Rozdział 30

207 13 3
                                    

Kaia

Denerwowałam się od samego rana, nie wiedziałam co mam zrobić. Dziś są urodziny taty, a ja w ciągu dalszym nie mam dla niego prezentu. Nie, poprawka. Dzisiaj jest bankiet z okazji urodzin taty, jego urodziny są dopiero jutro.

Ten dzień jest kijowy, mam jakieś przeczucie, że coś się stanie. Staram się nie zaprzątać tym głowy, lecz jakoś mi się nie udaję. Moje myśli doprawiają mnie do szału.

W ciągu dalszym zastanawiam się, jak sobie z nimi poradzić. Jak z nimi walczyć, do głowy mi nic nie wpada. Denerwuje mnie to i to jeszcze jak!

Wyjdę dzisiaj z siebie! Nawet nie wiem, co mam założyć na bankiet. To mnie jeszcze bardziej denerwuje! Może nie tak, jak była dziewczyna Armanda, ale denerwuje.

Chociaż ona poszła w siną dal i dodaje naszej rodzinie problemów.

No właśnie, wspominając o rodzinie. Cała rodzina zaszczyciła nas dzisiaj rano, w domu jest tłoczno i głośno. Zostaną tutaj przez najbliższy tydzień, jak nie więcej.

Tym bardziej zapowiada się zły, za dużo nerwów jak dla mnie. Na razie mam dużo czasy, by pomyśleć o prezencie.

Zawsze mogę wziąć dziadka na podróż jego życia, jako jedyny nie będzie się wypytywał o szczegóły, a przy okazji będzie szczęśliwy, że to właśnie jego zabrałam.

Jak tak myśląc, to nigdy z nim za bardzo nie byłam. Sama. Może wreszcie to czas, żeby to zrobić. Na pewno potowarzyszy mi, doradzi.

Zanim to, to muszę się ubrać. Siedzenie w piżamie jest wygodne, chciałabym tak cały dzień, lecz nie mogę. Trzeba wynurzyć się z nory. Pięknej nory.

Dziś postawiłam na szerokie dżinsy, a pod nie leginsy, białą bluzę, a do tego jakieś dodatki. Włosy zaplotłam w warkocza, wyszedł mi nawet ładnie. Jeszcze trochę starań i będą o wiele lepsze.

Nie było co się stroić i tak będę od niego odstawać. On w garniturze, a ja? Jak menel będę przy nim wyglądać. Po prostu od staje od niego, nigdy mogłam bym się lepiej ubrać, aczkolwiek nie widzę żadnej dobrej okazji na to.

Wolę, żeby było mi wygodnie, ciepło, przyjemnie, a najbardziej komfortowo. Najlepiej ubrać dresy, jakąś koszulkę i mieć na resztę wywalone.

Taka już moja natura, która zmienia się coraz bardziej przy braciach. Moje słowa stają się bardziej wulgarne, lecz staram się ich nie używać. Jakoś mnie do siebie nie przekonują.

Nie ma co tracić czasu na myśli, czas ruszać na przygodę! Mam nadzieję, że poprawi mi to humor. Jestem pewna, że tak będzie. Wreszcie wychodzę z nonno, a on zawsze mi go poprawi.

Jedną przeszkodą będzie pokazanie tego w miejscach publicznych, gdzie będzie miał lodowaty wyraz twarzy, nie pokaże mi uśmiechu. Nie będę miała mu to za złe.

Musi trzymać swoją reputację wysoko, nie zepsuję mu jej. Wystarczy, że chcę się starać dla mnie i dla całej naszej rodziny. Tak jest najlepiej.

Nawet nie wiem, kiedy na moją twarz wparował mały uśmieszek. Cieszyłam się z moich myśli, może i nie były aż tak zabawne, ale za to ucieszyły mnie. Bardziej niż byłam.

Trzeba się powtórzyć. Czas ruszać na przygodę! O ile się odbędzie.

Ah, tego nie przemyślałam. Dziadek może się nie zgodzić, choć na to są małe szanse. Bardzo małe. Mi chyba nie odmówi? Jego jedynej, ukochanej wnuczce?

Moje ego samo wzrasta, za dużo przesiaduję z Dario i Martino. To przez nich wszystko, oni sobie sami ego podnoszą. Za to inni im je obniżają.

Czas zejść i się przekonać na własnej skórze, dam sobie radę! Jak nie, to będę zmuszona do wyjęcia mojej tajnej broni, której na pewno się nie oprze.

I just wanted...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz