Rozdział 25

263 8 0
                                    

Kaia

-Kaia! - Ktoś właśnie próbował wybudzić mnie ze snu, podziałało. - Wstawaj!

Głos stawał się irytujący i na pewno nie należał do któregoś mojego brata, więc był to któryś kuzyn. Obstawiam na Riccardo, jego głos był dla mnie rozpoznawalny.

-No dalej! - Poganiał mnie, ale ja tylko przewróciłam się na drugi bok. - Dzisiaj idziemy na stok!

Wykrzyczał zadowolony z siebie. Ric był podekscytowany, lecz ja nie. Nigdy nie byłam na stoku ani na nartach. Trochę się tego bałam.

Leniwie otworzyłam oczy, oczywiście kuzyn był już ubrany. Która w ogóle jest godzina. Patrząc na zegarek zauważyłam, że jest po szóstej. Po co ten człowiek budzi mnie tak szybko.

-Jeszcze jest dużo czasu. - Mruknęłam do niego, siadając. - To, dlaczego mnie budzisz?

Przetarłam oczy ręką. Było jeszcze wcześnie, mogłabym sobie jeszcze pospać trochę. Od wczoraj jesteśmy w górach, a moja miesiączka już mi nie przeszkadzała. Jedynie czułam się trochę z nią dziwnie.

-Tylko ty mi zostałaś, każdy inny, by mi za to przywalił, za to, że ich obudziłem. - Serio? Tylko dlatego tu jesteś. - Tak, poza tym to ładny dzień się szykuję.

-Mhm. - Mruknęłam do niego i z powrotem się położyłam, było mi trochę zimno. - Mogę iść dalej spać?

- Kaia! - Powiedział głośniej, nie wiem, po co się drze. - Proszę, nie!

Zaczynałam się irytować jego osobą w moim, tymczasowym, pokoju. Mógłby już wyjść albo zaraz ja wyjdę.

Patrzyłam na niego ciągle tak samo jak on na mnie. Byłam jeszcze śpiąca, a on pełen energii, skąd on ją bierze.

-Dlaczego jesteś tak wcześnie na nogach? - Zapytałam po krótkiej przerwie. - Jest dopiero szósta.

- Nie mogłem spać, dawno nie byłem na nartach i się tym ekscytuję. - Patrzył na mnie z iskierkami w oczach. O mamusiu, na co ty mnie skazałaś. - A ty nie?

-Może trochę, ale bardziej się boje. - Wyznałam szczerze. - Nigdy nie byłam na nartach.

Żeby uniknąć dalszych pytań, wstałam i wyszłam z pokoju. Na korytarzu było zimniej niż u mnie. Słyszałam jak za mną podąża Riccardo. Nie chciał mnie zostawić, więc postanowiłam wybrać pokój taki, do którego na pewno nie wejdzie.

Nie zwracałam już uwagi na jego słowa, chciałam iść jeszcze spać, inaczej usnę tutaj, na tej podłodze. Co nie jest dobrym pomysłem. Moje stopy marzną od posadzki.

Wreszcie dotarłam do odpowiedniego pokoju, nawet nie pukając do niego weszłam, na całe szczęście kuzyn za mną nie podążył do środka. Zanim zdążył coś powiedzieć, zamknęłam mu drzwi przed nosem.

-Potrzebujesz czegoś Tesoro. - Zapytał zachrypniętym głosem Vincenzo, to właśnie jego pokój wybrałam. Patrzał na mnie, był półprzytomny. Nie odpowiadając mu na pytanie położyłam się obok niego, przykrywając się jego kordłą.

Nie protestował, nawet sam mi pomógł się przykryć.

-Jesteś zimna. - Zauważył, gdy się do niego przytuliłam. Było mi zimno, bo musiałam tu przyjść, uciekając przed Riccardo.

- Za to ty, jesteś ciepły. - Wtuliłam się w niego jeszcze bardziej, a Vini się lekko zaśmiał.

- Co tu robisz?

-Riccardo do mnie przyszedł i mnie obudził. - Zrobiłam przerwę i ziewnęłam. - Spokoju mi nie chciał dać, więc przyszłam tutaj.

-Porozmawiam z nim później. - Wymruczał do mnie. - Teraz śpij, obudzę cię.

I just wanted...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz