Kaia
-Gdzie jedziemy? - Zapytałam z nadzieją na odpowiedź. Byłam właśnie w aucie z bliźniakami. Zabierali mnie gdzieś na przejażdżkę. Nie odpowiedzieli mi na żadne pytanie od początku podróży, czułam się przez to zirytowana.
- Dowiesz się niedługo. - Wreszcie uzyskałam jakąś odpowiedź, która wcale mnie nie zadawalała. - Już prawie jesteśmy.
Jęknęłam niezadowolona, miałam już dość. Chciałabym wrócić do domu i trochę odpocząć, wreszcie był piątek. Chciałabym siąść i poszukać prezentu dla taty, wreszcie niedługo bankiet, a ja nie mam pomysłu na prezent.
Chcę dać mu coś, co zapamięta na zawsze. Coś nie drogiego, ale cennego. Wreszcie będą to pierwsze jego urodziny, które mogę z nim spędzić.
-No weź, Kaia. - Zaczepił mnie Martino. - Rozchmurz się, spodoba ci się to.
Jakoś mnie to nie cieszy, mam dość. Chcę do domu.
-Uśmiechnij się. - Mówił do mnie dalej. - Wiem, że chcesz być w domu, ale daj nam szansę! Nigdy jeszcze z tobą nigdzie nie wyszliśmy!
Niech im już będzie. Dam im szansę.
W ciągu dalszym jestem w mundurku, nawet nie zdążyłam się przebrać. Przez ich nachalność, chcę mi się jeść.
-Nie rób takiej miny. - Odezwał się do mnie Val, przy bliźniaku mówi więcej niż przy reszcie. - Wzięliśmy ci ubrania, więc się martw.
-A ty od kiedy rozmawiasz z nią? - Zapytał drugi bliźniak starszego. - Tak to tylko ze mną to robiłeś.
-Przeważnie z nią rozmawiam, z tobą rzadziej. - Odpowiedział mu, a Arti złapał się teatralnie za serce.
-Jak tak możesz! - Powiedział głośniej. - Skrzywdziłeś moje uczucia!
Zaśmiałam na nich braterską miłość, śmiesznie się to oglądało. Mój humor się od razu poprawił.
-Przymknij się. - Odpowiedział bez skazy poczucia winy Valentino. - Z Kaią mi się lepiej rozmawia, poza tym ma dobre rady, w przeciwieństwie do ciebie.
-Aha?! - Obraził się na swojego bliźniaka Martino. - Nie odzywaj się do mnie!
Założył ramiona na piersi i odwrócił od niego wzrok, czułam jak starszy bliźniak wywraca oczami. Nie obchodziło go to, wreszcie i tak będzie się musiał wreszcie do niego odezwać.
Do końca podróży się nikt się już nie odezwał, tylko wszyscy siedzieli cicho. Ja oglądałam widoki za oknem, byliśmy daleko od domu.
-Jesteśmy w pierwszym punkcie naszej wycieczki. - Ogłosił do wszystkich Val. - Najpierw idziemy na jedzenie.
Byliśmy w jakimś mieście, tylko ja nie wiem w jakim. Nie znam do końca Włoch. Może w przyszłości będę wiedzieć o nich więcej.
-Serio tutaj? - Zapytał zażenowany Arti. - Mieliśmy jechać gdzieś indziej!
-Wiem, lecz Kaia jest głodna. - Swoje spojrzenia skierowali na mnie. - Czyż nie?
Potaknęłam na jego słowa i w tym samym momencie mój brzuch zaczął wydawać odgłosy. Zawstydziłam się, a chłopcy ryknęli śmiechem.
-Ale musimy do tego kiczowatego miejsca iść? - Młodszy bliźniak, mówił śmiejąc się w niebo głosy. Chyba zdążyli tu już być, jeśli tak mówi. - Nie możemy iść gdzieś indziej.
- Spodoba jej się tu. - Podsumował słowa Martino. - Nie narzekaj, tylko wchodź.
Staliśmy przed jakąś kawiarnią. Była ona różowa i według brata kiczowata.
CZYTASZ
I just wanted...
RandomNastoletnie życie nie jest łatwe, nabieramy doświadczenia, które zdobywamy przez całe życie, lecz ten czas jest najważniejszy. Kaia zdobywa te doświadczenie od dzieciństwa, nie wie, w którym momencie przyjdzie jej przy płacić życie, ale czuje, że s...