Rozdział 14

427 14 2
                                    

Kaia

Byłam szokowana informacjami, które wczoraj powiedział mi nonno. Nie byłam śmiałą osobą przez całe życie. To, że czasem w pewnych momentach stawiam się, to nic, a nic nie znaczy dla mojej pewności siebie.

Czuję takie same emocje, jakie doznałam przed spotkaniem z dziadkami, nie długo miałam poznać resztę rodziny, miała dziś przyjechać, a ja jak zwykle się denerwowałam, jak na mnie zareagują.

Tata wczoraj wyznał mi, że nikt więcej o mnie nie wie. Mam być ich niespodzianką, ja to powiedział w formie żartu, Dario. Nie było to śmieszne, tylko bardziej mnie zdenerwowało niepotrzebnie.

Po jego zdaniu zrobiło się bardziej zabawnie, gdy dostał w potylice od dziadka i ochrzan od babci, że ma nie mówić o mnie, jak o jakieś rzeczy. Przepraszał mnie przez cały wieczór.

-Kaia. - Surowy głos dziadka wyrwał mnie z myśli. - Nie masz czym się martwić, jedno słowo, a ustawię ich wszystkich do pionu.

Uśmiechnęłam się pod nosem na jego słowa. Miał autorytet i to duży, nawet tata się go bał. Za to mnie traktował jak księżniczkę. Podobało mi się to. Jako jedyny mnie rozumiał, gdy się stresowałam czy denerwowałam. Jakby czytał mi z myśli.

Za to babci kuchnia jest niesamowita. Zrobiła dla nas wczoraj wspaniałą kolację. Bardzo mi wczoraj zasmakowała. Przyzwyczaiłam się już do dziadków w miarę. Czasami wzdrygam się na ich dotyk, ale nie daję tego po sobie poznać. Nie chcę, żeby poznali prawdę, znienawidzą mnie tedy, jak i moje ciało.

Godziny leciały jak sekundy od rana. Miałam poznać całą resztę rodziny i cały czas mnie to martwiło, Martino zauważył to rano i próbował odciągnąć mnie od myśli. Udało mu się.

Zabrał mnie do swojego pokoju i graliśmy razem w planszówki, po tym dołączył do nas Valentino. Chłopcy grali tak dobrze, że cały czas przegrywałam i lądowałam na ostatnim miejscu.

W końcu się lekko zdenerwowałam i wyszłam z pokoju. Wpadłam na Vini'ego. Ten tylko pogłaskał mnie po głowie i poszedł dalej mówiąc, że musi załatwić coś ważnego.

A teraz? Siedzę w salonie opierając głowę o ramię nonno. Wygodnie mi jest na nim. Babcia siedzi w kuchni przygotowując wraz z Matthiasem przekąski dla naszych gości.

-Nonno?

-Tak Kaia. - Jego głos cały czas był surowy, nie dawał poznać po sobie żadnej emocji wśród innych domowników, niż wnerwienie. Trochę mi to przeszkadzało nie powiem. Ze mną obchodził się lepiej niż z moim rodzeństwem. Było to nie fair.

- Jak zareagowałeś, jak się o mnie dowiedziałeś? - Byłam ciekawa, jak na to odpowie.

- Mówiąc szczerze byłem zaskoczony przez chwilę, ale... - Za pauzował, jakby szukał odpowiednich słów. - po chwili wewnętrznie się cieszyłem, a zewnętrznie ochrzaniłem twojego, pożal się Boże, ojca za to, że mi nie powiedział. Zawsze był złym kłamcą, ale przy okazji próbował zatuszować każdą jego tajemnicę i wybryk.

Zaśmiałam się, dziadek nie lubił, gdy się przed nim coś ukrywało, a tata miał do tego jaja, ale chyba tego dobrze nie robił. Teraz wiem po kim to mam. Nie umiem dobrze ukrywać niektórych rzeczy.

-Twoi wujkowie też byli niezłymi skurwielami.

- Słownictwo nonno!

-Ależ spokojnie dziecko. - Jego zdaniem nic nie było przekleństwem, ale znając życie, jak ja jakieś powiem, to już będzie. Życie jest takie nie sprawiedliwe. - Wracając, twoi wujkowie uczyli się od twojego ojca i wyszło im to na złe, byli tacy głupi i dalej są, cały czas sprawili kłopoty, a potem ja musiałem święcić oczami.

I just wanted...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz