wchodząc do kryjówki, musiałem załatwić sprawę z jednym człowiekiem.
Wszyscy kłaniali się przede mną i moim bratem. To właśnie jest szacunek wyrobiony przez te wszystkie lata, pracowaliśmy na niego ciężko. Opłacało się to bardzo.
Szacunek dał nam jedną z potężniejszych mafii na świecie.
-Capo. - Zwrócił się naczelny dowódca tego regionu. - Witamy z powrotem. Mężczyzna jest już w piwnicy, oczekuje na Pana.
- Dziękuje Olio.
Ruszyłem w tamtą stronę. Człowiek, który tam siedział, szpiegował nas dla naszego wroga. Jeszcze nie wiem którego, ale niedługo się tego dowiem.
Lojalność w mafii się bardzo opłaca, zapewniamy wszystkim naszym pracownikom bezpieczeństwo ich rodzin oraz dobry zasiłek pieniężny po śmierci.
Natomiast osoby, które nie są nam lojalni no cóż, z nimi postępujemy jak ze zwierzętami. Ich niewierność ukazuje się w śmierci.
Wchodząc już do pomieszczenia i rozglądając się po nim. Widziałem kilku moich ludzi i oczywiście naszego małego szpiega. Siedział nieprzytomny na środku pokoju.
Piękny widok. Był cały poobijany.
- Obudźcie go.
Rozkazałem, a oni od razu się wzięli do pracy. Armando cały czas stał przy moim boku. On dziś się nim będzie zajmował.
Jest on w tym specjalistą i tym bardziej najbardziej okrutny. Ten chłopak nie zna granic.
Jest młody, nie dziwię się. Niech się wyszaleje, dopóki może.
-No proszę, kto tu wstał z drzemki?
Mężczyzny wzrok od razu padł na mnie, pokazywał on tylko strach. Nie dziwię się, każdy się mnie boi. A szczególnie osoby, które wiedzą, że mają coś na sumieniu.
-Capo, proszę. - Zaczął swoją gadkę, próbował sobie uratować dupę. - Ja nic nie zrobiłem.
Podszedłem do niego.
-Wszyscy tak mówią, a potem wychodzi, że i tak knuli za moimi plecami. - Nachyliłem się nad nim. - Dla kogo pracujesz?
- Dla nikogo!
- Na pewno? - Zapytałem, a ten zaczął energicznie kiwać głową. Zamachnąłem się i przywaliłem mu prosto w szczękę. Poleciał do tyłu. - Lepiej zacznij gadać. Nie jestem dziś cierpliwy.
Potrzebował chwili, żeby się po tym pozbierać.
-Dla ciebie pracuje Capo!
Zaczyna mnie wkurzać, nienawidzę kłamców takich jak on. Nikt za moimi plecami nie zrobi niczego bez mojej wiedzy. Ja zawsze się dowiem.
-Armando.
Nie było powtarzać się dwa razy, on od razu zabrał się do pracy. Tymczasem ja klapnąłem sobie na krzesełku nie daleko.
-Zabawę czas zacząć.
Uśmiechnął się. Jebany psychol odczuwa przyjemność w tym, co kocha robić.
-Tylko mi go nie zabij. - Zwróciłem się do brata, ten jedynie pokiwał. - Będzie musiał o nią błagać.
- No, no, to co pierwsze chcesz? - Zawsze dawał swojej ofiarze wybór. - Krzesło elektryczny, jakiś kwas, czy może wyrywanie paznokci?

CZYTASZ
I just wanted...
RandomPierwsza część "I just wanted..." Nastoletnie życie nie jest łatwe, nabieramy doświadczenia, które zdobywamy przez całe życie, lecz ten czas jest najważniejszy. Kaia zdobywa te doświadczenie od dzieciństwa, nie wie, w którym momencie przyjdzie jej...