Rozdział 24

299 13 2
                                    


Kaia

Pakowanie się jest wielkim trudem dla mnie, nienawidzę tego robić, a robię to pierwszy raz. Nikt mi na razie nie przyszedł nawet pomóc, tacy właśnie są, najpierw o siebie dbają, ale o to mi chodzi. Nie mają mnie stawiać na pierwszym miejscu, w końcu powoli dorastam i nie potrzebuję nianiek.

Nie wiem, co mam zapakować na nasz wyjazd. Wymyślili go sobie od tak, gdy się dowiedzieli co się stało u nas na posesji. Postanowili, że pojedziemy na narty w góry, tylko jak zwykle ja nie wiem, gdzie.

Nikt nie raczył mnie powiadomić.

Przy okazji to nawet nie mam odpowiedniego stroju na narty ani nart. Nigdy na nich nie jeździłam, trochę się tego obawiam.

-Principessa! - Zawołał wesoło Matt. - Pomogę ci się spakować, a przy okazji mam do ciebie prezent.

Obróciłam głowę w jego stronę, musiałam unieść ją ku górze, gdy siedziałem na ziemi. Matthias był ubrany w czarne dresy i koszulkę. Pasował do niego czarny.

Uśmiechnęłam się na jego widok, pomoże mi się spakować. Spadasz mi jak zwykle z nieba. Wyławiasz mnie z opresji. Uwielbiam cię bracie!

-No dalej wstawaj! - Mówił cały czas radośnie. - Twój prezent czeka za drzwiami.

Był nim podekscytowany, ja przy okazji też. Dostałam ostatnio dużo prezentów, wystarczająco jak na ten rok. Prezent ode mnie każdy z domowników nosił na swoim palcu, nie widziałam ich od tam tego dnia bez.

Cieszę się, że aż tak im się spodobały te sygnety. Obawiam się czy czasem nie noszą ich specjalnie, by nie było mi smutno. Te myśli na razie odkładam na bok i żyję chwilą, która jest przede mną.

Podążyłam do drzwi, były jeszcze otwarte, gdy on ich nie zamknął. Wychylając głowę za drzwi zauważyłam kombinezon. Był specjalnie dla mnie na nasz wyjazd. Uśmiechnęłam się od razu pod nosem.

-Mam nadzieję, że ci się podoba. - Mówił, patrząc na mnie. Oczywiście, że mi się podobał. Kombinezon był błękitny, a obok niego zauważyłam kask w tym samym kolorze. - Kupiliśmy ci też kask! Narty będą czekać na nas, na miejscu.

Nie wiem, dlaczego pryskał aż taką dobrą energią dziś. Był zadowolony od rana z czegoś, aczkolwiek nie wiadomo z czego. Przydałoby się dowiedzieć. Mi humor też dziś dopisuję, a bardziej mam huśtawki emocji. A przy tym mam bóle brzucha od rana.

W pewnym momencie czuję się radośnie, a po chwili coś mnie irytuję. Chciałabym wiedzieć, dlaczego tak jest. Na razie jest ze mną brat, więc jestem szczęśliwa z tego powodu. Nie lubię być sama, odkąd się tutaj wprowadziłam. Wolę być z kimś.

-Podobają ci się? - Czekał na moją reakcję, w końcu stałam do niego tyłem. - Jak nie, to możemy wymienić. Paragon jeszcze mam.

- Podobają mi się i to bardzo. - Spojrzałam na niego przez ramię z uśmiechem na twarzy. - Dziękuję.

-Nie masz za co. - Podszedł do mnie od tyłu i do siebie przyciągnął. Dobrze wiedział, że wydarzenia sprzed tygodnia jeszcze na mnie ciążyły. Ciężko było mi zasnąć, przez pierwsze dwie noce. Gdy tylko zamykałam oczy widziałam, martwe ciało. - Dla ciebie wszystko.

Ucałował mnie w czoło. Obróciłam się do niego przodem i przytuliłam, zrobiło mi się jakoś smutno. Cholerne huśtawki nastroju! Dlaczego akurat ja muszę je przeżywać w takich chwilach.

Odsunęłam się od brata i przeprosiłam, muszę skorzystać z toalety, zaszła taka potrzeba.

Podczas skorzystania z ubikacji, zauważyłam czerwoną plamę na mojej bieliźnie. Zaczęłam panikować, to moja pierwsza miesiączka. Teraz nie dziwę się, że bolał mnie brzuch.

I just wanted...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz