Rozdział 11

402 14 4
                                    


Kaia

Czas nieubłagalnie szybko leci, od tamtego dnia mięło sporo czasu. Była już sobota i aktualnie wszyscy się szykowaliśmy na przybycie naszego gościa. Cały czas pamiętam, jego minę jak go zapraszałam. Próbował odmówić, ale ja już postawiłam na swoim.

Było po ni wtedy widać, że był zestresowany. Chodził tak do końca tygodnia. Codziennie pytał, czy nie ma jakiegoś innego wyjścia, zaczynał mnie powoli irytować. Czegoś się bał, ale nie wiedziałam dokładnie czego.

Przeglądałam się w lustrze, ubrałam się skromnie. Nie było to jakieś wielkie wydarzenie, więc nie musiałam się wystrajać jak szczur na otwarcie kanału.

Do kolacji zostało jakieś piętnaście minut. Wszyscy od rana byli jacyś przygnębieni lub zdenerwowani. Próbowałam ich ignorować, tym bardziej jednego osobnika. Zresztą nie miałam problemu.

Słysząc powiadomienie, wzięłam w rękę telefon. Po dużych trudnościach i pomocy Taty udało mi się opanować, jak działa telefon. Nie było to jakoś bardzo skomplikowane.

Na moją twarz automatycznie pojawił się uśmiech. Pisał do mnie Nick.

Nick <3:

Niedługo będę, naprawdę muszę tam być?

Ja:

Tak, nawet nie próbuj się wymigać!

Nick <3:

😞

Na tym skończyła się nasza konserwacja, znaczy ja ją, tak zakończyłam, bo wiedziałam, że cały czas będzie mnie próbować przekonać.

Nie tracąc na niego, czasu postanowiłam zejść już na dół.

Z dołu było słychać już głosy, nie zwracali uwagi na swoje otoczenie. Pierwszą osobą, która mnie zobaczyła, był Dario. Jego oczy się zaświeciły na mój widok.

-Wyglądasz pięknie Kaia!

Zwrócił się do mnie, a ja nieśmiałe się do niego uśmiechnęłam. Zwrócił tym uwagę reszty domowników, którzy tak samo, jak Dario zaczęli mnie komplementować.

-Dziękuje i wy też wyglądacie dobrze.

Podrapałam ręką kark. W salonie byli wszyscy oprócz taty i Vincenzo.

Wspominając tego drugiego, to byłam na niego obrażona i wolałam go unikać. Przestraszył mnie tamtego wieczoru, próbował mnie brać na bok, ale ja się nie dawałam. Broniłam się tandetnymi wymówkami.

Usiadłam koło Valentino, który mnie przytulił do swojego boku, było mi wygodnie przy nim. Rzadko go widywałam, przeważnie nie było go w domu lub siedział zamknięty u siebie.

Korzystałam z każdej chwili, w której się wyłaniał. Szukałam u niego atencji trochę. A on bezgranicznie mnie brał pod swoje ramię.

Natomiast Martino nigdy nie było widać w domu, widywałam go tylko rano na śniadaniu. Potem gdzieś znikał, ale jak już był to uczył mnie grać w ich gry na konsoli.

Armanda widziałam na co dzień, był ze mną w szkole i siedziałam z nim i Dariem na stołówce. Uwielbiałam z nim jeździć autem, miał dobry gust w muzyce!

Z Dariem było tak samo, jak z Armandem tylko, że z nim wychodziłam czasem zwiedzać okolicę. Pokazywał mi mnóstwo rzeczy i pomagałam mu w jego żartach.

Matthias okazał się dla mnie drugą matką, był wspaniały! Zawsze mnie wysłuchiwał, pomagał z każdym problemem. Spędzałam z nim aktualnie najwięcej czasu. Uczył mnie gotować, co bardzo mi się spodobało.

I just wanted...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz