Rozdział 23

262 10 0
                                    

Kaia

Święta, święta i po świętach, jak ten czas szybko leci. Był już nowy rok, a z nowym rokiem przychodzi tylko jedna rzecz. Nowy rok, nowa ja. Czy tak na pewno będzie, to nie wiem. Chciałabym zmienić lekko swoje nastawienie na bardziej pozytywny, lecz chyba to nie przejdzie.

Jakoś zbyt dobrze czuję w takim wydaniu jakim jestem. Czas pozostać swoją osobowością, a zacząć pracować na wadami i przy okazji nad moimi mocnymi stronami.

Trzymałam połówkę serca, które odstałam od brata. Było ono magiczne, tym bardziej z tym co się znajdowała w środku.

***

Tego samego wieczoru wpadł do mnie Vincenzo, tak ja obiecał. Przysiadł na brzegu mojego łóżka, zdarzyło się akurat tak, że czytałam, więc odłożyłam książkę na szafkę nocną.

-Tesoro, na początku wesołych świąt. - Powiedział do mnie, gdy zmienił pozycje by położyć się obok mnie, po drodze ucałował moje czoło. - A po drugie musimy dokończyć naszą rozmowę.

Czyli mnie to nie ominie, a miałam na to wielką nadzieję. Miałam nadzieję, że sam się zdąży zorientować, dlaczego byłam u Ryan'a. Najwidoczniej chciał usłyszeć to z moich ust. Co za człowiek.

Westchnęłam, aczkolwiek się nie odezwałam. Chciałabym by sam zaczął rozmowę, jakoś mnie do niej nie ciągnęło. Znając jego znów powróci to mojej relacji z ochroniarze, a przy okazji do relacji z jego przyjacielem.

-Coś czuję, że chcesz ominąć tę rozmowę. - Powiedział po chwili, nie no, chętnie ją przeprowadzę. Powiedziałabym to chętnie, ale lepiej nie. - Oczywiście, że się domyśliłem, lecz czuję, że coś się jeszcze zdarzyło. Mimo, że Callum próbował to zatuszować, to nie jest zbyt dobry w trzymaniu emocji na wodzy.

Zdążyłam to już zauważyć, gdy ich temat zeszedł na pytanie "coś się jeszcze wydarzyło", to zapewne zacisnął on pięści, jak i szczękę.

-Nie powiedział ci? - pokręcił głową na nie. Nie chce sprawiać kłopotów Ryan'owi. - Ehh, czasem to nie umie kontrolować swoich emocji.

- Tak? - Zapytał z uniesioną brwią. - To co się tam wydarzyło?

Próbował wyciągnąć to ze mnie. I tak by się dowiedział, gdyby dobrze docisnął Callum'a, ale tego nie zrobił. Kto wie, co może zrobić, gdy jest rozwścieczony. Kto wie w jaką się może przemienić bestie.

-Jakaś pani z recepcji miała do nas problem.

- Gdzie wy niby byliście? - Zapytał zdziwiony, chyba ktoś szczegół pominął.

- No jak to, gdzie? W biurze u Ryan'a. - Vincenzo przeklnął pod nosem, nie był z tego zadowolony. - Nie miałam do niego numeru, a sekretarka znając życie by mnie odesłała, gdybym zadzwoniła na numer firmy.

-Mogłaś poprosić o numer mnie. - Powiedział zniesmaczony. - Dałbym ci go.

-Ale nie obyłoby się od pytań po co mi on.

- Prawda. - Nawet nie próbował zaprzeczać. - Ale chociaż miałbym wiedzę, że nic ci się nie stanie.

- Aj tam. - Machnęłam na niego dłonią, przecież jestem cała i zdrowa. Leżę obok niego, czyż nie? - Przecież był ze mną Callum. A poza tym zjawił się Ryan.

- Może mi powiesz od początki, co się wydarzyło?

- No to jak mówiłam, jakaś pani w recepcji się do nas przy pruła. Jako że nie była wychowana, to zwróciłam jej uwagę. - Widziałam jak Vini przymrużył oczy. - No i zaczęła nas wyzywać, to Nicholas jej coś nagadał i zawołała ochronę. W tym samym momencie, gdy ją zawołała, Callum się pojawił przy nas. Ostrzegał ich, że mają nas nie dotykać, ale jako że nie posłuchali, to prawie złamał mu nadgarstek.

I just wanted...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz