Rozdział 18

326 14 7
                                    


Kaia

-Kaia masz chwilę? - Gabe wszedł mi do pokoju. - Chciałbym pogadać.

- Jasne. - Siedziałam na łóżku, czytając książkę, była w miarę ciekawa, a słońce na dworze dopisywało.

Po mojej ucieczce minęło parę dni, a rodzina nie chciała mnie puścić do szkoły. Było to upierdliwe z ich strony. Zaczynało mi się bardzo nudzić.

Odłożyłam książkę na szafkę nocną, gdy Gabriele usiadł nie daleko mnie. Przez ostatnie dni zaglądał do mnie, oczywiście inni też. Nawet zabrali mnie do lekarza, by obejrzał moją ranę na karku.

Goi się dobrze, nie ma żadnego zakażenia.

-Pamiętasz kolację z rodziną Lee? - Pokiwałam mu głową. - Powiedziałaś mi wtedy, że znasz głowę tej rodziny.

- No pamiętam, ale co z tym?

- Miałaś mi opowiedzieć, jak go poznałaś. - Ułożył głowę na moich kolanach, nie przeszkadzało mi to. - Ale dziwi mnie jedno, to że zaprzeczyłaś.

- Ahhh, teraz już pamiętam. - Podrapałam się karku. - Trochę długa historia.

- Mam czas. - Uśmiechnął się do mnie, wpatrywał się we mnie. Chciał uzyskać swoją odpowiedź.

- Jak mieszkałam jeszcze z matką. - Zaczęłam. - Pomogłam mu.

- Tyle masz mi do powiedzenia. - Uśmiechnęłam się do niego cwano. - Nie bądź taka, chcę poznać całą historię.

-Ehhh, niech ci będzie. - Pokręciłam głową. - Ale pamiętasz obietnicę?

- Ależ oczywiście, dochowam jej. - Puścił mi oczko, zaśmiałam się na niego.

- Był to późny wieczór, a ja szłam do sklepu.

- Nie było za późno na to? - Chciał wiedzieć historię, a mi przerywał. - Przecież to było niebezpieczne.

Wywróciłam oczami na jego słowa, nie takie rzeczy się przeżyło.

-Nie zadawaj pytań. - Wskazałam na niego palcem. - Chcesz wiedzieć, to chociaż mi nie przerywaj.

- Tak jest. - Zasalutował, ale przy okazji przywalił mi z łokcia. Jęknęłam, bolało trochę. - Przepraszam, nie chciałem.

- Nic się nie stało. - Posłałam mu łagodny uśmiech. - Wracając do historii, w pewnym momencie usłyszałam, jak ktoś się kłócicie. Byli to trzej mężczyźni. Chciałam zobaczyć co się dzieje, ale zauważyłam, że jeden ma broń. Przestraszyłam się.

Podniosłam głowę do góry na wspomnienie o tamtym wydarzeniu.

-Chciałam stamtąd pójść, wtedy usłyszałam strzał. Przestraszyłam się. - Wzięłam głębszy oddech. - Zaczęłam uciekać, szli w stronę wyjścia z uliczki. Schowałam się w innej, ale gdy nie było ich słychać, postanowiłam sprawdzić czy trzeci mężczyzna jest żywy.

Pamiętam to uczucie, które mi wtedy towarzyszyło. Nie zapomnę tego nigdy.

-Mężczyzna leżał z ranną postrzałową brzucha. Miał zamknięte oczy, ale jeszcze był przytomny. - Gabe słuchał mnie uważnie. - Chciałam mu pomóc, ale on tego nie chciał. Po chwili odpuścił i kazał mi zadzwonić do jego syna, wtedy stracił przytomność.

Każda sekunda pojawiała mi się przed oczami, ten obraz, jak leży na ziemi.

-Zrobiłam to, co mi kazał i zadzwoniłam do niego. - Przypomniało mi się nazwa w jego telefonie. - Po rozmowie z jego synem, opatrzyłam mu ranę i poczekałam aż ktoś po niego przyjedzie, ale usłyszałam samochody zatrzymujące się przy alejce.

I just wanted...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz